sobota, 31 marca 2012

Dla numerologa życie jest jak sztuka w trzech aktach

Jako numerolog czuję się czasem jak widz w teatrze. Kiedy przyglądam się datom, imionom i nazwiskom, przed moimi oczami rozpościera się scena teatralna. Przesuwają się na niej postaci na tle różnych dekoracji, obserwuję grę świateł, słucham tekstu, podziwiam kostiumy, a przede wszystkim niezwykły kunszt aktorów.
Każda liczba to symbol jakości pewnej energii. Energia ma swój biegun dodatni i biegun ujemny, niesie pewną informację. Na planie fizycznym informacja ta jest odczytywana jako kolor, dźwięk, temperatura, emocja, forma graficzna, którą są litery i cyfry.
We Wszechświecie wszystko jest energią. Materia to szczególna forma zagęszczonej energii. Człowiek, jako element Wszechświata i wyjątkowa forma energetyczna, żyje w polu działania wielu nakładających się wibracji. Jedne wibracje wzmacniają się nawzajem, inne uzupełniają, a jeszcze inne odpychają. Odczuwamy to jako miłość, sympatię, rozdrażnienie, kiepskie samopoczucie w pobliżu linii wysokiego napięcia, sympatyczne towarzystwo w pracy, nieodpowiedni kierunek studiów, reumatyzm z powodu wilgoci w domu itp. Nazywamy je uczuciami, emocjami, odczuciami zmysłowymi, dolegliwościami zdrowotnymi, a czasami nie umiemy tego nazwać wcale.
Maleńka cząstka Boga, którą jesteśmy, takie małe 3m – miłość, mądrość i moc, przemierza wszechświaty widzialne i niewidzialne, szukając swojego Ojca – Stwórcy, ewoluując i ucząc się bycia Nim czyli 3M – Miłością, Mądrością i Mocą. Jednym lub kilkoma etapami w tej nieskończenie długiej podróży jest wcielanie się w materialne ciało na Ziemi.
Wcielenie, czyli inkarnacja, poprzedzona jest wieloma decyzjami. Dusza wybierając ciało, miejsce i czas wcielenia, bierze pod uwagę wiele czynników materialnych i niematerialnych. Czynniki materialne to wpływy genetyczne rasy ludzkiej, plemienia, narodu, rodziców. Czynniki niematerialne natomiast to: wpływy ludzkie (przewodnicy, królestwo anielskie, karma, podświadomość zbiorowa, formy myślowe, archetypy), wpływy kosmiczne (pozycje i formowanie się planet, królestwa zwierzęce, roślinne i mineralne) oraz wpływy uniwersalne (inteligencja, stan wiedzy, stan łaski, miłość, ekstaza, życie duchowe, cele).
Zanim powstanie sztuka teatralna autor tworzy brudnopis, poprawia, analizuje, przekreśla, wyrzuca część tekstu, wkłada nowe treści, dopieszcza, aż wreszcie sztuka jest gotowa.
Kiedy dusza już zdecyduje kiedy i gdzie inkarnuje, rozpoczyna się przedstawienie. Czasem jest to dramat, czasem komedia, czasem napisana prozą, a czasem wierszem. Człowiek – aktor - w każdym wcieleniu odgrywa inną rolę. Tą rolę określa symbolicznie Liczba Drogi Życia.
