wtorek, 28 lutego 2012

Kult śmierci wśród Malgaszów

Choć Madagaskar jest wyspą skupiającą wiele różnorodnych plemion, nie można nie zauważyć wielkiego kultu śmierci i szacunku do zmarłych łączącego wszystkich mieszkańców. Oczywiście, pomiędzy ludami istnieje szereg różnic, dla wszystkich jednak kult zmarłych jest najważniejszy.
Ludy Afrykańskie (choć mieszkańcy Madagaskaru uznają się przede wszystkim za Azjatów, a w rzeczywistości są mieszkanką ludów przybyłych Afryki i Indonezji), nie wierzą w to, że zmarli opuszczają całkowicie swoich najbliższych i przestają być im dostępni. Ich wierzenia oparte są na przekonaniu, że pozostają oni wśród żywych i mają realny wpływ na życie osób stąpających jeszcze po ludzkim padole.
Nie każdy jednak zmarły Malgasz ma prawo do szczęścia po śmierci. Przysługuje ono tylko tym osobom, które żyły zgodnie z zasadami sakralnymi i zwyczajami plemiennymi, czyli tzw. „fasadami”. Wtedy to zostaje on nagrodzony pochówkiem w rodzinnym grobowcu. Tylko w ten sposób można zagwarantować zmarłemu wejście do wielkiej wspólnoty, w której zgromadzeni są wszyscy przodkowie, zwanej „Razaną”. Dla tych osób, które nie przestrzegały nakazów fasady przeznaczone jest miejsce obok grobowca. Wówczas duch nieboszczyka najprawdopodobniej będzie się błąkał po świecie jako zjawa „angatra”. Osobny pochówek jest największą karą jaka może spotkać wierzącego Malgasza.
Złożenie ciała w rodzinnym grobie nie gwarantuje jednak wstępu do Razany. Niezbędne jest także oddanie w ofierze wołu, który pomoże mu dołączyć do przodków. Jeżeli tego zabraknie duch zmarłego będzie krążyć wokół domu, a jeżeli ofiara nie zostanie złożona przez dłuższy czas, zacznie się mścić na żyjących. Dowodem tego kultu są słupy z czaszkami zabitych wołów, sterczące tuż przy wielopokoleniowych grobach.
Zdarzają się jednak przypadki, gdy członek rodziny poniesie śmierć w dalekim kraju i nie ma możliwości tradycyjnego pochówku. Wtedy to, dokonuje się symbolicznego pogrzebu w miejscu śmierci, a po kilku latach, gdy kości nieszczęśnika zostaną całkowicie wysuszone, organizuje się transport zmarłych do rodzinnej miejscowości i uroczyste przeniesienie do grobowca. Trumna owinięta w narodowe kolory Madagaskaru i z niewielką flagą wbitą u jej szczytu przemierza setki tysięcy kilometrów. Koszty nie grają roli, bowiem jest to najważniejszy obowiązek rodziny względem nieżyjącego.
Szczątki przodków są przez Malgaszów traktowane niczym relikwie. Przy zmianie miejsca zamieszkania, często pozostawiają oni swój dobytek, a zabierają ze sobą kości nieboszczyków. Z tym kultem powiązana jest tradycja, zwana przez grupę Merina „famidihaną” oraz „jamu” przez grupę Sihanaka. Dokonuje się jej po kilku latach od śmierci, kiedy to ciało odejdzie całkowicie od kości. Wtedy to pogrzebany zostaje uznany za prawdziwie zmarłego i organizuje mu się pogrzeb ostateczny. W trakcie famidihany kości zostają wyjęte z grobu, obmyte i owinięte w nowe całuny zwane „lamba”. Znakiem, że już czas na tę ceremonię jest najczęściej sen, w którym to zmarły może się skarżyć na niewygody, a który nawiedza wybranego członka rodziny. Uroczystość ta jest wielkim świętem i przyciąga ludność wielu wiosek. Trwające kilka dni wydarzenie obfite jest w różnego rodzaju jadło, pijaństwo, tańce, a także procesje. Jest to wyraz nie tylko hołdu dla zmarłych, ale także wielkiej radości dla żyjących.

7 Kroków do szczęścia. Krok piąty – parytety.

Na nasze szczęście składa się wiele elementów. Poczucie sczęścia powinno być wypełnione naszą wartością od świtu do zmierzchu. Jak poukładać sobie nasze talenty w strukturach otoczenia? O tym w poniższym artykule.
Nasze szczęście kojarzymy z przeżywaniem każdego dnia. Naszym wewnętrznym pragnieniem jest to, aby po każdym dniu zasypiać w poczuciu spełnienia. Wiemy jednak, że każdy dzień jest jakby z natury swojej podzielony na etapy. Do podstawowych etapów możemy zaliczyć obowiązki i przyjemności. Oczywiście wyrazem olbrzymiej sztuki jest to, aby nasze obowiązki były dla nas przyjemnością, ale zakładając naszą wrodzoną słabość musimy przyjąć, że te dwa elementy ze sobą rywalizują.

Jeżeli chodzi o obowiązki, to tu też mamy pewien podział. Otóż, są to obowiązki z natury i obowiązki wynikające z relacji społecznych. Obowiązki z natury, to przede wszystkim te, które pozwalają nam na zaspokojenie potrzeb życiowych tj. musimy jeść, pić, dbać o higienę i spać. Jak widzimy, człowiek musi wykształcić w sobie np. talent kulinarny. Ważne jest też, aby wykształcić w sobie wrażliwość estetyczną, która pozwoli na życie w czystym i zadbanym otoczeniu. Jeżeli chodzi o obowiązki wynikające z relacji społecznych, to najwyraźniejszym przykładem jest rodzina i praca zawodowa.

Teraz na chwilę zatrzymajmy się przy przyjemnościach. To właśnie one mają największy wpływ na nasze postrzeganie i obcowanie z otaczającym nas światem. Człowiek z natury lgnie do tego, co przyjemne. I właśnie ten aspekt jest punktem wyjścia w naszych relacjach z otoczeniem. Każdy z nas pragnie, aby z jego ust nie znikał uśmiech, aby jego wzrok widział wokół samo piękno, aby otaczał się przyjemnymi zapachami, a jego zmysł dotyku odbierał jedynie pozytywne bodźce. To wszystko kształtuje w nas postawę roszczeniową wobec otoczenia i w tej postawie powinniśmy upatrywać naszej codziennej hierarchii działania. Do tego służą parytety.

Jak zabrać się do konstruowania parytetów? Zacznijmy od początku, czyli od określenia swojej pozycji, w otaczającym nas świecie. Musimy w pierwszej kolejności określić, kim jesteśmy teraz np. uczniem, studentem, mamą, tatą, dziadkiem, babcią, pracownikiem fizycznym, pracownikiem umysłowym. Jak widzimy powyższe pojęcia ze sobą korelują tzn. mogę być jednocześnie studentem i tatą. Zatrzymując się na tym przykładzie możemy zacząć budować parytety. Studia to nauka, więc nabywamy obowiązku, z którego ma w przyszłości wynikać nas status społeczny. Ojcostwo, to obowiązek dbania o rozwój dziecka. W tym miejscu wracamy do naszych talentów i dostosowujemy je do wytyczonych nam zadań. Oczywiście zakładamy, że studia i ojcostwo jest już wynikiem naszego poczucia szczęścia, ponieważ tylko na takim fundamencie możemy budować nasz rozwój w poczuciu szczęścia.

Jak kontrolować właściwość budowanych parytetów? Otóż najlepszą kontrolą jest to, o czym pisałem na początku, czyli zasypiać każdej nocy w poczuciu spełnienia. Jeżeli coś nas gryzie i nie daje nam spokoju, to znaczy, że powinniśmy skorygować nasze parytety. Do tego potrzebna jest energia w drodze, jako szósty krok w kierunku szczęścia, ale o tym już w następnym artykule.

Tabu śmierci

Życie i śmierć to dwa krańce tego samego doświadczania życia, jako całości. Gdy jest życie, to nie ma śmierci a kiedy jest śmierć to nie ma życia. Granica jest przejściem na drugą stronę i w inne wymiary. Dlaczego boimy się śmierci, my ludzie cywilizacji zachodu?

Na zachodzie Europy nie mówi się o śmierci. Jedynie obchodzi się rocznice śmierci ludzi, którzy odeszli na drugą stronę lub ceni się ich groby. W okresie Święta Zmarłych tłumnie uczestniczymy przy grobach naszych bliskich, aby wzbudzić pamięć o nich.
Strach przed śmiercią stworzył wiele nieuzasadnionych lęków. Stąd  lepiej o śmierci nie mówić, to ona do nas może nie przyjdzie. Ktoś inny umiera w tym czasie ale nie „ja”. Tabu, oddzieliło życie od śmierci.
Zachód  żyje intensywnie, wykorzystując każdą okazję, aby zażywać wszystkich przyjemności ciała. Najważniejszy dla człowieka zachodu jest sex, gdyż przypomina w apogeum -  śmierć. Jest wejściem w nieśmiertelność, gdzie dwa przeciwne bieguny łączą się ze sobą. Powstaje światło, które jest nieśmiertelne. Zarówno seks jak i śmierć jest wejściem w światło.
Wszystkie przedmioty i żywe stworzenia są śmiertelne, gdyż żyją w oddzieleniu od światła. Wszystko, co się urodziło, musi umrzeć lub ulec zniszczeniu. W świecie biegunowym istnieją dwa przeciwstawne procesy: budowania i niszczenia.
Nic, co znalazło się w kosmosie, nie może być wieczne. Nawet gwiazdy i słońce po wielu tysiącach lat umierają, aby odrodzić się w innej postaci. To samo zjawisko zachodzi u człowieka. Umieramy aby odrodzić się w innej osobowości. Nazywamy to inkarnacją.
Śmierć naszego ciała jest nieodzowna. To garnitur duszy, który kiedyś musi się zużyć! Podobnie jak stare ubranie, ciało zostaje wrzucone do grobu, aby żywioły z którego powstało, mogły się rozpaść. Na cmentarzach czcimy to, co śmiertelne i co tak na prawdę już nie istnieje w dawnej postaci. Oddajemy tylko hołd starym, zużytym ubraniom duszy!
Są różne rodzaje śmierci. Od nagłej i niespodziewanej do bolesnego i powolnego umierania w trakcie ciężkich chorób jak: rak czy choroby psychiczne. Ten wachlarz w szablonie śmierci, pozwala na obserwację tego procesu, ściśle związanego z życiem.
Życie jest jak wdech powietrza do płuc a śmierć jak jego wydech. Jeden bez drugiego być nie może. Wysiłek i odpoczynek oraz dzień i noc są  bardzo podobne do życia i śmierci. Ciągle te dwa wzajemne procesy się przenikają w naszym codziennym życiu. Są ze sobą ściśle związane. Sen, to mała śmierć. Kto boi się snu, ten boi się śmierci i cierpi na bezsenność.
Dlaczego nie mówić o śmierci z równą sobie przyjemnością jak o życiu?
Na wschodzie nie istnieje tabu śmierci. Tam natomiast sex i przyjemności ciała stanowią tabu. O nich się nie mówi ani nie eksponuje jak u nas na zachodzie. Świat został podzielony na strefy, gdzie czci się śmierć lub przyjemności życia. Te dwie strefy będą musiały być ze sobą połączone, gdyż śmierć jest końcem życia a życie pochodzi ze śmierci.
Kiedy zachód będzie zainteresowany śmiercią tak jak używaniem przyjemności życia, to wschód przestanie czcić śmierć i spychać sex do podświadomości. Z seksu rodzi się nowe życie a z życia pochodzi śmierć. Te dwa procesy są ze sobą połączone i nie należy ich rozdzielać.
Ludzie zainteresowani seksem nie są w stanie rozmawiać o śmierci! Najlepiej aby ten temat nie istniał a oni żyli tylko w przyjemnościach ciała. Zazwyczaj do takich ludzi przychodzi powolne umieranie, aby śmierć co chwilę zaglądała im w oczy. By mogli przyjrzeć się temu, od czego ciągle uciekali.
Natomiast ludzie zainteresowani śmiercią  jak jogini, umierają szybko na własne, radosne życzenie. Podobnie jak medytujący czy święci, którzy praktykowali umieranie na co dzień, odchodzą z życia z radością. Oni wszyscy znaleźli przyjemności w duchu, które mają o wiele większy wymiar niż przyjemności ciała.
Śmierć, to odpoczynek po trudach życia, podobnie jak sen jest odpoczynkiem po ciężkim dniu pracy. Śmierć powinna uczyć nas życia a życie powinno być zanurzone w śmierci, aby te dwa bieguny przenikały się wzajemnie.
Szanować należy zarówno jeden jak i drugi aspekt istnienia, które razem stanowią całość. Na zachodzie tabu śmierci spowodowało, że czci się grobowce. Natomiast wschód pali ciała zmarłych ( proces niszczenia)  i oddaje hołd ich duszom.
Oddzielanie ciała od duszy jest nie zrozumieniem życia. Już czas aby w naszym społeczeństwie zapanowała równowaga między życiem i śmiercią. Wystawne grobowce i coraz większe znicze, świecące sztucznym światłem, nie zastąpią pamięci i kontaktu z duszami naszych ukochanych zmarłych.
Jesteśmy jednością i świat zmarłych coraz bardziej przenika do naszego, aby się połączyć w jedno. Nie bójmy się śmierci, gdyż jest to przejście do nieśmiertelności dusz, do odpoczynku po burzliwym życiu.  Kontaktujmy się myślami z duszami zmarłych a nie z ich grobowcami z rozpadającym się ciałem.
Niech zniknie tabu śmierci na zachodzie i tabu seksu na wschodzie, gdyż wszystko to  należy do jednego procesu zwanego życiem. Świat nie potrzebuje kamikadze ani zamrożonych ciał wiecznie „żywych” ludzi, aby zrozumieć, że nie istnieje  przyjemność tylko w śmierci ani ciągłe życie na ziemi.
Póki żyjemy powinniśmy stale pamiętać o śmierci  i być na nią przygotowani, bez potrzeby ascetycznego życia. Tu i teraz daje nam wszystko co potrzebne, aby uczyć się wielowymiarowego aspektu doświadczeń życia i umierania, jako całości.
Ukrywanie jest spychaniem na później tego, czego nie chcemy doświadczać.  Dlatego odradzamy się raz na wschodzie a drugi raz na zachodzie aby poznać pełnię doświadczeń. Reinkarnacja zakończy się z chwilą, kiedy te dwa procesy połączymy w jedno, wielkie doświadczenie samego życia, które jest jedno, tylko w wielu garniturach zwanego ciałem. Tabu śmierci i seksu zniknie na zawsze, gdyż nie będzie już potrzebne ukrywanie, tego co oczywiste.