Aktor, a jednocześnie reżyser, scenarzysta i scenograf w jednym, obdarzony jest różnymi talentami, które może do tej roli wykorzystać lub nie. Człowiek to bardzo zdolny aktor. Potrafi zagrać dosłownie wszystko. Może być cudownie uzdolnionym dzieckiem, szalonym naukowcem, schizofrenikiem, narkomanem, złodziejem, nauczycielem, księdzem, dziwką, prokuratorem, stolarzem, rodzicem, bezdomnym… Mogę tak wymieniać w nieskończoność. Talenty przynosi ze sobą na Ziemię poprzez imiona, nazwiska, przydomki, podpisy.
Zakłada odpowiedni kostium, czyli ciało, wchodzi na scenę określonego dnia (data urodzenia) o umówionej godzinie… i rozpoczyna się sztuka. W przedstawieniu biorą udział inni aktorzy i publiczność. Są to wszyscy ludzie, którzy towarzyszą człowiekowi w życiu: rodzina, przyjaciele, nauczyciele, koledzy w szkole, kochankowie, znajoma sprzedawczyni z warzywniaka, ksiądz z rodzimej parafii, szef w pracy, każda osoba, którą mija na ulicy lub zna z ekranu telewizora.
Sztuka składa się z 3 głównych aktów – są to tzw. cykle. W pierwszym akcie główny bohater rodzi się, wzrasta, dojrzewa, wchodzi w dorosłość. W drugim akcie akcja skupiona jest na jego działaniu jako dojrzały obywatel planety, członek narodu, rodziny, społeczeństwa. W akcie trzecim zbiera plony swoich poprzednich działań. To czas podsumowań, wyciągania wniosków, formułowania puenty.
Pomiędzy aktami potrzebne są przerwy, aby zmienić oświetlenie, scenografię i rekwizyty. Trzeba zmieścić się w czasie i wszystko przygotować do następnego aktu, a zatem jest to bardzo nerwowy okres. Czasami coś spadnie, potłucze się, aktor otrzyma niepokojący telefon, a tu show must go on! Takie okresy przejściowe pomiędzy cyklami w numerologii nazywa się buforami albo okresami przejściowymi.
Scenografia, rekwizyty, kolory, światło, temperatura, budynek, warunki, w jakich odbywa się sztuka zwana życiem to tzw. dekoracje. W sztuce życia dekoracje zmienia się cztery razy. Moment wymiany czasem przypada na okresy przejściowe pomiędzy aktami, a czasem w trakcie jednego aktu niepostrzeżenie zmienia się tło. Magia teatru!
Zdarzają się również trudności, np. szczególnie trudny tekst, hałaśliwa i przeszkadzająca publiczność, odgrywanie scen z tropikalnej plaży pod gołym niebem zimą, kiedy dookoła leży śnieg, a temperatura sięga minus 20 stopni. To są wyzwania, które poddają człowieka próbie, czy podoła danej roli.
I najważniejsze – człowiek ma Wolną Wolę. Nic nie jest ostateczne. To, że wybrał sobie taką rolę a nie inną, to nie znaczy, że odegra ją dokładnie tak, jak wcześniej postanowił na próbach, jak jest zapisane w scenariuszu, że użyje dokładnie takich samych gestów, min, rekwizytów. Można improwizować.
Wreszcie… nie każdy aktor czuje się na siłach odegrać swoją rolę do końca. Czasami, pokonany przez zmęczenie i trudności, schodzi ze sceny przed końcem przedstawienia, pozostawiając skonsternowaną publiczność i kolegów na scenie.

Jak rozmawiać ze swoim Aniołem, kiedy można liczyć na jego pomoc?

Od dzieciństwa wiemy, że każdy człowiek ma swojego Anioła Stróża. Większość z nas jako dziecko najczęściej przed snem komunikowała się z nim słowami popularnej modlitwy: "Aniele Stróżu mój...."Ale już jako dorośli rzadko zwracamy się do swojego Anioła Stróża o pomoc.
Jedynie w chwilach niepewności, czy zagrożenia  przypominamy sobie o naszym boskim Strażniku. Pierwsze wskazówki, jak rozmawiać ze swoim Aniołem Stróżem znajdujemy już  w Starym Testamencie, w Księdze Wyjścia, kiedy to Jahwe mówi do Mojżesza, że pośle Anioła, który otoczy opieką naród wybrany. A jak my w dzisiejszych czasach mamy rozmawiać ze swoim Aniołem Stróżem i kiedy?
 Otóż zanim zwrócimy się o pomoc, należy wyciszyć inne myśli, a skupić się jedynie na tej kwestii, którą chcemy powierzyć Aniołowi, o której chcemy z nim porozmawiać. Zapalamy świecę lub kadzidło. Siadamy i w myślach lub na głos wypowiadamy swoimi słowami prośbę do Anioła; musimy ją dokładnie sprecyzować. Im dokładniej sprecyzujemy, tym większa szansa, że nasza prośba zostanie spełniona. Anielski telefon zaufania działa bardzo szybko ,ale nie przyjmuje reklamacji, więc dokładnie przemyślmy rozmowę z aniołem. Jeśli chcemy lepszą pracę, więcej pieniędzy nie opowiadajmy jacy jesteśmy biedni, bo zamiast pomnażać pieniądze, będziemy rozmnażać biedę. Ważne też są nasze intencje, by nie rozmawiać z boskimi opiekunami w złości czy też nie prosić o coś co jest negatywne np. by wrócił nasz były ukochany, kiedy wiemy że On już nie jest wolnym człowiekiem. Kiedy już skupimy się nad intencją, prośbą i oddamy się w ręce Aniołów uważnie wsłuchujmy się w głos intuicji, bo to przez nią Anioły podpowiadają nam drogę , którą mamy wybrać; dają wskazówki. Czasem podpowiedzi dostajemy we śnie. Znakiem od naszego anioła stróża może być nawet zwyczajny artykuł w gazecie, lub usłyszane przypadkowo zdanie, piosenka, które będzie odpowiedzią na nasze pytanie, nasz problem. Anioły dają nam setki znaków,  tylko my nie umiemy ich dostrzegać. Pamiętajmy, że ta podpowiedź czasem przychodzi za kilka dni, nawet tygodni, dlatego nie możemy się w oczekiwaniu na rozwiązanie denerwować ani negować sensu pomocy. Zawsze pamiętajmy by podziękować naszym skrzydlatym opiekunom, w ten sposób nie tylko wyrażamy wdzięczność, ale też pogłębiamy naszą więź z nimi.
 Intencje próśb mogą być różne: jedni chcą pieniędzy, inni miłości, a jeszcze inni będą prosić o ochronę domu przed kradzieżą, czy też o ochronę w podróży, albo pomoc w losowaniu pytań na egzaminie, pomoc w zostaniu rodzicem czy dobrym przyjacielem....
Nie tak dawno zadzwoniła do mnie pewna kobieta, Miała na imię Asia. Była bardzo młoda i bardzo chora; lekarze nie dawali jej dużych szans. W zasadzie była świadoma tego, że jej ziemskie życie dobiega końca. W szpitalu niespodziewanie spotkała kobiet ę, która zajmowała się channelingiem. Kobieta opowiedziała Asi o Aniołach i jak się z nimi kontaktować. Asia bardzo gorliwie prosiła, wręcz błagała je by pozwolili jej zostać na ziemi. Już drugiej nocy przy jej szpitalnym łóżku zobaczyła postać z długimi, jasnymi włosami, od której bił blask i nieopisana radość. Nie bała się mimo, że postać zbliżyła się do niej i powiedziała: "Nie pozwolę by stało Ci się coś złego, nie bój się. Odpoczywaj, wkrótce będziesz zdrowa"
Rano Asia obudziła się pełna radości, optymizmu i nadziei na lepsze jutro. Wkrótce jej stan zdrowia zaczął się poprawiać, lekarze byli zdziwieni, ale Ona wiedziała, że to gorliwa prośba do Anioła Stróża zostawiła ją tu na ziemi. Minął już rok a ona codziennie z żarliwością serca dziękuje boskiemu strażnikowi. W każdy czwartek zapala zieloną świece, dziękując Archaniołowi Rafaelowi za pomoc i opiekę. Wierzy, że wtedy On miał dyżur przy boskim telefonie zaufania i dał jej znak, że czuwa i opiekuje się nią.
Jak wiemy jest 12 Aniołów Królewskich i 94 Anioły Atlantydy i każdy z nas ma swojego Anioła, który nim się bezpośrednio opiekuje, wspiera w trudnych sprawach, przywraca spokój, radość. Anioły nigdy nie działają wbrew naszym życzeniom, prośbom. Dlatego tak ważne jest zwrócenie się do nich o pomoc. Anioły bardzo szanują naszą wolną wolę i pozwalają dokonywać własnych wyborów, dlatego nawet jak widzą, że popełniamy jakiś błąd nie działają , czekają na naszą prośbę. I zawsze w odpowiedzi otrzymujemy pomysł, któremu możemy zaufać i bezpiecznie realizować. Jest to przecież rozwiązanie dane od istot, które są blisko Boga. Należy im w pełni zaufać. Każdy z nas ma inną datę urodzenia, inną drogę życia, a więc i innego Anioła Stróża. Dobrze jest poznać jego imię i słuchac przesłań, które ma dla nas każdego dnia.