Czy reinkarnacja istnieje?

Każdy z pewnością zastanawiał się nad tym, co nadejdzie po śmierci. Większość woli wierzyć, że coś ich czeka po życiu - jedną z możliwości może być reinkarnacja. Zagadką jednak pozostanie odpowiedź na pytanie: czy jest to los każdego człowieka, czy też hindusko-buddyjski zabobon?
Czym jest reinkarnacja?
wcielenia
Początków reinkarnacji można dostrzec już u Platona, wg którego dusza znajdowała się z początku po za ciałem człowieka. Na skutek pożądań zmysłowych została uwięziona w ciele. Aby powrócić do stanu pierwotnego duszy, człowiek musi przejść cykl, podczas którego będzie wcielał się po śmierci w kolejne istnienia, dążąc do ideału.
Koncepcja ta dała początek reinkarnacji, która stała się częścią Chrześcijaństwa. Została jednak ona wyparta przez Sobór w Konstantynopolu w 553 roku. Reinkarnację w dzisiejszych czasach postrzega się jako wędrówkę każdego istnienia po „szczeblach” w drodze do oczyszczenia. Istnienie, w zależności od dobrego lub złego bytu w poprzednim życiu, wciela się w istotę o wyższym, bądź niższym „poziomie”. Nazywa się to karmą.
Reinkarnacja a karma
Karma w reinkarnacji pełni ważną rolę. Jest to zapis doświadczeń oraz zachowań każdej istoty. Zależy od tego w jakiej postaci przyjdzie jej egzystować w następnej inkarnacji (następnym wcieleniu). Kresem karmy jest uzyskanie duchowej doskonałości (nirwany). Gdy stan ten zostanie osiągnięty, cykl reinkarnacji zostaje przerwany, a dusza takiej istoty jest zbawiona.
Złudzenie, czy rzeczywistość?
rein
Parę lat temu świat obiegła historia 4–letniego chłopca, który wraz z rodzicami wybrał się na wakacje do miejsca o znaczeniu historycznym. Podczas zwiedzania jednego z zamków rodzice dziecka byli zdumieni, gdyż malec potrafił rozróżnić każde z pomieszczeń i z niezwykłą dokładnością powiedzieć, co w danym miejscu robili ludzie żyjący w średniowieczu, bez wcześniejszej pomocy przewodnika. Z opowiadań chłopca wysnuto opinię, wg której ów dziecko jest najlepszym przykładem na potwierdzenie istnienia reinkarnacji. Malec miał być w poprzednim wcieleniu rycerzem lub sługą średniowiecznego króla na tamtejszym dworze.
Niektórzy dopatrują się dowodu na istnienie reinkarnacji w „deja vu”. Uczucie to doświadczył chyba każdy. Polega ono na tym, że sytuacja lub czynność, którą w danej chwili się robi, zdaje się być znana, tak jakby była kiedyś już wykonana. Wielu widzi w tym przebłyski z poprzedniego życia w cyklu reinkarnacji. Jeszcze inni twierdzą, że to sny są oknem do poprzedniego życia. Uczucia, które człowiek w nich doświadcza jak np. latanie, spadanie, czy tonięcie, są doświadczeniami z poprzedniej egzystencji.
Ile w tym prawdy? Tego chyba nikt nie wie, ale również nikt nie może być w stu procentach pewny, co nas spotka po śmierci. Bądźmy jednak spokojni - każdy z nas się o tym przekona...

7 Kroków do szczęścia. Krok szósty – energia w drodze.

Człowiek potrzebuje sił witalnych i mentalnych, aby podążać wyznaczoną przez siebie ścieżką życia. Z własnego doświadczenia wiemy, że przychodzą chwile, gdy nie mamy już sił na nic. Skąd brać energię do działania, czyli zdobywania szczytu, jakim jest szczęście? O tym w poniższym artykule.
Nasze problemy zaczynają się wtedy, gdy do naszego wnętrza wkrada się niepokój. Może on być spowodowany naszymi warunkami, ale także warunkami panującymi na zewnątrz. Przyczyną złych warunków wewnętrznych mogą być źle wykreowane talenty, o czym świadczy, że dana rzecz nie przychodzi nam z łatwością i nie sprawia przyjemności. W tym miejscu trzeba ponownie przeanalizować krok pierwszy. Kolejną rzeczą jest nasz odbiór otoczenia i jego reakcje na nas. Jeżeli pojawiają się problemy z dobrymi relacjami z otoczeniem, powinniśmy przeanalizować ponownie krok drugi, trzeci i czwarty. Konsekwencją takiego działania będzie również zmiana hierarchii parytetów.

 Jak widać z powyższego wynika, że nasze dążenie do szczęścia jest ciągłą podróżą. Żeby jechać do przodu musimy mieć paliwo. Może to zabrzmi dziwnie, ale według mnie tym paliwem jest oddawanie się przyjemnościom. W ciągu każdego przeżywanego dnia powinniśmy znaleźć czas na chwilę przyjemności. Bez tego stracimy całkowicie zapał do walki o szczęście. I tak na przykład, jeśli ktoś się czuje najlepiej w środowisku podwyższonego poziomu adrenaliny, to powinien znaleźć w ciągu dnia chwilę, aby ten poziom podwyższyć (przeżywać imprezy sportowe, grać w gry strategiczne czy obejrzeć horror w kinie, czy w telewizji). Jeżeli natomiast ktoś upatruje przyjemności w harmonii ciszy i spokoju, powinien znaleźć chwilę w ciągu dnia, aby stworzyć sobie taką atmosferę (przeczytać ulubioną lekturę, obejrzeć program o przyrodzie, posłuchać spokojnej muzyki).

Oczywiście optymalną opcją wykorzystania tej energii jest połączenie jej z wytyczonymi zadaniami. Aby do codziennych obowiązków można było dołożyć elementy przyjemności. Wtedy sami zauważymy, że jesteśmy pełni sił w realizowaniu siebie. W takiej sytuacji człowiek staje się samo napędzaną  konstrukcją, przed którą wydaje się nie ma przeszkód w osiąganiu stawianych sobie coraz nowszych wyzwań.

Piszę o energii w drodze jako niezbędnym elemencie potrzebnym w osiągnięciu szczęścia. Tylko wspomniana przeze mnie energia może nam pomóc w zdefiniowaniu pojęcia szczęście. Może, to jest dziwne, ale właśnie wszystko zależy od przyjętej przez nas definicji. Kwestią tej definicji zajmę się w kolejnym, kulminacyjnym kroku – szczęście. Ale o tym w następnym artykule.

Ocean życia

Fale oceanu, to iluzja rzeczywistości w której przyszło nam żyć. Kiedy zejdziesz w głąb swego istnienia, to doznasz siły spokoju, jaki  panuje na dnie oceanu.


Życie, ty jesteś jedyne,
które bije we mnie
Gdzieś głęboko schowane,
czasem tylko odkrywane.
Gdy poznasz prawdę o sobie i świecie, to dowiesz się, że jesteś zawsze. Nigdy nie giniesz. Zmieniasz tylko swoje doczesne, materialne powłoki pod którymi jest ciągle to samo twoje, jedyne Życie.
Jesteś jak ocean, którego dno stanowi totalny spokój. Natomiast na zewnątrz zalewany jest  falami, burzami czy sztormami. Ten spokój na dnie oceanu, to jedyne Życie. Ono nigdy nie umiera ani się nie kończy. Na powierzchni wszystko podlega zmianom. Tak jak fale rodzą się i zanikają.
Na powierzchni oceanu ciągle coś się dzieje ale to nie ma najmniejszego wpływu na spokój dna oceanu. Totalna cisza i bezkresny spokój jest mocą całego oceanu. Trzyma wszystko swoją siłą w centrum.
Moc zawsze wypływa ze spokoju. Ta moc jest ciągle z tobą, tylko o tym nie wiesz. Jest ona też w twoim centrum. Gdy zajrzysz głęboko w siebie, wyciszysz rozbiegane myśli, to poczujesz totalny spokój, który jest połączony z kosmicznym istnieniem Życia.
Myśli, są jak fale na powierzchni. Gdy jesteś z nimi utożsamiony, to kołyszesz się ciągle na powierzchni, jak statek na wietrze.  Dlatego dobrze jest poznać zasadę działania swoich myśli aby móc płynąć po morzu życia spokojnie i od czasu do czasu zanurkować w jego głębinach.
Myśli są  twoje i masz nad nimi kontrolę, jeśli chcesz. Gorzej, gdy myśli zawładną tobą, to jesteś jak rozbitek na tratwie.  Nie wiesz gdzie płyniesz, gdzie fale cię zaniosą. Bądź świadomy swoich myśli aby nad nimi całkowicie zapanować. Jesteś w swoim życiu sterem i okrętem a nie rozbitkiem!
Praca nad myślami, to osobny temat. Jest on niezwykle ważny, gdyż ziemia weszła na poziom czwarty – mentalny, gdzie liczą się myśli. Musimy nauczyć się nimi sterować, gdyż inaczej zginiemy jak rozbitek na wielkim oceanie. Nie ma już innej alternatywy ani kompromisu!
Przytaczam mantrę ( twierdzenia) z książki Radża Joga, jak  można siebie przeprogramować i otworzyć swoją duszę na przejaw mocy wszechświata:

„Istnieje tylko Życie jedno. Ono stanowi podstawę wszystkiego. Ja i wszelki inny kształt i rzecz stanowimy przejawy tylko tego Życia. Spoczywam na łonie wielkiego oceanu Życia, który mnie podtrzymuje i niesie ostrożnie, choć fale się podnoszą i opadają, choć burze  huczą i szaleją. Jestem bezpieczny w oceanie Życia i raduję się, gdy odczuwam wzmożenie się jego pędu.
Nic mi zaszkodzić nie może, choć wszystko się zmienia: wciąż coś napływa i odpływa. Stanowię jedność z całością Życia i czuję, że jego moc, rozum i pokój są mi pomocne; to są podpory moje; one są we mnie. O Życie Jedyne! Pokaż się przeze mnie. Nieś mnie to na wierzchołku swych fal, to zanurz się ze mną na dno oceanu. Wszystko dobrem będzie dla mnie, skoro tylko czuć będę Życie twoje we mnie i przeze mnie płynące. Żyję Twoim życiem i duszę moją otwieram, byś we mnie się przejawiał i swobodnie wlewał się we mnie”.
Zasmakuj jedności z jedynym Życiem, które jest w tobie. Pozostaw fale, gdyż one ciągle tworzą się i znikają. Są jak  iluzja, którą bierzesz za Życie.

Moja babka była wróżką

Zapraszam do kontrowersyjnego tematu! "Moja babka była wróżką" niemal na każdym kroku można spotkać owe zdanie. Temat moim zdaniem na czasie i ciągle aktualny!
"Moja babka była wróżką" niemal na każdym kroku można spotkać owe zdanie. Chciałoby się rzec: świetnie - moja też! I co w związku z tym? Każda z naszych seniorek już dawno po tamtej stronie, świat ogląda z innego wymiaru a my ciągle przywołujemy je do odpowiedzi! Moja babcia ze strony mamy była tzw. zamawiaczką chorób, robiła rożne uroki itd. Miała swoje pięć minut, swoje życie i teraz należy jej się święty spokój! Bardzo fajnie jest wskazać nasze takie a nie inne korzenie, jednak mamy i mniej zacnych przodków;) np. nasz dziadek był w Wermachcie lub koniokradem itd. Mieliśmy nie tylko sławne babki ale one też miały i swoich mężów. Przypadki by można mnożyć, ale czy o to na pewno chodzi? O nich już nikt nie wspomina bo sama babka jest tarczą obronną;) Mój dziadek np. pochodził z rodziny bardzo bogatych ziemian, ale tak "umiejętnie" korzystających z życia, że... dziadkowi już tylko nazwisko zostało:( uznałam więc za mało stosowne wspominać o nich, bo ja już jestem zupełnie kimś innym i większość z nas swoich dziadków czy pradziadków na oczy niestety nie widziało.
Znam przypadki lekarzy, których pociechy wybrały zupełnie inną i nawet mniej chlubną drogę! Czy np. każda córka krawcowej musi umieć szyć? Nie - ba nawet znam takie, co igły w rekach utrzymać nie potrafią! Znam pokolenia nauczycielek, których dzieci obrały zupełnie inne drogi i są w tym dobre! Żyjemy w innym wymiarze, robimy to a nie co innego i każdy odpowiada za siebie i tylko siebie! Znam sławnego adwokata, a jego syn… Jeden też wzięty adwokat a drugi wzięty... ale złodziej wiec nasze korzenie mają się nijak do realiów rzeczywistości:) my to MY i tylko MY. Mamy swój dzień urodzenia, linie papilarne itd... Odpowiadamy za siebie i tylko za siebie!
Moja mama z ezoteryką ma tyle wspólnego co ja z biologią, ale moja jedna córka już tak! Jednak ona to odrębny rozdział, a ja odpowiadam za swoje, a nie mojej św. pamięci babki, czyny.
Wiem, może narażę się moim koleżankom, ale od dawna nurtuje mnie ten problem i obiecałam sobie, że go kiedyś poruszę;) Bardzo fajnie wywodzić się z takiej, a nie innej rodziny, jednak to, co sami sobą reprezentujemy to już sami za siebie odpowiadamy i tylko nasze odpowiedzi się liczą! Czemu nie wspominamy mniej sławnych przodków, a takich na pewno każdy z nas też posiada! Nie bo nam jest wygodnie powołać się na tego a nie innego przodka, ale to wg. mnie nie zwalnia nas z obowiązku pomagania ludziom, jeżeli obraliśmy taką a nie inną drogę;) Na koniec powiem, że jeżeli nasza babcia sprzątała a na pewno jest mnóstwo takich przypadków, to czy to znaczy, że my też musimy?