O pszczółkach i helikopterach czyli światy równoległe dla żółtodziobów

Nie wierzysz w światy równoległe? Inne wymiary to dla ciebie czarna magia? Wcale ci się nie dziwię. Podręczniki o tej tematyce pisane są najczęściej językiem, który może zrozumieć tylko magister fizyki. A to przecież taki prosty temat.
Przypomnij sobie śmigła helikoptera. Kiedy są nieruchome, widzisz je doskonale. Możesz dokładnie obejrzeć ich kształt, kolor, policzyć łopatki.  Po wprowadzeniu w ruch wirowy nie widzisz ich. Twój zmysł wzroku nie jest w stanie ich wykryć.
Jedynie twój świadomy umysł, korzystając ze zgromadzonej wiedzy i doświadczenia, wie, że one istnieją i lepiej się do nich nie zbliżać. Dla człowieka nieświadomego takie spotkanie z niewidocznymi śmigłami może skończyć się tragicznie.
Wirujące śmigła są w innym wymiarze niż nieruchome. Są dostępne dla twoich zmysłów pod warunkiem, że wiesz, jak je sprowadzić do świata widzialnego.
Sposób pierwszy: wystarczy zatrzymać wirnik. Wtedy śmigła automatycznie powracają do tego wymiaru, są znowu widoczne dla oczu.
Sposób drugi: wejść w inny wymiar, żeby tam zobaczyć śmigła. Jak to zrobić? Bardzo łatwo. Po prostu usiądź na wirujących łopatkach wirnika. Twoje ciało będzie nieruchome względem łopatek, ponieważ będziesz się poruszał z taką samą prędkością jak wirnik. Zobaczysz wtedy każdy szczegół budowy wirnika. Jednocześnie stracisz z oczu cały świat – znajdziesz się w innym wymiarze.
Oj, coś ci się stało? Aha, zabolało! Ciesz się, że żyjesz. To tylko twoja wyobraźnia miała odlotową przygodę.
Powyższy przykład – oczywiście bardzo uproszczony – pokazuje jak łatwo ciężka materia, która cię otacza, „wędruje” poza granice twojego postrzegania, a potem powraca do świata ludzkich zmysłów.
Czy ona rzeczywiście wędruje? Oczywiście, że nie. To tylko metafora. Żaden niewidzialny anioł ani ufoludek nie odrywa wirnika i nie zabiera miliony kilometrów poza Ziemię, żeby po kilku minutach znowu z nim wrócić i przykręcić do helikoptera. Cały helikopter cały czas jest tuż obok ciebie.
To dlaczego go nie widziałeś? Bo się poruszał bardzo szybko! Tak szybko, że twoje oko nie było w stanie tego wychwycić. Ot, takie małe ograniczenie w parametrach „przyrządu” zwanego okiem.
Żeby ci to wytłumaczyć, posłużę się przykładem pszczółek i motylków, z którego korzystają rodzice, kiedy dzieci zadają kłopotliwe pytania.
Otóż pszczółki i motylki mają ….oczy. To są jednak inne oczy niż ludzkie. Przede wszystkim są inaczej zbudowane, bardziej złożone. Dzięki nim pszczoły np. widzą ultrafiolet i rozróżniają polaryzację światła, co ułatwia im orientację w pochmurny dzień. Czy to, że ty nie widzisz ultrafioletu, to znaczy, że on nie istnieje?