W poszukiwaniu bliźniaczego płomienia.

Podobno kiedyś ludzie byli jako całość mężczyzną i kobietą. I jest wiele teorii różnego autorstwa na temat tego jak zostali podzieleni i dlaczego. W tym temacie nie zamierzam skupiać się na powodzie rozdzielenia, ale na poszukiwaniach.

 Niezależnie od tego, jakie są osobiste odczucia na powyższy temat każdego z nas, chciałbym przedstawić kilka faktów, bo nieważne jest w tym temacie, czy wierzysz w Boga, w Kościół Katolicki, reinkarnację, czy służysz innej religii.
Czym jest bliźniaczy płomień? Bliźniaczy płomień jest moją drugą połówką, bliźniaczy płomień jest moim odbiciem, uzupełnieniem, wszystkim czego mi brakuje i odpowiednikiem wszystkiego czego pragnę u partnerki – związki tylko kobieta i mężczyzna – patologia tu nie występuje.  Bliźniaczy płomień ma mnie uzupełniać i wypełniać moje braki. Inspirować mnie do działania i umożliwiać coraz większy rozwój. Dlatego znam cechy, których potrzebuje, z którymi jest mi dobrze.
Zupełnie niedawno odkryłem, że jeżeli oddaje swoje serce osobie, która nie jest moim bliźniaczym płomieniem, a jedynie doprowadziły do tego jakieś okoliczności, to w tej właśnie osobie dostrzegam, cechę lub cechy mojego bliźniaczego płomienia. Nie chcę aż tak dalece zagłębiać się w filozofię, żeby pojąć, iż ja wiem jakie cechy posiada mój bliźniaczy płomień.
Jest wielką ciekawostką, że nie wszyscy znajdują swój bliźniaczy płomień (jeżeli wykluczamy reinkarnację). Ale właśnie w spotkanej dziś osobie dostrzegamy coś, co znamy i dzięki temu coś nas zaczyna pociągać. Nie mam tu na myśli, ani feromonów, ani endorfiny. Często przeżywamy życie z kimś, kto nie jest bliźniaczym płomieniem i nie jesteśmy zbyt szczęśliwi, bo ktoś kto nie jest bliźniaczym płomieniem sprawia nam wiele przykrości.
Wielu zdarzeń w moim życiu nie potrafię racjonalne wyjaśnić. Przykładowo idę przez Skwer Kościuszki w Gdyni i widzę z daleka na ławce siedzącą dziewczynę. Ubrana jest jak na kobietę przystało. Dziewczyna czyta książkę… Z daleka postrzegam, że właśnie ta dziewczyna spełnia, co najmniej moje dwa wyobrażenia o partnerce. Nie działają jeszcze feromony, bo odległość jest za duża. Nie rozmawiałem z nią, ani nawet nie wymieniłem spojrzenia, a po kilku miesiącach wciąż mam ją przed oczyma. Czy ona mogła być moim bliźniaczym płomieniem? Jeżeli jest to wiem, że niedługo spotkam ją ponownie. Ale jeżeli nie jest moim bliźniaczym płomieniem, to z całą pewnością musiałem ją dobrze znać w poprzednim życiu, chyba że ktoś zna trzecią odpowiedź.
To i podobne zdarzenia, o których nawet nauka nie potrafi się wypowiedzieć, a tym bardziej żadna inna religia, powoduje, że wierze w coś, co mi jest od dawna znane, znane jakby w postaci obrazów z dalekiej przeszłości. Pamięci, że byłem, dotykałem, czułem. Jeżeli jednak możemy przyjąć naukę o reinkarnacji, to wędrówka naszej duszy kończy się czasem wraz z poznaniem bliźniaczego płomienia, bo właśnie cel został osiągnięty.
Wokół nas żyje wielu ludzi, którzy nie są swoimi bliźniaczymi płomieniami, a jednak żyją razem, obok siebie, po dwudziestu latach małżeństwa idą trzymając się za ręce, ale pomimo tego, że mają dzieci i przeżyli razem wiele szczęśliwych chwil nie odnaleźli swoich właściwych partnerów. Wiele starych religii próbuję tę właśnie sprawę ułożyć odbierając kobiecie wszelkie prawa. Jednak takie zachowanie nie jest wyjściem z tej sytuacji. Ludzie w jakimś celu zostali rozdzieleni, a zatem muszą coś wykonać lub może się czegoś nauczyć, żeby związać się ze swoim bliźniaczym płomieniem.
Nie urodziłem się doskonały i wiele rzeczy musiałem się nauczyć lub zmienić w moim życiu, żeby wyglądało tak jak teraz. Nie wiedziałem jaki robię błąd traktując każdą dziewczynę jak księżniczkę, ale to była nauka. Ta i wiele podobnych, abym stał się lepszy i lepszy. Być może musiałem się nauczyć tak wiele, że kiedy spotkam bliźniaczy płomień, będę gotowy. Logicznie patrząc na tę sprawę mój bliźniaczy płomień jest zwyczajną kobietą, która jak inni musi zarabiać pieniądze, żeby żyć. Chce być kochana i kocha. Czy ktoś kto ma dwie lewe ręce jest dziś gotów na spotkanie bliźniaczego płomienia?, czy ktoś, kogo można określić „ciepłe kluchy” jest gotów? Nie. I właśnie ci ludzie muszą się uczyć, uczyć życia! Aby stać się osobą zdecydowaną i posiadać przyciągającą osobowość, aby przyciągnąć bliźniaczy płomień.

Pisane ręką Boga?

Tytuł określa pewnego rodzaju teksty, które powstają bez najmniejszego zastanowienia nad tym co się pisze. Sam dobrze o tym wiem, bo pisaniem zajmuje się od 12 roku życia. Niektóre moje teksty wyglądają jakby były pisane na siłę, zaś inne… jestem pod wrażeniem tego, co sam napisałem.

Pani Bożena Figarska (szkoda, że zakończyła swoją misję), właśnie tak: „Pisane ręką Boga” nazywała pewne swoje teksty, czy nagrania. I właśnie od niej postanowiłem ten termin zapożyczyć.
Zdarza się często, że mam ochotę coś napisać, ale zupełnie nic się nie klei. Piszę na siłę, zdanie nie pasuje do zdania i jest to najlepszym znakiem, że powinienem zostawić pisanie do lepszego czasu. Oczywiście dobrze, że w takiej sytuacji mam jakiś tekst wymagający kolejnego etapu i mam co robić.
Często jednak przychodzi taka chwila, kiedy bez jakiegokolwiek zastanawiania się potok myśli z głowy płynie na papier, czy klawisze. Myśl po myśli pojawia się w takim tempie, że aż trzeba notować pewne rzeczy z boku na marginesie, lub na kartce, żeby nie zapomnieć jakiegoś detalu. I nie ważne jest wtedy, czy jestem skupiony i zastanawiam się nad czymś, czy wokół mnie panuje cisza, czy słucham właśnie głośno muzyki. Jest tylko jedna myśl zapisać jak najwięcej słów w krótkim czasie.
Pisząc książki dziele sobie wszystko na kilka etapów. Pierwszym jest przygotowanie. Zanim zaczynam pisać na komputerze, lub przepisywać tekst z papieru, najpierw w programie „Word” robię wszystkie ustawienia. Nie wyobrażam sobie pisania bez wyjustowania strony, czy bez automatycznego dzielenia wyrazów, bez akapitu, czy nagłówka, lub numeru strony i tak dalej…,  bo w chwili, kiedy zaczynam pisać automatycznie, raziłoby mnie to czego wcześniej nie dopracowałem. I jako kolejny etap to zapisanie potoku myśli płynących z głowy. Powstały w ten sposób tekst można już nazwać powieścią, choć do ostatecznej formy jeszcze mu brakuje. Wówczas zostawiam ten tekst. I znowu dzieje się to samo, czasem w środku nocy przychodzi jakby myśl, która się rozwija. Po zapisaniu tej myśli zaczynam rozumieć, gdzie ona najlepiej pasuje i tam ją umieszczam.
Podobnie jest, że aby zacząć pisać muszę to robić w czystości. Bo wówczas nawet plama na blacie po odbiciu dna szklanki potrafi rozproszyć myśli. Zapalam papierosa, a palę, bo lubię, a nie, bo muszę i zaczynam... coś o czym zupełnie nie myślę przepływa przez moje ciało. I czy jestem inny niż wszyscy?
Niektórzy stan możliwości pisania bez zastanawiania się nazywają natchnieniem, czego w określaniu powyższego wykluczyć nie można, bo natchnienie pochodzi z jakiegoś źródła. Jest jakieś źródło, w którym powstają myśli. Ktoś, kto nigdy nie pisał, lub nie pisał automatycznie, nigdy nie zrozumie takiego stanu. To jest tak jakby chcieć o coś zapytać znając odpowiedź, nie zdając sobie sprawy ze znajomości tej odpowiedzi.
Tak niesamowitego uczucia nie przeżywa się w żadnym stanie odurzenia. Zaś pisanie pod wpływem jakiegokolwiek odurzenia z góry odrzucam. Istnieje jednak coś takiego i nie zostało jeszcze ustalone, czy pochodzi od Boga, czy płynie z naszej podświadomości. Tak wielu ludzi ogranicza siebie samych, szukając pomocy w swoich problemach nie tam, gdzie należy jej szukać. Bo skoro człowiek powstał z jednej komórki, a potem w jakiś sposób nabawił się czegoś, tak w sposób psychosomatyczny, jak i naturalny to może tak samo się uzdrowić be pomocy jakiegoś lekarza. Ogranicza nas tylko i wyłącznie nasz sposób myślenia.

Sąd Ostateczny

Sąd Ostateczny jest tu na ziemi i warto o nim wiedzieć, dlaczego tak bywa. To nie Bóg nas będzie sądził za nasze czyny, lecz my sami siebie będziemy rozgrzeszać, zwiększając świadomość istnienia.