Psy są mistrzami w rozróżnianiu zapachów, za to widzą znacznie mniej niż człowiek, np. nie widzą dwuwymiarowych kształtów. A ty z łatwością rozróżnisz kratkę od pasków na koszuli.
Koty „mają oczy z tyłu głowy”, ich pole widzenia dochodzi do 285 stopni. Kiedy czytasz teraz ten artykuł, czy za twoimi plecami pokój zniknął?
I jeszcze jeden przykład. Tym razem ze świata ludzi. Korzystasz z telefonu komórkowego? A wiesz, jak to się dzieje, że ty siedzisz sobie przy piwku z kumplami, a z drugiego końca miasta namierza cię twoja druga połówka i prowadzicie rozmowę. Zauważ, że ją słyszysz, ale jej nie widzisz. A zrzędzi, jakby stała obok ciebie. I na dodatek ani ty ani żaden z twoich kumpli nie widzi latających literek i słówek przemierzających przestrzeń z jednego telefonu do drugiego. A jednak „latają”!
Oczywiście chodzi o fale elekromagnetyczne, te same, dzięki którym oglądasz telewizję, słuchasz radia, podgrzewasz obiad w kuchence mikrofalowej czy robisz prześwietlenie kręgosłupa. To, że czegoś nie widzisz, nie słyszysz czy nie możesz poczuć, nie znaczy, że nie istnieje.
Po prostu twoje „przyrządy” czyli oko, ucho, nos, kubki smakowe i komórki czuciowe są dostrojone do określonych częstotliwości fal, które są wszędzie dookoła ciebie. Tak naprawdę ty, twój pies, kot i pszczoła żyjecie w różnych światach. Widzicie się nawzajem, słyszycie, wyczuwacie, ale każde inaczej.
Wasze światy się przenikają. Każdy żyje w swoim własnym świecie, który istnieje równolegle do innych. Zauważamy swoją obecność w pewnych specyficznych, wspólnych momentach, na które pozwolą nasze zmysły.
Kiedy bawisz się z psem, w tym momencie wasze światy się spotkały. Kiedy rozmawiasz z sąsiadem, w tym momencie wasze światy się spotkały. Kiedy podczas medytacji poczułeś dotyk anioła na ramieniu … wasze światy właśnie się spotkały.
Medytacja jest jednym z „przyspieszaczy” energii. Pamiętasz helikopter? Kiedy coś porusza się bardzo szybko, przy ogromnej prędkości nasze oko nie jest już w stanie tego wychwycić. Jednak twoja świadomość cały czas wie, że śmigła są częścią helikoptera i znajdują się nad nim. Ona wierzy, że one nadal tam się znajdują.
Świadomość nadąża za każdą prędkością. Świadomość tworzy każdą prędkość. Osoby rozwijające się duchowo, wiedzą, jak wiele zależy od poziomu świadomości. I znają metody, jak poszerzyć swoją świadomość, czyli zestaw parametrów swoich zmysłów. Można więcej zobaczyć, usłyszeć, poczuć… ale o tym w następnym odcinku. cdn

piątek, 30 marca 2012

Szacunek

Szacunek jest przejawieniem milości Stwórcy poprzez stworzenia. Szacunek do siebie i innych ludzi jest jedynym przykazaniem Boga do człowieka. Nie ma innych prawdziwych przykazań. To zastępuje wszystkie inne.


To piękne słowo a jakże mało rozumiane. Szacunek do siebie i uszanowanie woli  innych  ludzi  oraz stworzeń, jest przejawianiem energii Źródła. Szanować siebie to znaczy dbać o żywą świątynię Boga w nas. Nie należy ją bezcześcić poprzez atakowanie ciała swojego lub innych ludzi.
Atak może być mentalny lub fizyczny, polegający na znęcaniu się  nad ciałem, poprzez autoagresję i niszczenie samego siebie uzależnieniami i różnymi truciznami, które sami sobie zadajemy. Często robimy to nieświadomie, nie zdając sobie sprawy z tego, co czynimy.
Świątynia, jaką jest ludzkie ciało wymaga szacunku, bardziej niż  każda inna martwa świątynia z cegieł i kamienia.
Istoty kosmiczne zwane bogami, sprowokowały ludzkość aby budować  im świątynie i czcić w nich małego boga, który jest w obrazach i figurach z kamienia. Tym bożkom zrobionym ludzką ręką oddajemy hołdy i cześć, natomiast nie postrzegamy świątyni żywego Boga.
Człowiek uśpiony nie rozumie, że to fałszywa rzeczywistość. Żaden obraz czy figura nie może być Bogiem. Człowiek w ten sposób stwarza sobie swojego boga ( bożka) do którego się modli i którego szanuje. Natomiast odwraca się od prawdziwego Źródła Mocy, które jest w każdym człowieku.
Ten sposób postrzegania sprawił, że ludzkie ego atakuje bez zastanowienia drugiego człowieka. Nie rozumie, że tak naprawdę atakuje samego Stwórcę od którego wszystko pochodzi. Żywa świątynia Boga jest w każdym człowieku. Pali się w niej wieczny ogień z którego wypływa troisty płomień w kolorze: niebieskim, żółtym i różowym.
Pokazane jest to na obrazie Jezusa Miłosiernego według wizji siostry Faustyny. Te promienie wychodzą z ciała Jezusa, z Jego serca a nie pochodzą z zewnątrz z chmur. Połączenie z Bogiem jest poprzez nasze wnętrze, poprzez komnatę serca.
Szacunek do siebie i innych istot jest odkryciem Boga prawdziwego tam, gdzie On naprawdę się znajduje. Jeśli człowiek uzna tę prawdę za oczywistą, to nie będzie atakował siebie ani innych, gdyż każdy atak jest skierowany przeciwko Bogu.
Jak będzie wyglądał świat, gdy ludzkość uzna tę prawdę o sobie i Bogu w nas?
Będzie z pewnością niebo na ziemi, którego pragniemy i oczekujemy. Nikt nikogo nie będzie osądzał ani atakował, gdyż będzie świadomy, że każdemu stworzeniu należy się szacunek, jak sobie samemu. To jest pierwsze i jedyne przykazanie, które pochodzi od Źródła życia: „kochaj bliźniego swego jak siebie samego”. Wszystkie inne przykazania pochodzą od fałszywych bogów i ograniczają ludzkość nakazami oraz przekonaniami rodowymi.
Miłość na poziomie materialnym przejawia się jako szacunek. Dlatego szacunek jest emanacją energii Źródła. Szacunek jest wolnością i byciem w milczeniu, bez osądzania i atakowania. Jest pozwoleniem na doświadczenie życia takim jakie jest w „tu i teraz”, zarówno dla siebie jak i dla innych.
Aby wyjść z osądzania, można powiedzieć takie słowa do swojego rozmówcy: „Bardzo szanuję twoje przekonania”, zamiast go atakować.
Jeśli zaś przechodzimy obok innych ludzi czy swoich wrogów, możemy mentalnie w ciszy powiedzieć do nich: „Błogosławię Boga, który jest w tobie”. Spokój, który się rozprzestrzeni będzie uzdrawiał zarówno nas jak i innych ludzi.
Szacunek, to podstawowa najwyższa wartość człowieka, który rozpoznał siebie i Boga. Szacunek, to miłość płynąca od Źródła i rozprzestrzeniająca się na wszystkie stworzenia, poprzez rozumnego i  życzliwego człowieka.