Pycha, to główna wada naszej egzystencji w trzeciej i czwartej gęstości istnienia. Od niej biorą się wszystkie osądy, potępienia i karma.
Do czego służy nam pycha?
Z całą pewnością do podniesienia własnej małej wartości  i wyolbrzymiania swoich  „zalet”. W świecie biegunów są zawsze dwie przeciwstawne wartości jak: dobry i zły; białe i czarne; plus i minus. Jeśli jesteśmy tymi „dobrymi”, to potępiamy tych „złych”. Wpadamy wówczas w balans energetyczny, który ponownie odwróci bieguny aby z „dobrego” stać się „złym”. Na tej zasadzie powstaje kolo karmy i trzyma nas w trzeciej gęstości istnienia.
Świat dwubiegunowy będzie dotąd, dopóki ludzkość nie zrozumie, że Bóg stworzył wszystko jako „dobre”. Tak jest zapisane w Piśmie Świętym w Księdze Rodzaju. Bogu należy wierzyć, że podawał prawdę. Bóg nie przebywa w naszym świecie, gdyż nie jest to Jego miejsce. Jego prawa istnieją na wyższym poziomie świadomości.
Pycha jest odzwierciedleniem podziału  na bieguny. Jest spojrzeniem z poziomu dwojga oczu, które widzą poprzez zamontowane w mózgu programy przez egregory energii kosmicznych. To zbiorowa nieświadomość, składająca się z naszych własnych osądów i przekonań.
Poza pychą istnieje świat pokory, który nie odróżnia „dobrych” od „złych”. Wszyscy pochodzimy od jednego Źródła i jesteśmy bardzo do siebie podobni. Ten „zły” jedynie pokazuje nam własne lustro przeszłości, którego obraz nosimy w sobie. Gdyby nie było „złych”, świat pogrążył by się w chaosie nieświadomości. To oni są budzikami ze snu!
To „źli” ukazują nam bolesną prawdę o nas samych, abyśmy mogli ją naprawić. Nie osądzać złych ani siebie, ale naprawić swoje własne błędy przeszłości i podnieść świadomość na wyższy jej poziom.
Taki jest zamysł sprawiedliwości kosmicznej, aby wszystko wróciło do równowagi. Każdy nasz błąd ma odbicie na poziomach siatek świadomości jako naprężenia, które same nie znikną. Kosmos w ten sposób dąży do sprawiedliwości, poprzez wyrównanie w  przestrzeni.
W obecnej dobie życie ulega przyśpieszeniu na skutek zagęszczenia wydarzeń, co wydaje się być przyspieszeniem czasowym. Jest to spowodowane tym, aby móc zobaczyć skutki własnych błędów, oddalonych w krótszym czasie. Trzeci i czwarty wymiar, to świat przyczynowo – skutkowy, którym kieruje przeznaczenie i karma.
Doświadczamy tu raz jednego a drugi raz przeciwnego bieguna rzeczywistości. Gdy zobaczymy dwie strony tego samego wydarzenia jednocześnie, to nasza pycha  musi odejść! Nic nie dzieje się z przypadku a życie ma głęboki sens.
Ludzie z nadmiarem pychy coraz bardziej cierpią aby mogli wreszcie dokonać obrachunku swojego przeszłego życia. Stąd powstają ciężkie choroby, nieszczęścia i psychiczny ból. Taka droga nazywa się męczeństwem. Mieliśmy już w historii wielu męczenników i nie warto powielać ich drogi.
Jest inna opcja wyjścia z osądów i pychy.  To droga wiedzy, gdzie poznaje się swoją przeszłość i świadomie naprawia własne błędy. Taka droga jest mniej bolesna i prowadzi do rozwiązywania problemów oraz likwidowania chorób, poprzez umysł i przebaczanie. Wiedza oświetla całość zagadnienia i stoi ponad podziałem „dobra” i „zła”. Jest spojrzeniem z wysoka na dwa bieguny jednocześnie. To Sąd Ostateczny nad przeszłością. Jest możliwy tylko do przeprowadzenia z wyższego poziomu niż problem do rozwiązania.
Pycha króluje w każdym z nas!
Nikt nie jest od niej wolny, dopóki chodzi po ziemi. Jeśli wejdzie w wyższą gęstość świadomości, wówczas zobaczy świat bez osądów i rozpozna swoją własną MOC płynącą od Boga Stwórcy i nie musi sztucznie podnosić sobie swojej wartości, poprzez poniżanie innych.
Bóg nikogo nie poniża! Dlaczego my jako Jego dzieci bawimy się w pychę i poniżamy swoich współbraci?
To absurd, który do niczego nie prowadzi. Jedynie wzmacnia ból tego świata, który jest zbyt ciężki dla Matki Ziemi. Ziemia jest żywa planetą i posiada swoją świadomość kosmiczną. Nasz ból jest jej bólem, który musi znosić.
Przestańmy jej zadawać cierpienia swoją pychą i osądami. Wyjdźmy ponad podziały, ból i nieświadomą śmierć. To do niczego szczęśliwego nie prowadzi. Jedynie napędza koło karmy. Zamieńmy pychę w pokorę i poznajmy całą prawdę o świecie i o nas samych. Wówczas zniknie pycha i samokaranie oraz ignorancja tego świata, która jest pokarmem dla egregorów.
To egregory żywią się naszymi emocjami, aby nad nami panować. Mają nad nami władzę. Sami hodujemy sobie panującego nad naszą duszą i ciałem.
Pycha ma bardzo duże konsekwencje i warto przyjrzeć się temu zjawisku. Pokora jest drogą wyjścia z pychy i osądów. To droga posłuchania innych treści z wyższego wymiaru. Tam znajdują się rozwiązania wszystkich problemów. Podobnie jest w sądzie ziemskim, gdzie dwie strony szukają rozjemcy własnych trudnych spraw. Wyższa instancja czyli sąd, wydaje wyrok wyrównujący obie strony sporu.
Na tej samej zasadzie działa pokora wydająca sąd własnej nieświadomości. Nazywa się to Sądem Ostatecznym, gdzie sam człowiek zgodnie ze swoim sumieniem podejmuje decyzję o zaprzestaniu wszelkich osądów. Porzuca pychę i męczeństwo, jako główną przyczynę cierpienia.
Bóg nikogo nie sądzi, gdyż nie ma nic wspólnego ze  światem osądów, który sami sobie wytworzyliśmy. To my mamy podjąć odpowiedzialność za nasze życie i przeprowadzić Sąd Ostateczny z innego poziomu istnienia świadomości. Najpierw należy osiągnąć wyższą gęstość świadomości aby ten sam problem zobaczyć inaczej.
W wyższych gęstościach istnieją inne prawa i powinno się ich nauczyć, by je rozpoznać. Poprzez poznanie swojej przeszłości, człowiek nabiera pokory i łatwiej przebacza oraz szuka dróg rozwiązania swoich problemów. Obecna kosmiczna transformacja ma na celu przyśpieszyć ten proces. Jest to czas Sądu Ostatecznego nad swoją przeszłością.

sobota, 25 lutego 2012

Reinkarnacja, nowe spojrzenie na stary świat.

Reinkarnacja jest wędrówką duszy, człowiek wciąż odradza się w innym ciele, sam wybiera miejsce urodzenia i rodzinę, w której się rodzi, a celem ponownego odradzania się ma być osiągnięcie doskonałości (nirwany), a jednocześnie zupełnie nie wyklucza istnienia Boga.

O reinkarnacji powstało wiele dzieł. Dlatego nie zamierzam się skupiać na żadnych wywodach. Dotychczas nie spotkałem nic, co zaprzeczałoby reinkarnacji. Natomiast jest wiele rzeczy, które potwierdzają jej istnienie.
Od zawsze zastanawiałem się jak to jest, że czasem widzę kogoś po raz pierwszy i mam wrażenie, że tę osobę znam od dawna. Z jedną osobą dobrze mi się rozmawia, a z drugą w niezwykle trudny sposób. Widzę kogoś po raz pierwszy i wiem, o czym należy rozmawiać, aby rozmowa się kleiła. Odpowiedzieć można, że moja dusza już poznała te osoby w przeszłości, mogły być moją, żoną, czy mężem, córką, synem, lub ojcem, czy matką. Stąd łatwe porozumienie.
Wielu psychologów, psychologów z powołania, pomaga ludziom. Często żeby komuś pomóc należy znaleźć źródło problemu i dlatego stosowana jest hipnoza. W czasie hipnozy pacjenci często opowiadają o zdarzeniach w poprzednim życiu. Dopiero w czasie hipnozy ujawniają się istotne szczegóły z przeszłości.
Pojawianie się po raz kolejny ma nas czegoś uczyć. I można uznać, że jest tak jak powinno być. Ktoś mieszka pod mostem w kartonie i tak musi być, bo on musi się czegoś nauczyć. Ktoś rodzi się niewidomy i też tak jest, bo on musi się czegoś nauczyć. Czego się nauczyć? Może w poprzednim życiu dręczył innych? Może w poprzednim życiu kradł? Może w poprzednim życiu zabijał? Odpowiedź każdy musi znaleźć sam.
Ktoś mógłby zapytać: „jak to, ktoś z własnej woli rodzi się w biednej rodzinie skoro sam może wybrać?” Oczywiście. Ktoś rodzi się w biednej rodzinie, bo musi się czegoś nauczyć i albo się nauczy, albo po raz kolejny urodzi się ponownie w biednej rodzinie, aby się tego nauczyć.
Jedni ludzie są mądrzy, rozsądni, potrafią dużo osiągnąć przy małym wkładzie. Inni pomimo wielu starań za każdym razem mają kłody pod nogami. Jak wytłumaczyć takie działanie? Ci mądrzy i rozsądni, są starymi duszami, które już wielokrotnie odradzały się, zaś ci nieudacznicy, to młode dusze, które być może po raz pierwszy przyszły na świat i mają przed sobą długą drogę.
Tak naprawdę mało wiemy o świecie. A jeszcze mniej o religii. Oczywiście mamy Biblię, która została sprofanowana przez rzymskiego cesarza w czasie założenia Kościoła Katolickiego w 325 na Soborze Nicejskim Pierwszym i wybrano z niej tylko takie informacje, które nie szkodziłby nowej religii. Ktoś mógłby też zapytać, dlaczego Bóg na to pozwolił? A teraz ja zapytam: czy skoro istnieje Bóg, to On wybiera sobie warunki, na jakich trzeba mu służyć, czy ludzie mają narzucać Bogu warunki, na jakich będą oddawać mu cześć? Czyli tak samo jak Bóg (nie mylić z kościołem), nie zaprzecza reinkarnacji, tak samo reinkarnacja nie zaprzecza istnieniu Boga. Dlatego nie można wykluczać tego czego nie znamy, lub nie pojmujemy.

Powołanie w Powołaniu

Nauczanie głoszone podczas rekolekcji letnich dla katolickiej wspólnoty Agalliasis Wrocław-Oporów.
Spojrzenie na mężczyznę i kobietę od strony Biblijnej...

Spojrzenie na mężczyznę i kobietę od strony Biblijnej
Mężczyzna i kobieta są powołani do miłości, do poznawania Pana Boga. Natomiast w różny sposób to powołanie realizują. Inne oblicze ma miłość męska, a inne oblicze ma miłość żeńska. Także grzech kobiety i mężczyzny jest inny. Tak jak inaczej zgrzeszyli w raju Adam i Ewa, tak inaczej doświadczają skutków grzechów.
1. Kim jest mężczyzna? Jakie jest jego powołanie?
Jeśli się wie, do czego coś zostało zaprojektowane, wtedy zna się przeznaczenie tego w życiu. Adam i wszyscy jego synowie otrzymali niesamowitą misję: rządzić, podporządkowywać sobie, być płodnymi i mnożyć się. „Masz całą ziemię, Adamie. Zbadaj ją uprawiaj ją, troszcz się o nią to twoje królestwo”- mówi Bóg.
Mężczyzna to ten, który stoi naprzeciwko kobiety. Inny od niej.
Każdy mężczyzna jest synem Adama, a Adam jest synem ziemi. Został ulepiony, stworzony z prochu ziemi. To jest obraz, ale pokazuje męskie zwrócenie ku rzeczom. I tak domeną każdego mężczyzny jest zwrócenie się ku rzeczom, zmaganie się z rzeczywistością. Więcej jest mężczyzn odkrywców niż kobiet. To jest bliższe naturze mężczyzny.
Ewa została stworzona w granicach bujnego piękna rajskiego ogrodu. Adam jednak został stworzony poza Rajem, w dzikiej przestrzeni. Zapis naszych początków w drugim rozdziale Księgi Rodzaju przedstawia to wyraźnie. Mężczyzna został powołany do życia na zewnątrz, w nieoswojonej części stworzenia. Dopiero potem zostaje zaprowadzony do Edenu. I odtąd chłopcy nie czują się dobrze w domu, a mężczyźni cierpią na nieuleczalną tęsknotę odkrywania.
Chrześcijaństwo takie, jakie jest obecnie, wyrządziło mężczyznom kilka niewybaczalnych krzywd. Większość mężczyzn w Kościele uważa, iż Bóg postawił ich na tej ziemi, by byli dobrymi chłopcami. Problem z mężczyznami, mówi się nam, polega na tym, że oni nie potrafią dotrzymywać obietnic, być duchowymi przywódcami, rozmawiać z żonami ani wychowywać dzieci. Ale jeśli się naprawdę postarają, mogą zdobyć ten wzniosły szczyt... i zostać miłymi chłopcami. Właśnie taki mamy wzór dojrzałości mężczyzny-chrześcijanina: Naprawdę Miłego Faceta.
Jaki jest mężczyzna chrześcijanin? Jest on znudzony.
Bóg jednak miał cel, tworząc mężczyznę, i jeśli mamy w ogóle odnaleźć siebie, to trzeba go odkryć. Co takiego włożył w serce mężczyzny? Jak myślisz, co powinieneś robić, aby stać się lepszym mężczyzną (albo kobietą), zapytaj: Co sprawia że żyjesz? Co pobudza twoje serce? W sercu każdego mężczyzny znajduje się rozpaczliwe pragnienie stoczenia bitwy, przeżycia przygody i uratowania Pięknej.
a) Stoczyć bitwę – rozważcie filmy jakie lubią mężczyźni, zastanówcie się co robią w wolnym czasie, a zwłaszcza zwróćcie uwagę na pasję małych chłopców. Mali chłopcy pragną wiedzieć, że są silni, niebezpieczni, że są kimś, z kim trzeba się liczyć. Jeśli nie damy mu pistoletu zrobi go sobie z czegokolwiek, co będzie miał pod ręką.
Agresja jest częścią męskiego przeznaczenia. Twierdząc, że mężczyzna został stworzony na obraz Boga, postarajmy się także nie zapominać, że „Pan wojownikiem, Pan jest imię Jego” (Wj 15,3). Małe dziewczynki nie wymyślają zabaw o zabijaniu. Wymysłem kobiet nie jest hokej, ani boks. Chłopiec musi coś atakować – i tak samo mężczyzna, nawet jeśli jest to mała biała piłka golfowa. Chce ją wbić do przyszłego królestwa. Życie wymaga żeby mężczyzna był dziki. Jeśli został wychowany, żeby był tylko miękki, to rany, które odniesie w życiu, sprawią, że straci serce. Szczególnie widać to na grząskich terenach związków; do poruszania się po nich mężczyzna czuje się najmniej przygotowany.
b) Przeżyć przygodę – co przeżywacie, oglądając Jamesa Bonda albo Indianę Jonesa? Gwarantowany sukces każdego nowego odcinka pokazuje jasno, że przygoda jest wpisana w serce mężczyzny. I nie chodzi tylko o dobrą zabawę. Przygoda wymaga, wystawia na próbę. Jeśli mężczyzna traci to pragnienie, mówi, że nie chce przeżyć przygody, to znaczy, że nie wierzy w siebie i uważa, że tej próby nie zda. Dlatego postanawia w ogóle nie próbować.
c) Uratować Piękną – nie ma nic bardziej inspirującego dla mężczyzny jak piękna kobieta. Ona sprawi, że mężczyzna chce być silny, chcę być bohaterem dla swojej Pięknej. To nie jest tak, że mężczyzna musi walczyć; on musi walczyć dla kogoś. Nehemiasz kieruje słowa do kilku dzielnych dusz broniących pozbawionej murów obronnych Jerozolimy: „Nie bójcie się... walczcie za braci swoich, za synów i córki, za żony swoje i domy”. Walka sama w sobie to nie wszystko; mężczyzna pragnie romantyzmu. Nie wystarczy być bohaterem; trzeba być bohaterem dla konkretnej osoby, dla kobiety, którą się kocha. Adam dostał wiatr i morze, konia i jastrzębia, ale jak powiedział Bóg, nie było mu dobrze, dopóki nie było Ewy. Tak w sercu każdego mężczyzny jest jakaś namiętność.
Aby przyjrzeć się kim jest mężczyzna warto przyjrzeć się Jezusowi. Dlaczego Jezus jest mężczyzną?
Bóg robi to, co chce. Bóg jest Miłością męską i żeńską. Można tu przytoczyć przypowieść o Ojcu miłosiernym. Jak ojciec reaguje – rzuca się synowi na szyję, kiedy wraca i mówi jak dobrze, że wróciłeś. I to jest ojciec? Nie, to jest matka, która zawsze kocha bezwarunkowo. Boża miłość jest męska i macierzyńska, jest twarda i wymagająca i jest czuła i akceptująca. Jezus dlatego jest mężczyzną, bo to co miał zrobić na ziemi to misja męska. Ona polega na sile, działaniu i na samotności:
- siła, bo Jezus musiał pokonać grzech, teologowie nazywają Jezusa Wojownikiem, który „zmiażdżył zastępy wroga”. Chrystus zmusza wroga do ujawnienia się, demaskuje go i zawstydza na oczach wszystkich. Czy nasz Pan jest dżentelmenem? Nie dla wroga. Bóg musi stoczyć walkę, walkę o naszą wolność. Właściwie każda księga Biblii mówi nam o Bogu prowadzącym wojenną działalność. Ciekawe czy Egipcjanie, którzy trzymali Izrael pod batem, opisaliby Jahwe jako Całkiem Miłego Faceta? Plagi, zaraza, śmierć pierworodnych – to nie wygląda szczególnie po dżentelmeńsku?
A Samson? Stanowi całkiem niezłą kwintensencje męskości: zabił lwa gołymi rękoma, pobił i odarł z odzienia trzydziestu Filistynów, kiedy wykorzystali przeciw niemu jego żonę, itd. Ale to wszystko zdarzyło się gdy go „opanował duch Pana” (Sdz 15,14).
- działanie, bo miał dzieło zbawienia świata.
- samotność – Jezus przez cały czas jest samotny. Wchodzi w relację z innymi, ale kiedy wchodzi do walki jest sam.
A co z przygodą?
Jeśli mamy jakąś wątpliwość, czy Bóg kocha dzikość, spędźmy jedną noc w lesie, albo idźmy na spacer w czasie burzy. Bóg po tym jak wszystko stworzył – obwieścił, że to jest dobre. Dzięki temu możemy dowiedzieć się, że On woli raczej przygodę, niebezpieczeństwo, ryzyko. Wszelkie stworzenia są nieprzejednanie dzikie. I Bóg takimi je kocha. Największym ryzykiem Boga było danie aniołom i ludziom wolnej woli, włącznie z prawem odrzucenia Go. Bóg nie stworzył posłusznego Adama i Ewy. Podjął ryzyko. Bóg nie ucieka przed bałaganem, który Mu zrobiliśmy, żyje prawie radośnie.
Bóg ma również romantyczne serce i ma własną oblubienicę, o którą musi walczyć. Jest zazdrosnym kochankiem, a Jego zazdrość dotyczy serca i wolności Jego ludu. I choć ona popełnia wobec Niego cudzołóstwo, choć zostaje schwytana przez wroga, Bóg aby ją odzyskać, jest gotów poruszyć niebo i ziemię. Nie spocznie dopóki jej nie uwolni. Widzimy więc, że Bóg nie tylko pragnie przygody, ale chce dzielić przygodę. Nie musiał nas stwarzać, ale chciał tego. Wiecie dlaczego nie zawsze od razu odpowiada na nasze modlitwy? Ponieważ chce z nami rozmawiać, a czasami jest to jedyny sposób aby nas zmusić do rozmowy.
I to są cechy, które odnoszą się do mężczyzny.
I dalej o mężczyźnie:
Mężczyzna ma być oparciem dla innych. Ma na sobie ich nieść fizycznie i psychicznie. Pan Bóg uczynił mężczyznę silnego po to, żeby służył. Ale Adam upada, i wszyscy jego synowie wraz z nim. Jak potem potoczyła się cała historia? Siła zostaje źle wykorzystana. Kain zabija Abla; Lamek grozi, że zabije wszystkich. Bóg w końcu zatapia całą ziemię z powodu gwałtowności synów ludzkich, ale wszystko kręci się nadal. Czasami jest to u mężczyzny przemoc fizyczna, czasami przemoc słowna. Są też mężczyźni bierni. Dobrym przykładem jest Abraham. Kiedy sprawy źle się mają, zawsze chowa się za spódnicą żony. Gdy on i jego ludzie zmuszeni głodem przybywają do Egiptu, Abraham, chcąc uniknąć śmierci, mówi faraonowi, że Sara jest jego siostrą. Naraża ją by ratować własną skórę. Faraon bierze Sarę do haremu, ale całe oszustwo się wydaje, gdy Bóg zsyła na Egipcjan choroby. Można by pomyśleć, że Abraham powinien się czegoś nauczyć, ale nie – po latach, kiedy przenosi się do Negebu, postępuje dokładnie tak samo. A Izaak, jego syn, podtrzymuje rodzinną tradycję, w ten sam sposób narażając Rebekę. Grzechy ojców przechodzą na synów. Abraham jest dobrym człowiekiem, przyjacielem Boga. Ale jest także tchórzem.
Mężczyzna powinien być przebiegły. Wiedzieć, kiedy ma walczyć, a kiedy uciekać, kiedy ma wziąć broń i jak jej używać. Bez względu na to, na jaki konkretny teren jest wezwany – do domu, pracy, świata polityki – zawsze spotkamy trzech wrogów: Świat, ciało i Szatana.
Tak więc problemem numer jeden mężczyzn i ich kobiet jest to, że mężczyźni, kiedy powinny naprawdę o nie walczyć... wahają się. Ciągle starają się ocalić siebie, zapominając o głębokiej radości płynącej z oddawania życia za drugich.
Mężczyzna jest też stworzony dla konkretnych celów, wyzwań i zadań. Musi mieć w swoim życiu jakąś wielką misję, w którą się angażuje. Musi mieć sprawę, której się poświęca aż po śmierć. Po to stworzył was Bóg, abyście byli Jego zaufanymi sprzymierzeńcami, abyście przyłączyli się Niego w Wielkiej Bitwie. Macie swoje szczególne miejsce w szeregu, misję, którą Bóg dla was przygotował. Mężczyzna, który nie realizuje zadań, nie ma misji to zjawisko takie... nijakie. Mężczyzna nosi obraz Boga w postaci siły, nie tyle fizycznej, co duchowej.
Ojcostwo
Powołaniem mężczyzny jest ojcostwo. To jest postawa, a nie biologiczny fakt. Postawę ojcostwa pokazuje doskonale fragment z Ewangelii Mateusza o Zebedeuszu i jego synach. Zebedeusz to właściwa postawa ojca, wychował swoich synów tak, że potrafią w sposób dojrzały wejść w życie i z nim się zmagać.
Ojciec to ten, który zachęca do samodzielności, do odwagi, do stawiania czoła. Chroni, ale chroni do czasu. Kiedy przychodzi moment odejścia wypuszcza. Zadaniem ojca jest oderwać dziecko od matki, pomóc mu odejść. Synowie Zebedeusza odeszli w jednej chwili, nawet się nie pożegnali. Oni idą do przodu, patrzą w przyszłość. Zebedeusz był silny i siłę wykorzystuje, chroni słabszych i pomaga swoim dzieciom stać się dorosłymi. Każdy mężczyzna ma się troszczyć o to co słabe, przed złem i pomagać, aby to co słabe dojrzewało do pełni.
Ojcami mężczyźni się nie rodzą. Na ojcostwo mężczyźni się decydują. Jeśli się nie decydują, to w postawę ojca nigdy nie wchodzą. Żeby ojcem zostać, trzeba przebyć długą drogę.
Mężczyzna musi czasem być czuły, a kobieta musi czasami być gwałtowna. Jeśli jednak mężczyzna jest tylko czuły, to wiemy, że z jego wnętrzem jest coś nie tak, a jeśli kobieta jest tylko gwałtowna, odnosimy wrażenie, że nie jest taka, jaka miała być.
Skąd bierze się męskość?
Każdy chłopiec pragnie męskości w sposób naturalny. Jest to coś co przekazuje tylko mężczyzna mężczyźnie. Kiedy ojciec i syn spędzają razem dużo czasu, starsze ciało przekazuje młodszemu substancje przypominająca pokarm.
Kobiecość potrafi obudzić męskość. Jednak kobiecość nigdy nie może nadać męskości. Jeśli ze swoim pytaniem mężczyzna zwróci się do Ewy, to będzie miał złamane serce. Istnieje tylko jedno źródło, gdzie można szukać odpowiedzi. Nawet jeśli ojciec ziemski wykonał swoją robotę, to przeprowadza jedynie do połowy. Nadchodzi czas, kiedy trzeba zostawić wszystko , co znajome i iść w nieznane z Bogiem (tak uczyniło wielu mężczyzn biblijnych: Abraham, Mojżesz, Jakub itd.).
A dzisiaj istnieje inny problem: Adam miał Boga. Bóg w swej pokorze dał mu Ewę, aby nie był sam. Jednak w czasie upadku doszło do pewnej zmiany – Ewa zajęła w życiu mężczyzny miejsce Boga. Adama grzech był inny. W Edenie był taki moment, kiedy Ewa upadła a Adam nie. Ona zjadła, on jednak jeszcze miał wybór. Adam wybrał Ewę przed Bogiem. Dzisiaj mężczyźni muszą odwrócić wybór Adama, muszą wybrać Boga przed Ewą.
I tu warto powiedzieć, że prawdziwa męskość jest duchowa.
Dopóki mężczyzna nie jest prawdziwym zagrożeniem dla Wroga, Szatan mówi mu: „Jesteś w porządku”. Kiedy jednak stanie po określonej stronie, zaczyna wmawiać: „Twoje serce jest złe”. W jaki sposób Jezus wygrał bitwę z Szatanem? Bóg był z nim. To rozciąga na nas obietnicę, jaką dał Chrystus: „Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata” (Mt 28,20). Ale nie można wyruszać w podróż do męskości bez choćby jednego przyjaciela u boku. Mężczyźni z trudem akceptują fakt, że potrzeba im przyjaźni innych mężczyzn.
Kryzys męskości pojawia się dzisiaj, ponieważ znikła kultura wojownika i mężczyźni nie mają miejsca, gdzie mogli by uczyć się walczyć jak mężczyźni. Nie potrzebują spotkań Naprawdę Miłych Facetów, ale potrzeba im zebrań Naprawdę Groźnych Mężczyzn. „Królestwo niebieskie doznaje gwałtu – mówi Jezus – a zdobywają je ludzie gwałtowni” (Mt 11, 12).
2. Do czego powołana jest kobieta?
Kobiet w kościele jest zawsze więcej. Jest dwa razy więcej kobiet na mszy niż mężczyzn. W innych religiach kobiety są z tyłu. W religii żydowskiej wszystko należało do mężczyzn, do kobiet należała tylko jedna czynność, bardzo ważna. W piątek wieczorem w czas szabatu, w czasie uroczystości rodzinnej wnosiła światło i zapalała świecę szabatowe. To jest gest symboliczny - kobieta jest tą, która w świat męski wnosi światło, która pokazuje co jest najważniejsze. Kobiety z natury lepiej rozumieją, to co duchowe i dlatego jest ich więcej w Kościele.
Miejsce kobiety w dziele stworzenia:
a) jest koroną stworzenia – Ewa to ostanie dzieło Pana Boga. Jest tajemnicą dla mężczyzny. W Ewie Boży obraz najbardziej się objawia. A w czym? – w pięknie. Bóg jest pięknem. Domena mężczyzny jest siła, w tym mężczyzna podobny jest do Boga, a kobieta w pięknie zewnętrznym i wewnętrznym. Łaska kobiecości, to łaska bycia piękną. Łaska piękna dotyczy przede wszystkim wnętrza. Kobieta w środku jest niezwykła jest tajemnicą. Kobieta jest stworzona do miłości, co tworzy to wnętrze.
b) jest postawiona u boku mężczyzny – Adam jest smutny, bo wśród zwierząt nie ma dla niego pomocy. Pan Bóg daje mu kobietę. Zachwyca się nią, Ewa z zachwytu nie krzyczała, ale otworzyła się w niej fascynacja.
c) jest matką żyjących – powołaniem kobiety jest macierzyństwo. Macierzyństwa kobiety nie muszą się uczyć. Macierzyństwo to bezpośredni kontakt z tajemnicą życia. Wszelkie pomysły na stworzenie świata, na tworzenie nowych rzeczy, nowych idei, są pomysłami męskimi, Ewa natomiast jest przy Adamie, aby mu pokazać, że to nie jest najważniejsze. I jeśli kobieta zabija, niszczy swoja istotę. Nie każda kobieta rodzi, ale każda jest powołana do macierzyństwa, do troski. Powołaniem kobiety jest troska o życie.
W sercu kobiety znajdują się również trzy istotne pragnienia, które nie są całkiem odmienne od męskich, a jednak pozostają wyraźnie kobiece:
- nie każda chce stoczyć walkę , ale każda pragnie, by o nią walczono. Chce być zauważona, chce być upragniona, chce by się o nią starano.
- każda kobieta chciałaby także dzielić z kimś przygodę. Wielu mężczyzn popełnia błąd, uznając, że to kobieta jest przygodą. Kobieta nie chce być przygodą, chce aby porwało ją coś wielkiego, nieznanego.
- każda kobieta pragnie posiadać ukryte piękno, które można by odsłonić.
Świat zabija serce kobiety, każąc jej być twardą, skuteczną i niezależną. Niestety, chrześcijaństwo także nie zna jej serca.
Jaka jest chrześcijanka? Chrześcijanka dzisiaj jest zmęczona. Jedynie co oferujemy kobiecej duszy, to nacisk, żeby była dobrym sługą. Nikt nie walczy o jej serce, nie czeka na nią żadna wielka przygoda i każda wątpi, czy w ogóle ma jakieś piękno do odsłonięcia.
Kobieta ucieleśnia cudowne piękno oraz egzotyczną tajemnicę Boga, tak jak nic innego w stworzeniu. Zatem ona staje się szczególnym celem złego, który przeciw niej zwraca najpodlejsze zamiary. Gdyby udało mu się ją zniszczyć albo uwięzić, mógłby zniszczyć historię całej ludzkości.
Pierwszym negatywnym doświadczeniem(po sytuacji w Raju), które Ewa nosi w sobie, jest bycie zostawioną przez mężczyznę. Co pozostaje w każdej kobiecie do dziś. Kiedy zaczyna być trudno Adam mówi „ukarz ją, ja nie mam nic z tym wspólnego”. Zwala winę na nią. Kiedy Adam oskarża Ewę, ona milczy. Ona czuje, że jest to jej wina. Adam jednak też miał wolną wolę i nikt go do niczego nie zmuszał.
Grzechem mężczyzny jest to, że odsuwa się od ludzi, że nie chce za nich brać odpowiedzialności, a grzechem kobiety jest nie akceptacja samotności (i stąd się biorą manipulacje innymi, budowanie relacji za wszelką cenę).
Pan Bóg opowiada o skutkach grzechu: - do mężczyzny kieruje przekleństwo w stronę świata, to co było jego pasją, będzie trudne, jest to ku światu; - do kobiety kieruje przekleństwo w stronę mężczyzny, w kierunku relacji z ludźmi.
 „Poemat o Dzielnej niewieście” Prz 31,10-31.