Wiara czyni cuda - stanie się to, w co uwierzy umysł.

Czy wśród was jest ktoś kto nie potrafi jeździć rowerem? Nikt jednak nie urodził się z tą umiejętnością. Jazdy rowerem trzeba było się nauczyć, czyli przekonać swój umysł o tym, że ja to potrafię!

Zawsze stanie się to w co uwierzy umysł. Czy zatem ucząc się czegoś nie uczymy się wierzyć, że potrafimy coś zrobić? Umysł zawsze wygra nad materią. Nie trzeba tu nawiązywać do wielkiego prawa przyciągania, że dostajemy to, w co wierzymy, bez względu na to, czy tego chcemy czy nie.
Małe dziecko widzi jak chodzą dorośli, chce naśladować ich we wszystkim, próbuje mówić, chodzić, ale jeszcze nie potrafi. Dorastając chodzimy do szkoły, uczymy się nowych rzeczy. Podświadomość pamięta każde przeczytane zdanie, każdy wzór matematyczny, a jednak mówi się, że ktoś jest zdolny, a komuś nauka nie wychodzi. Przecież umysł obu tych osób pamięta przerobiony materiał.
W książce Marka Koszura „Kapitan Kapitanów”, w której autor przedstawia życiorys Konstantego Maciejewicza, główny bohater nauczył swojego syna pływać wyrzucając go za burtę:
„Przecież ty nie umiesz pływać - krzyknął wtedy ojciec. Jak na komendę podbiegli do mnie uczniowie, obwiązali mnie liną, a ojciec, własnoręcznie, wyrzucił mnie za burtę! Sam uchwycił koniec liny i wykrzykiwał jakieś polecenia. Kiedy jednak się wynurzyłem i ledwie zaczerpnąłem powietrza, ojciec popuścił linę, a ja zanurzałem się pod wodę. Co krzyczał, jakie wydawał mi polecenia - nie wiem. Nie mogłem ich słyszeć. Rozpaczliwie wymachiwałem rękoma, starałem się utrzymać na powierzchni i chyba udało mi się to w końcu, bo od tamtej pory, po prostu, umiem pływać!”
Inny przykład możemy dostrzec w naturze. Samica orła wyrzuca z gniazda swoje potomstwo, aby samo nauczyło się latać.
Podobne przypadki można wspominać w nieskończoność, a wszystko i tak sprowadza do jednego: umysł musi uwierzyć w to, co chcemy osiągnąć. „Nie potrafię”, „nie umiem”, „nie dam rady”, „ja sobie nie poradzę” — oto przeciwności, które przeszkadzają nam w osiąganiu celu, bez względu na wielkość pragnienia.
Wracając do przykładu z jazdą rowerem, możemy zauważyć, że jako dzieci uczymy się jeździć z bocznymi kółkami, żeby utrzymać równowagę lub dla utrzymania równowagi ktoś dorosły trzyma drążek zamocowany do roweru i nas prowadzi. Opiekun w pewnym momencie puszcza drążek, a my przekonani o tym, że nadal jesteśmy bezpieczni, potrafimy utrzymać równowagę, gdy odwracamy głowę i z przerażeniem stwierdzamy, że potrafimy samodzielnie jechać rowerem…
Celem mojego życia jest… Bez względu jaki jest cel twojego życia, jakie masz marzenia, czy pragnienia, nie osiągniesz ich do czasu, aż nie uwierzysz, że to masz. „Kiedyś będę miał” — kolejne błędne stwierdzenie — kiedyś, znaczy: nigdy!
Dlaczego jest tak, że mamy problemy z wiarą? Dlatego, że posiadamy zakorzenione stare wzorce — wewnętrznego krytyka, który blokuje osiąganie przez nas obranych celów. Posiadamy lęki i obawy, których nawet nie jesteśmy świadomi. Często w takich przypadkach pomaga (wbrew opinii wielu lekarzy) regresja hipnotyczna, gdy człowiek odblokowuje głębsze zakamarki umysłu.
Nie ma gotowej formuły na osiągnięcie celu dla każdego, bo każdy z nas jest indywidualny. Mieć może każdy z nas. I tu podkreślam słowo: „może”. On ma i ja muszę mieć — bzdura! Tak wiele osób potrafi prowadzić samochód, jednak nikt nie nauczył się tego nigdy nie siedząc za kierownicą — teoria i praktyka to dwie różne sprawy. Efekt przynosi jedynie wiara we własne możliwości, a nauką do tego jest podejmowanie kolejnych prób.
Podsumowując możemy jedynie uznać, że ucząc się czegoś, uczymy się jedynie wierzyć we własne umiejętności. Należy jeszcze pamiętać o istotnym szczególe pomiędzy chcieć, a zrobić — bo to jest kolosalna różnica. Można czegoś chcieć i wcale tego nie osiągnąć, a każda droga do celu zaczyna się od pierwszego kroku, bo wiara czyni cuda!

100 tysięcy myśli

Czy chcielibyście, aby afirmacje (lub aformacje), które stosujecie były skuteczne?
Czy chcecie, aby wizualizacje, oprócz kilku miłych chwil, przynosiły także konkretne, pozytywne rezultaty?
Czy pragniecie, by nareszcie coś w Waszym życiu drgnęło i ruszyło w upragnionym kierunku?