Madrość

Fala roku 2012 oczyści nasze mózgi z przekonań z egregorów. Będziemy nowym człowiekiem jak NEO z Matrixa. Warto się na ten szczególny moment w swoim długim, reinkarnacyjnym życiu przygotować.


Niektórzy mówią, że mądrość to wiedza połączona z uczciwością. Często się słyszy, że mądrość to wiedza zastosowana w życiu, jako doświadczenie. Mądrość z pewnością prowadzi prawą drogą do Źródła mądrości, którym jest Stwórca wszystkich rzeczy.
Trudno sobie wyobrazić, aby Stwórca nie miał mądrości i stworzył wszelkie życie. Musi być przede wszystkim mądry i uczciwy w tym, co czyni. Możemy sobie zadać pytanie: dlaczego tyle nieszczęścia jest na świecie i bólu. Gdzie tkwi błąd?
Otóż miłość tworzy wszystko co dobre. Natomiast brak miłości czyli nienawiść niszczy wszelkie dobro. Budowanie i niszczenie to dwa bieguny naszej trójwymiarowej rzeczywistości. Wszystko, co powstaje musi być kiedyś zniszczone.
W świecie dwubiegunowym istnieją dwa aspekty wzajemnie się przenikające. Jest nim światło i ciemność. Dlatego istnieje dobro i zło. Ból i radość.
Aby zostawić świat biegunów  i wejść na wyższy wymiar, musimy pozbyć się osądów. Wejście w wyższe wymiary ( gęstości) jest zależne od zagęszczenia naszej świadomości opartej na wiedzy. Świadomość siebie tak naprawdę jest mądrością, gdyż pozwala przemieniać ciemność w  światło.
Gdy dużo w człowieku jest ciemności, wówczas przychodzą choroby, cierpienie i śmierć. Tym karmią się siły ciemności, pod które automatycznie taki człowiek jest podłączony. Są to egregory, które żywią się bólem. Podobnie jak człowiek żywi się bólem zwierząt, gdy zjada mięso ( kotlet schabowy), tak samo żywią się naszym cierpieniem egregory.
Jedynie mądrość w człowieku i jego uczciwość w tym co mówi i czyni, jest w stanie wyprowadzić go w kierunku miłości i światła. Miłość nie zabija! Daje radość i szczęście.
Niskie emocje jak: złość, gniew, smutek, zazdrość, strach, żal czy pycha, powodują podkarmianie egregorów. Są to istoty sztuczne bez duszy, które wprogramowały nam do mózgu odpowiednie dla nich przekonania: religijne, społeczne i rodowe.
W mojej książce „Symfonia Przebudzenia” podaję receptę jak wyjść z tych niskich emocji i przemienić je na wyższe wibracje z czwartego wymiaru. Jak odłączyć się od ciemności.
Tylko mądrością i wiedzą możemy pokonać ciemność w sobie, którą każdy z nas posiada w większym czy mniejszym zakresie. Emocje, to energia magnetyczna, która jest domeną żywych istot. Strach wywołuje fale gorąca i człowiek się poci.
Zwierzęta żyją w ciągłym strachu o byt i mają przez to dużo gorąca w sobie. Mogą żyć stale na powietrzu  nawet zimą i nic im nie jest. Człowiekowi podszytemu ciągle strachem, jest zawsze gorąco. Stale jest spocony nieprzyjemnym potem.
Rozpoznanie siebie i swoich emocji jest pierwszym krokiem w kierunku przebudzenia umysłu do zagęszczonej świadomości czyli mądrości wewnętrznej.  Im większa mądrość, tym gęstsza świadomość i wyższy wymiar w którym istota przebywa. Więcej dosięga światła i żyje szczęśliwiej.
W swojej  książce opisałam ten proces jak się przebudzić, poznając siebie od najniższych poziomów, poprzez energie, żywioły, emocje do uczuć wyższych, które prowadzą do mądrości.  Są rysunki przedstawiające połączenie z egregorem lub ze światłem. Które z nich wybierzemy, to zależy od naszej wiedzy i mądrości oraz woli.
Każdy, kto chce wyjść z cierpienia, którego jest coraz więcej, musi rozpoznać siebie aby mógł wyrwać się z ciemnej energii egregorów. Powinien też pracować nad sobą i przemieniać ciemność w światło.
Im więcej będzie teraz ludzi mądrych na świecie, tym spokojniej przejdzie fala światła 2012 roku, która ma za zadanie oczyścić świat z ciemnoty i ignorancji.  Bólu na planecie jest tak dużo, że siły kosmiczne idą nam z pomocą, w postaci fali światła.
Oczyszczenie i tak nadchodzi. Należy wyjść mu naprzeciw. Dobrze jest mieć programy z kodami światła aby nie pozostać z niczym. Przekonania z egregorów zostaną usunięte i na to miejsce przyjdą nowe kody z wyższych gęstości dla tych, co tym  gęstościom odpowiadają.
Człowiek mądry poradzi sobie w każdej sytuacji, nawet tej najbardziej niebezpiecznej, gdyż posiada świadomość boskiej istoty. W czasach obecnej transformacji, jedynie mądrość jest w cenie. Wszystkie dobra materialne utracą swój prestiż. Mądrość musi zwyciężyć głupotę wielu wieków istnienia na ziem

Wampir Energetyczny - Nie Taki Straszny Jak Go Opisują

Kilka słów o wampiryźmie energetycznym, a także o samych wampirach. Trochę poważnie, trochę z odmiennego punktu widzenia o tym ciekawym fenomenie ezoterycznym.
Praktycznie każdy, kto kiedykolwiek miał w ręce książkę Dion Fortune, albo też zetknął się z podręcznikami dotyczacymi rozwijania zdolności parapsychicznych, albo uczenia się magii, z całą pewnością poznał określenia "wampir psi", czy "wampir energetyczny". Z pewnością też dowiedział się, jakie to wampiry te są niebezpieczne i jak się przed nimi bronić.
Nie każdy jednak postanowił zgłębić temat. Jeśli więc nadal uważasz, że wampiry psi to czyste zło, którego trzeba się bać, trzeba Ci pewne sprawy wyjaśnić :).
Każdy z nas jest wampirem energetycznym - tak brzmią słowa tych, którzy kompletnie nie rozumieją fenomenu ;). Zaś Ci, którzy są zbyt leniwi by problem rozkminiać obstają przy twierdzeniu "każdy wampir psi jest złem". Zarówno jedni jak i drudzy popełniają grzech ignorancji :).
Wampiryzm Energetyczny to wbrew pozorom nie każdy z nas - bo choć każdy z nas pobiera z otoczenia energię, to wampir psi pobiera specyficzny rodzaj energii - energię życiową, chińskie Chi albo też hinduską Pranę - terminy są różne, istota problemu jedna i niezmienna.
Energia życiowa to taka, która jest przerabiana przez system energetyczny na potrzeby poprawnego funkcjonowania organizmu. Energie psi krążą w naszym otoczeniu, a potem są pobierane przez ciało energetyczne, następnie przerabiane w życiodajne Chi. Z różnych powodów energie mogą być przerabiane niepoprawnie, bądź w ogóle - wtedy organizm zaczyna reagować stanami zmęczenia, depresją, wyczerpaniem umysłowym i tak dalej.
W przypadku wampirów psi energia ta nie jest praktycznie w ogóle przerabiana - ciało energetyczne wampira nie funkcjonuje normalnie. Dlatego by uzupełniać energie  życiowe, wampir musi je pobierać od innych ludzi. Co oczywiście w oczach ezoteryków i wielu nieuświadomionych okultystów jest złem :).
Skąd termin "wampir"?
Termin "wampir" powstał na bazie wampirów z literatury. Określenie to funkcjonowało w świecie, zostało więc zaadaptowane przez same wampiry i okultystów jako idealne określenie tego, co wampir robi - "wysysa życie", czyli idealnie wkomponowuje się w to, co było od dawna obecne w literaturze. Ot i cała filozofia.
Dlaczego wampir stał się zły?
Oo, a to już wspaniała historia ludzkiej ignorancji i głupoty, zapoczątkowana przez członkinię Zakonu Złotego Brzasku - Dion Fortune. Fortune bowiem zetknęła się kiedyś z wampirem energetycznym, który zostawił ją w stanie fizycznego i mentalnego wyczerpania. Opisała to następnie w swoim podręczniku obrony parapsychicznej, a potem wszystko poszło w świat.
Praktyków ogarnęła panika i wszyscy nagle zaczęli demonizować wampiryzm energetyczny. Mijały lata, globalizacja, ogólny dostęp do literatury i internet sprawiły, że 90% współczesnych ezoteryków powiela wzór złego wampira psi, niebezpiecznego i nieświadomego, czasem świadomego i cholernie wrednego, czasem biednego i zagubionego - ogólnie brzmi to tak: "ale wystrzegaj się wampirów psi, to zło".
I tak w swej nieskończonej ignorancji wielu współczesnych młodych ezoteryków nie próbuje nawet dojść do źródła mitu o złym wampiryźmie psi, potrafiąc tylko powielać dawne wzorce, nie mając nawet pojęcia, dlaczego wzorce te brzmią tak, a nie inaczej.
Wampir energetyczny, zły czy dobry?
Więc jak to w końcu jest - czy wampiry psi są złe czy dobre? Powiedziałbym - i takie i takie. Czy możesz ogólnie powiedzieć, czy ludzie są dobrzy czy źli? Raczej nie - każdy człowiek jest inny, a wampiry są przecież ludźmi. Każdy ma swoją własną moralność, niektórzy mają zasady, inni sa zdemoralizowani przez subkulturę.
Wiele wampirów w momencie przebudzenia (proces uświadamiania sobie swojego wampiryzmu) natyka się na negatywne subkultury - takie, które wmawiają mu, że wampiry są nadludźmi, lepszymi od innych, i ogólnie cool. Cóż, bardziej brzmi to jak rasizmo-nazizm, a co najmniej ariozofia, ale cóż - takie subkultury też się zdarzają.
Wampir może być dobry jak i zły - wszystko zależy od wewnętrznych zasad moralnych. Fakt faktem, że każdy wampir musi się żywić - i tego nie lubią ludzie, traktując to jako inwazję na ich samych. Nie zmienia to faktu, że większość wampirów posiada chętnych dawców, a sam proces pobierania energii wbrew pozorom nie jest taki nieprzyjemny - jeśli tylko jest odpowiednio kontrolowany i nie ma na celu wykończenie drugiej osoby - Fortune miała po prostu pecha, albo swojego wampira wkurzyła.

Kilka słów o wizualizacji Zanim zaczniesz praktykować różne formy magii czy techniki ezoteryczne, warto nauczyć się kilku podstawowych umiejętności. Jedną z takich podstaw jest umiejętność wizualizacji. Cenną umiejętnością w pracy z energią, oraz w praktykach magicznych jest wizualizacja. Każdy człowiek potrafi wizualizować, choć nie każdy w identycznym stopniu. Dla niektórych nie ma problemu, by szczegółowo zwizualizować sobie wakacyjną plażę. Inne osoby mogą mieć problemy ze zwizualizowaniem samej czerni. Wizualizacji jednak musisz się “nauczyć”, jeśli chcesz rozwijać swoje się na polu magiczno-ezoterycznym. Dlatego też teraz pokażę Ci, o co chodzi z wizualizacją. Zrobię to na popularnym przykładzie pomarańczy. Zamknij więc oczy i wyobraź sobie pomarańczę - dużą, okrągłą. Jeśli widzisz pomarańczę, to dobrze - właśnie ją sobie zwizualizowałeś. I na tym moglibyśmy zakończyć wprowadzenie i od razu przejść do dalszych umiejętności, jednakże zanim to nastąpi, muszę omówić poziomy wizualizacji. Zwykłe wyobrażenie sobie czegoś, “zobaczenie” tego przed oczyma, choć nie dosłownie, jedynie oczyma swojej wyobraźni wystarcza w celu manipulacji energią i w praktykach magicznych. Przykładową wizualizację pomarańczy jednak możesz przenieść na dalsze poziomy. Możesz spróbować zwizualizować z detalami całą skórkę pomarańczy. Możesz spróbować poczuć jej teksturę, a także zapach, a następnie smak. W przypadku wizualizacji innych rzeczy, możesz również używać zmysłu słuchu. Im więcej elementów dodajesz do swojej wizualizacji, tym silniejsza się ona staje. Lecz dlaczego w ogóle wizualizacja jest ważna? Wizualizacja to inaczej myślenie o czymś. A energie zawsze kierowane są przez myśli - wizualizując energie, automatycznie myślisz o tym, co mają robić. Oczywiście rodzi to różne możliwości - niektórzy ludzie wolą w ogóle nie wizualizować, tylko myśleć, co energia ma robić - to, którą opcję wybierzesz, zależy tylko i wyłącznie od Ciebie. Dla niektórych wizualizacja jest łatwiejsza, inni preferują tylko myślenie. A jak wizualizować energie? To też zależy od Ciebie - ja potrafię je zobaczyć - choć o tym dopiero opowiem w późniejszych rozdziałach (nie myśl jednak, że widzę je tak, jak ten tekst teraz, to coś zupełnie innego), dlatego wizualizuję je sobie jako niebieskie strumienie świecącego płynu. Choć oczywiście moja wizualizacja jest uzależniona od moich doświadczeń - Ty możesz energie wizualizować jak zielone plamki, albo po prostu jasne światło - wszystko zależy od tego, jak się czujesz z danym sposobem wizualizowania energii. Gdy już wiesz, czym jest wizualizacja i jak prosta to umiejętność, możesz łatwiej praktykować różne techniki magiczne i ezoteryczne.

środa, 22 lutego 2012

Zła energia przedmiotów

Kiedyś rzadko mówiło się o podobnych tematach, czasem osoba, która próbowała coś zaradzić została wyśmiana, a jeszcze dawniej spalona na stosie. Dziś nauka jest o wiele mądrzejsza i choć nadal jest wielu przeciwników, którzy te zdarzenia próbują wytłumaczyć w naukowy sposób, coś w tym jest.

Kogoś, kto w takie rzeczy nie wierzy na siłę przekonywać nie można. Często psychologia sukcesu trafia na jednostkę, która jest inna niż wszyscy dotychczasowi pacjenci. Podobnie jak jest na świecie piętnaście procent ludzi, na których nie działa EFT i nikt nie próbuje wytłumaczyć, dlaczego tak się dzieje, a zwyczajnie przyjęto tę anomalię za fakt i na tym koniec.
Każdą teorię, podobnie jak rzecz można wykorzystać (wytłumaczyć), też w różny sposób, zależnie od punktu widzenia. Podobnie, jak brzytwa służy do golenia i w tym celu ją stworzono, ale również niektórzy używali brzytwy do odbierania życia. Również w Biblii wiele osób znajdzie to, czego szuka na potwierdzenie własnych imaginacji, nie koniecznie słusznych.
Pomimo tego, że przed wielu laty miałem styczność z pewnymi rzeczami, to zupełnie tego nie postrzegałem, że działają na mnie w inny sposób niż powinny. Dopiero moje przemyślenia zrodziły się po przeczytaniu trylogii „Upiory Afryki” autorstwa doktora medycyny Stanisława Szczepaniaka. Autor książek zaczął w Afryce swoją praktykę lekarską, jako lekarz kontraktowy w latach siedemdziesiątych i tam natknął się na wiele zagadek, które opisał. Można powiedzieć, że człowiek, który studiował medycynę, człowiek wykształcony, realista, powinien patrzeć na wszystko z naukowego punktu widzenia. Ale jest zbyt wiele rzeczy, których nauka nawet dziś wytłumaczyć nie potrafi.
Dziś w nowym tysiącleciu, gdzie nauka stoi na wysokim poziomie wielu psychologów, podobnie jak wymieniony doktor, zaczyna poszukiwać źródeł wielu dolegliwości w sferach poza logiką. Już w latach siedemdziesiątych w krajach rozwiniętych prowadzono liczne seminaria naukowe na temat zjawisk, które można nazwać nadprzyrodzone, a także można znaleźć poradniki sukcesu nawet z czasów przed wojennych. Czyli można rozumieć, iż od dawna ludzie poszukiwali odpowiedzi na pytania, które dotyczyły ich samych, a zwłaszcza nietypowych zjawisk, które ich dotykały.
Czasem ktoś nam daje prezent, choć jest to oczekiwana rzecz, która jest nam niezwykle przydatna, oddziałuje złą energią. Zła energia, nie zawsze jest złą, czy celowym działaniem, lecz oddziałuje tylko na tego człowieka. Gdyby ta sama osoba, dała ten sam prezent komuś innemu, nawet mając te same intencje, ten drugi obdarowany czułby zupełnie odmienną energię.
Pewien bogaty i majętny człowiek często pomaga innym. Nigdy nie przeszedł obojętnie wobec cudzego nieszczęścia, choć sprawa zupełnie go nie dotyczyła. Budowanie swojej fortuny zaczynał od łopaty. Jednak przez całe swoje życie pomagał innym, jak tylko mógł. Daje komuś pieniądze i mówi, żeby ten obdarowany, jeżeli poczuje potrzebę oddania pieniędzy, przekazał je komuś innemu w potrzebie, ale zastrzega, że tylko wtedy i pod tym warunkiem, jeżeli ten dar będzie płynął z serca.
Są jednak przedmioty, których nie można się pozbyć, a ich zła energia wpływa znacząco na rodzinne fundusze. Tu również posłużę się przykładem. Pewien człowiek ciężko pracował żeby kupić wymarzony samochód. W końcu zebrał odpowiednią kwotę. Pierwsze wrażenie to oczywiście radość ze spełnienia tego pragnienia. Po trzech latach podzielił się ze mną swoimi problemami. Samochód wciąż zawodził. Dużo czasu spędzał w warsztacie. Miał problem finansowy, żeby opłacić składkę ubezpieczeniową, lub dokonać niezbędnych napraw. Co roku zmieniał ubezpieczyciela, bowiem u poprzedniego zalegał z drugą ratą składki. I z całą pewnością nie będziecie chcieli uwierzyć, że po trzech latach nawet komornik sądowy, po ocenie rzeczoznawcy, nie chciał tego samochodu przejąć, aby go zlicytować. Nie potrafię znaleźć racjonalnej odpowiedzi na przedstawioną sytuację.
W Internecie można też znaleźć więcej rzeczy na ten temat. Autorzy artykułów sugerują używanie soli. Na ubrania kupowanie w lumpeksach, proponują upranie tych rzeczy z dodaniem soli. Mycie używanych mebli wodą z zawartością soli. Jak jednak należy postępować z przedmiotami, które są złe i nie chcą nas opuścić, jak opisałem w powyższym przykładzie?
Ktoś może powiedzieć, że powinniśmy lekko zarabiać pieniądze na kupowanie rzeczy, które pragniemy posiadać. Na przykład z samochodem usłyszałem teorię, że ciężka praca sprawiła, że ten samochód tak się zachowuje. Czy naprawdę tylko w taki sposób można ten przypadek wytłumaczyć? Czy istnieje jakieś inne wyjaśnienie tego problemu?
Opisałem tu sprawę z samochodem, ale wiem, że podobnych przypadków jest o wiele więcej.
Myśląc o takich przypadkach z miejsca nasuwają mi się słowa przeczytane w jednej z książek Louise L. Hay, że każdemu posiadanemu przedmiotowi trzeba ofiarować miłość. Kochać to, co posiadamy, nawet jeżeli są to rzeczy materialne. Podobnie jak w sprawie życia poza grobowego. Ktoś często mówi, że zmarły potrzebuje modlitwy, a czy tak jest naprawdę? Czy każdy z nas zastanawia się nad tym, czy ten zmarły faktycznie potrzebuje modlitwy? Ale tak robimy. Idziemy do księdza zamawiamy mszę za duszę, bo ma to pomóc zmarłemu. Jednak „woda święcona” nie pomaga rzeczom materialnym. W przypadku samochodu nie pomogła, tak jak nie pomogła czerwona kokarda zawiązana pod lusterkiem.
Podobnie jak na każdą chorobę jest lekarstwo, tak samo każdy problem można rozwiązać. Oczywiście ktoś może mi powiedzieć, że co ty piszesz? Jest wiele chorób, na które nie ma lekarstwa! Nie chcąc tu się rozwodzić na ten temat odpowiem tak: ile osób było tak chorych, miało wyznaczoną datę śmierci, a przezwyciężyło chorobę? Znaleźli lekarstwo! Normalną rzeczą jest, że jeżeli jeden lekarz mi nie pomaga, idę do innego, bo ten się nie zna na swoim zawodzie. Jeżeli jestem chory, szukam takiego sposobu leczenia, który będzie skuteczny. A najlepszym przykładem są ci, którzy wyzdrowieli i od nich należy się uczyć.
O sposobach wyzbywania się złej energii napisano wiele książek. Stworzono wiele metod. Jednak tą skuteczną, niezawodną, jest miłość. „Posyłam ci miłość”! „Kocham cię”! Są to dwa niezawodne sposoby do pozbycia się złej energii, opisywane w wielu książkach.
Często nie zdajemy sobie z tego sprawy, a jeszcze częściej nie rozmawiamy o problemie bojąc się ośmieszenia w oczach innych ludzi. Ale tylko przez rozmowę czasem można znaleźć sposób. Są ludzie, a znam takich osobiście, którzy zajmują się oczyszczaniem przedmiotów ze złej energii. Oczywiście nie robią tego za darmo, bo za każdą pracę należy się zapłata. Wielu z tych ludzi można dziś znaleźć używając jedynie przeglądarki internetowej. Jednak warte zapytania jest to, jaki sens ma oczyszczenie czegoś ze złej energii, jeżeli ten przedmiot nie otrzyma pozytywnych uczuć?
Często byłem świadkiem wielu sytuacji, w których ktoś kopał własny samochód, czy wyzywał własny komputer. A potem jeden i drugi oczekiwał, że ta rzecz będzie mu doskonale służyć. Przełóżmy takie rzeczy na stosunki pomiędzy sobą. Czy gdybym wyzywał swojego kolegę, to po chwili mógłbym oczekiwać od niego koleżeńskich stosunków? A czy gdybym kogoś skopał, to czy po chwili mógłbym z tą osobą utrzymywać pozytywne relacje?
Nerwy zawsze muszą znaleźć upust. O tym pisało wielu ludzi w wielu książkach. Dlaczego zatem nie użyć tej właśnie energii we właściwy sposób, z korzyścią dla nas samych? Rozładowanie stresu jest ważnym czynnikiem, podobnie jak przebaczenie, czy rozmawianie z innymi o swoich problemach. Ktoś kto nosi w sobie, gniew, złość, czy zamyka się w sobie, ma poważne problemy o których nie wie. Potem złą energię gromadzi wokół siebie, a następnie tę właśnie energię przekazuje innym, często nie będąc świadom tego ile zła mu w ten sposób wyświadcza.

Wróżba, wróżenie…

Zawsze kiedy mówimy o kartach, wróżbitach, mamy na myśli jakieś przeznaczenie, które każdy z nas ma zapisane (gdzie ono jest zapisane?). Jeszcze nikt nie udowodnił istnienia przeznaczenia jako faktu dokonanego. Istnieją jedynie teorie, które pod wpływem kolejnych naukowych odkryć rozpływają się jak mgła na wietrze.

Jeżeli zapytasz znawcę tarota: co sądzi o wróżbach? On powie, że wróżba jest tu złym słowem, bo kojarzy się z przepowiednią, której każdy z nas nie potrafi czytać. Natomiast czym jest czytanie rozkładu kart? Dlaczego jeden potrafi przepowiedzieć przyszłość bezbłędnie, a inny wcale?
Zapytałem znanego wróżbiarza jak działa tarot. On mi odpowiedział, że tarot łączy się z podświadomością człowieka, któremu jest stawiana wróżba. Nie wiem, czy mogę użyć słowa „fakt”, w celu wytłumaczenia pojęcia naukowego o podświadomości (nadświadomości, nieświadomości itp.), a szczególnie tym, że zna ona naszą przyszłość z wyprzedzeniem na kilka miesięcy. Podświadomość układa siatkę zdarzeń z wyprzedzeniem, stąd prorocze sny.
Na czym polega wróżba? Pomijając „zasadę dłoni” każdy może ułożyć sobie karty. Ale nie każdy je przeczyta. Podczas rozkładu kart, karty „mówią” do wróżącego, stąd doskonale on rozumie ich znaczenie. Nie symbolika jest ważna, że karo oznacza pieniądze, a kier miłość. Dlatego z „przypadkowego” układu kart można trafnie odczytać przyszłe zdarzenia, nawet z podaniem przybliżonych dat.
Wielu wykładowców na seminariach z NLP twierdzi, że tarot wpływa na podświadomość, jakby miał ją informować o przyszłych zdarzeniach. Tu powstaje paradoks. Jeżeli tak jest faktycznie, to informacja o układzie kart, jest przekazywana do świadomości, która nie wie co się zdarzy.
Dla mnie jest to jasne. W przeszłości często miewałem sny, które spełniały się po kilku miesiącach. We śnie widziałem miejsca, twarze ludzi, których zupełnie nie znałem. A po kilku miesiącach na jawie przypominałem sobie ten sen. Te same — dosłownie identyczne — budynki i te same twarze. Jeżeli miałoby być tak jak twierdzą eksperci od NLP, to w jaki sposób wytłumaczą to zdarzenie, jak i słowa Josepha Murphy w jego „Potędze podświadomości” na ten sam temat?
Możemy wziąć pod uwagę fakt, że Joseph Murphy, czy Ben Sweetland, byli o wiele głupsi niż polscy eksperci od NLP. Różnica jest jednak taka, że wielu zachodnich pisarzy z dziedziny NLP, którzy zgodnie twierdzili, że podświadomość zna przyszłe wydarzenia, na swoich książkach zarobili ogromne pieniądze, a liczba ich czytelników podawana w milionach, nie ma żadnego porównania do dziesiątek uczestników seminariów NLP w Polsce.
Dlaczego jednak wiele wróżb się nie sprawdza? Wróżba jest aktualna tylko w tej chwili, gdy jest wykonywana. Ukazuje prawdopodobną drogę, która została wybrana. Natomiast podświadomość może zmieniać niektóre momenty w siatce zdarzeń, zmieniając je na najbardziej korzystne dla nas samych. Czyli jeżeli słyszę od wróżbity, że spotkam dziewczynę moich marzeń, znajdę dobrą pracę, mogę rozumieć, że takie plany podjęła moja podświadomość. Jeżeli będę do tego dążył, tak się stanie. Jednak wiele zmienia się w moim życiu każdego dnia. Moja podświadomość układa moją siatkę zdarzeń. Ja nie uznaję zdrady i jeżeli dochodzi do mojej informacji, że dziewczyna, na której skupiam uwagę puszcza się z innymi, wówczas podświadomość reaguje natychmiast i zmienia błyskawicznie siatkę zdarzeń. Dzieje się tak dlatego, że ja i tak dałbym sobie spokój z tą dziewczyną. I wtedy mam powiedzieć, że wróżba się nie spełniła?
Przed wielu laty, kilkunastu chłopaków zalecało się do jednej dziewczyny. Każdy z nich miał wywróżone, że dziewczyna będzie jego. Zdawałoby się to zupełnie pozbawione sensu. Ale tak naprawdę, każdy z tych chłopaków miał szansę zdobyć tę dziewczynę. Po raz kolejny mamy potwierdzenie, że nie istnieje żadne przeznaczenie. Bo gdyby istniało, wówczas wróżbita powinien powiedzieć, że NN dostanie tą dziewczynę. Tak się nie stało. Każdy miał równe szanse. Czyli według kart w oczach tej dziewczyny wszyscy mieli szansę zostania jej facetem. Nikt z tych ludzi nie zastanowił się nad tym co mogę zrobić, żeby tak się stało, co mogę zrobić, żeby to osiągnąć?
Osobiście nie potrzebuję żadnego wróżenia, bo wiem, że stanie się to, czego tak naprawdę chcę. Zawsze! Jednak jak do tego dojdzie jest kwestią moich myśli. Przed wielu laty w mojej głowie powstało marzenie: zamieszkać w Gdyni i znaleźć tam dziewczynę. I stało się tak jak chciałem, ale z powodu złej precyzji myśli zostałem zaskoczony. Wszystko się może zdarzyć. Wszystko. Wiecie co oznacza wszystko? Wszystko oznacza, że nie występują żadne ograniczenia. Chcesz i masz. A dlaczego chcesz, a nie masz? Bo nadal ograniczają cię stare programy z dzieciństwa lub informacje o tym jak trudno zdobywa się rzeczy materialne. Tu również można dodać wszystko. Ograniczeń nie ma, ani w jedną, ani w drugą stronę. Jeżeli źle wyrazisz myśli wówczas otrzymasz w taki sposób jak o tym myślisz. Dlatego czasem warto poradzić się wróżbity, bo wskazuje on naszej świadomości, świadomemu umysłowi, co może się zdarzyć.
Zdarzają się jednak wróżby naciągane, co ostatnio stało się popularne. Nieraz wróżbita siedzący naprzeciwko mnie zerka na mnie i mówi, ale słowa są odpowiedzią na moją reakcję, na zachowanie oczu, czy mimikę. Wróżbita mówi, a ja swoim zachowaniem potwierdzam lub zaprzeczam. Niestety, takie wróżby są zwyczajnym naciąganiem. Bardzo popularne stały się wróżby przez sms. Zaskakujące, że tak wiele osób daje się naciągać w ten sposób. Ostatnio spryciarze zaczęli swoje wróżby wysyłać przez e-mail! To już totalna porażka. „Przez cały dzień myślałam o tobie” — dobre! Uśmiać się można na całego. Ale cały tekst jest pięknie opisany. „Zaraz dostaniesz darmową wróżbę”. Słowo „darmową” tak dobrze wpływa na ludzi, że pragną poznać treść przepowiedni.
Jeżeli rozmawiasz z prawdziwym znawcą kart, powie on tobie, że nie wykona wróżby częściej niż dwadzieścia osiem dni, bo z kart nie wolno żartować. Nie do końca rozumiem co oznaczają te słowa, ale moja ciekawość posunęła się do tego, że próbowałem. Oczywiście żadna przepowiednia się nie sprawdziła. Zaś moja ciekawość bardziej cechowana jest działaniem „niewiernego Tomasza”, niż pragnieniem poznania przyszłych wydarzeń.
Wielu ludzi pragnie poznać swoją przyszłość, ale nie zastanawia się jak daleko chce poznać przyszłe zdarzenia. Mówimy też często o przeznaczeniu, że ono istnieje, ale skoro tak, to wówczas należy zapytać, czy każdy człowiek ma przeznaczenie? Czy przeznaczenie każdego człowieka jest ściśle określone, z najdrobniejszymi szczegółami, czy też tylko jest drobnym zarysem tego co może się zdarzyć?
Zawsze jednak wierzymy w przepowiednie jeżeli ona jest korzystna, jeżeli nie jest inaczej, wówczas nazywamy wróżbitę różnymi epitetami. Za każdym razem zapominamy, że wszystko jest w nas. Moc zmiany przyszłości, efekt działań z dalekiej przeszłości, czy intencje innych ludzi. Sprawa jest tak złożona, że ciężko jest pojąć w jednym kierunku wszystkie działania. Człowiek nie urodził się, żeby umrzeć, tylko… zapewne jest jakiś cel życia. A jaki to cel? Chyba każdy na to pytanie potrafi sobie odpowiedzieć… a jeżeli nie potrafi, to żaden wróżbita tym bardziej nie odpowie w stu procentach.

Gdyby istniało przeznaczenie.

Ciało każdego człowieka jest zbudowane w podobny sposób. Podobnie funkcjonują wszystkie narządy. Dlaczego zatem jeden człowiek jest szczęśliwy i zadowolony, a drugi nawet nie poznał znaczenia tych słów? Przecież wszystkim należy się to samo!

Trudno dziś ocenić kiedy powstała teoria przeznaczenia, która zupełnie zaprzecza istnieniu wolnej woli. Po co wolna wola, skoro mamy przeznaczenie? I tak powstaje paradoks!
Ludzie dążą do podnoszenia swojej stopy życiowej. Jeżeli zostaje zachowana równowaga, wszystko jest wówczas okej. Jeżeli nie ma równowagi, a tracimy ją usiłując szybciej niż to jest wskazane, osiągnąć lepszy standard życia, wówczas zachodzą procesy, które działają wbrew oczekiwaniom.
Nasuwa mi się tu przykład małej dziewczynki, która przed wielu laty pod choinkę dostała paczkę markerów. W zamożniejszych rodzinach inne dzieci dostawały drogie zabawki. Dziewczynka cieszyła się z tego prezentu tak, jakby doszło do spełnienia jej życiowego pragnienia. Swoją radością cieszyła rodziców, których nie stać było na droższy prezent. A ja znam tę dziewczynkę i zawsze z niej byłem dumny!
Gdyby istniało przeznaczenie, powyższa sytuacja byłaby niesłuszną karą, dla wielu ludzi z biedniejszych rodzin, bo niczyje dziecko nie jest gorsze od innych i tak samo zasługuje na drogie prezenty. A zatem jak wielki brak równowagi sprawia, że takie sytuacje wciąż mają miejsce? Co zawiniło grzeczne dziecko, że nie dostało droższego prezentu? Kto mi powie, że czyimś przeznaczeniem jest życie w ubóstwie? Dlaczego dzieci płacą za „przeznaczenie” rodziców?
Tylko człowiek wykształcony jest wolny (nie mam tu na myśli zbierania papierków, ale faktyczną wiedzę). I jedynie brak wykształcenia, a tym bardziej doświadczenia, sprawia, że powstaje niezliczona ilość teorii na różne tematy, a wszelkie tego rodzaju teorie przeczą logice.
Wiele pomysłów powstaje w głowie pisarzy-fantastów, a potem ktoś wykorzystuje ten temat w zupełnie innej dziedzinie. Wiele dzieł mniej znanych twórców wykorzystano, dla osiągnięcia finansów, nawet wliczając w to śmierć setek ludzi. Podobny scenariusz ma przypadek „Titanica”. O wiele wcześniej mniej znany pisarz opisał podobną sytuację w swojej powieści „Próżność”. A żeby wyjaśnić wszystko często należy spojrzeć na ten sam temat z wielu opcji. Dla człowieka obeznanego z morzem, mało realne jest, że statek może zderzyć się z górą lodową, bo zawsze zachowane są pewne procedury. Statek to nie samochód, gdzie kierowca z mniejszym, czy większym doświadczeniem prowadzi po swojemu.
Wygodniej pewne zdarzenia jest nazwać przeznaczeniem i przyjąć, że tak musiało być, niż próbować dojść do prawdy za wszelką cenę. Analiza faktów w każdym z zaistniałych przypadków wyklucza przeznaczenie. Bo jak możemy mówić o przeznaczeniu w chwili katastrofy na morzu i śmierć setek ludzi w jej wyniku? Czy w przypadku „Titanica” można tłumaczyć zdarzenie w ten sposób, że załoga nie posiadała odpowiedniej ilości lornetek? Tłumaczeń może być wiele. Podobnie jak sprawa zatopienia M.S „Piłsudski”, którego polski kapitan flagowy, zażądał uzbrojenia wszystkich polskich statków handlowych. W czasie zatopienia tego statku, kapitanowi nie potrafiono udzielić pomocy medycznej! Czy zatem kapitan zmarł w wypadku przeznaczenia, czy z powodu okazania odwagi?
Jeżeli istnieje przeznaczenie, czy można go uniknąć? Dlaczego zawsze wybranie najlepszej opcji, jest nazwane przeznaczeniem? Tu również nasuwa się przykład innego polskiego kapitana, w czasach pokoju, który dla ratowania statku wybrał kurs niezgodny z przepisami i dzięki temu statek nie doznał kolosalnych zniszczeń, a kapitan został ukarany. I znowu mówimy o przeznaczeniu?
Wszystkie sytuacje, jakie można tu dalej wymieniać są świadomym działaniem osób trzecich. Dostaliśmy wolną wolę tylko dlatego, żebyśmy sami podejmowali kroki. Wolna wola pozwala nam samym o sobie decydować. Wiem, że wiele osób nie zgodzi się z moimi słowami, ale z każdym dniem odkrywamy moce własnego umysłu nie zdając sobie sprawy. Używamy technik, które istnieją, a nie potrafimy ich nazwać, bo nie terminy są nam potrzebne.
Gdyby istniało przeznaczenie, byłoby bardzo niesprawiedliwym zjawiskiem, bylibyśmy narzędziami kogoś, kto ustala z góry przyszłość każdego człowieka. Ktoś kto planuje, że jeden człowiek osieroci swoje dzieci, a inny będzie klepał biedę na oczach swoich dzieci, zaś inny będzie buty czyścił banknotami. Wiele rzeczy bierzemy z Biblii, choć wcale ich nie rozumiemy. Tak wiele próbujemy wytłumaczyć zupełnie nie docierając do źródła i zadawala nas przypadkiem znaleziona odpowiedź.
Podobno przysłowia są mądrością narodu, a jedno z nich uczy: „Każdy jest kowalem swojego losu”.