Mam dla Was dobrą wiadomość! Można tego dokonać!
Czy wielokrotnie próbowaliście, bez wyraźnych rezultatów, zastosować różne metody poprawy jakości Waszego życia?
Czyż nie przeczytaliście kliku (lub wielu) książek i artykułów, opisujących różne cudowne (i gwarantowane) metody …, np.:
- siedem sposobów na …
- pięć kroków do …
- trzy metody …
- tajemnica …
?
Ja też wiele tego przeczytałem i … nieco napisałem. Ze sterty komercyjnej (choć darmowej) sieczki, czasami udawało mi się nawet wyłowić coś bardzo wartościowego. Kupiłem też kilka niezłych książek i materiałów Audio/Video zza oceanu i subskrybowałem newsletter-y kilku znaczących postaci ze świata self-help. Te ostatnie spowodowały, że moja skrzynka mailowa tak szybko zapełniała się kolejnymi „rewelacyjnymi” ofertami, że nie byłem już w stanie oddzielać ziarna od plew.
Musiałem wyłączyć większość subskrypcji.
Nie twierdzę, że Ci wszyscy spece nie znają się na rzeczy. Jestem też przekonany o ich dobrych intencjach – chcą pomagać, lubią i potrafią to robić. Tyle, że – zgodnie z duchem epoki, która na szczęście powoli się kończy (wznosząc ku nam swój łabędzi śpiew) – za swoją wiedzę każą sobie słono płacić. Żeby wszystko było jasne, nie potępiam nikogo.
Przy okazji zobaczyłem przynajmniej, jak fantastycznie współpracuje ze sobą spora grupa największych amerykańskich guru od osiągania sukcesów. Stosują skoordynowane (choć nie idealnie), zespołowe działania marketingowe, wymieniając się specjalnymi ofertami, a czasami wspólnie tworzą unikatowe materiały. Rodzimi naśladowcy, jeszcze nie nauczyli się takiej współpracy – każdy sobie rzepkę skrobie.
Muszę niestety przyznać, że często „wartość estetyczna opakowania” bywała większa, niż merytoryczna wartość jego zawartości. Takie czasy. Spece od marketingu wznieśli się na wyżyny swojej „podstępnej” sztuki i potrafią wcisnąć większości ludzi dowolny produkt, niezależnie od jego wartości i przydatności.
Pośród całej masy materiałów, które przeczytałem, obejrzałem i przesłuchałem, trafiły się bardzo cenne informacje i rady, które warto przemyśleć, stosować i upowszechniać.
Po tym przydługim wstępie, przejdę wreszcie do meritum.
Naukowcy szacują, że przez nasz mózg przebiega od 60 do 100 tysięcy myśli, każdego dnia!
Niektórzy, twierdzą, że jest ich znacznie więcej. Załóżmy jednak, dla uproszczenia, że jest tych myśli 100 tysięcy.
Każda z tych myśli wysyła do Wszechświata konkretny sygnał. Wypadkowa tych wszystkich sygnałów jest Tobie, droga Czytelniczko lub Czytelniku, odsyłana w postaci zmaterializowanego życia (zdarzeń, sukcesów, porażek, chorób, przyjaciół, miłości, nienawiści, podróży, przygód, pogody, pecha lub szczęścia, itd.).
A teraz odpowiedz sobie szczerze na następujące pytanie:
Czy uważasz, że jeśli pół procenta tych wszystkich myśli skierujesz (np. poprzez afirmacje, wizualizacje i inne techniki) w stronę tego, czego pragniesz, to możesz rzeczywiście to otrzymać?
A jeśli skierujesz w stronę Twoich marzeń jeden procent Twoich codziennych myśli?
Pomogę Ci:
Marne są Twoje szanse, jeśli pozostałą część z tych stu tysięcy myśli, nadal stanowić będą rozmyślania o chorobach, strach przed biedą lub zdradą, rozpamiętywanie niespełnionej miłości i tysiące innych podobnych „trujących” błysków Twojego, puszczonego samopas intelektu.
Dysponujesz ogromną mocą – mocą realizacji tego, o czym cały czas myślisz!
Afirmacje, to nie tylko słowa, które wypowiadasz w chwili relaksacji. Pamiętaj, że afirmujesz całym życiem: każdą myślą, każdym działaniem i każdym uczuciem!
Wszystko, co wysyłasz, zostaje Ci zwrócone w postaci Twojego życia.
Co należy zrobić? To proste: zapanować nad swoimi rozbieganymi myślami, słowami i czynami.
Jak to zrobić:
1.       Nie oglądaj kolejnego odcinka durnego, tasiemcowego serialu, którego bohaterowie nie robią nic innego, jak tylko walczą z trudnościami, lub (co gorsza) snują intrygi. Zamiast tego idź na spacer i popatrz na Słońce lub gwiazdy, przeczytaj coś budującego lub obejrzyj komedię.
2.       Nigdy się nie wściekaj i nie złorzecz komuś, kto zrobił Ci przykrość lub świństwo. Zamiast tego pomyśl o tym, że chciałbyś, aby drogi Twoje i tej osoby nigdy się już nie przecinały. Życz jemu/jej dojrzałości i mądrości. Nie mścij się!
3.       Nie rozpamiętuj swoich błędów, ale ucz się na nich. Powiedz sobie: „nie muszę tego ponownie doświadczać, bo już wiem jak to jest; nigdy już tego nie zrobię, bo jestem teraz mądrzejszym i lepszym człowiekiem”.
4.       Zamiast tracić czas na szkodliwe myśli, pomyśl trochę więcej o Twoich marzeniach. Wyobrażaj sobie często jak ma wyglądać Twój upragniony dom i ogródek. Spaceruj po nich w myślach i projektuj. Podobnie projektuj inne rzeczy i wydarzenia, których chcesz doświadczyć.
5.       Nigdy nie zastanawiaj się jak osiągniesz Twój cel. Wyobrażaj sobie ze szczegółami końcowy rezultat, ale nigdy drogę do niego. Jednocześnie przyglądaj się życzliwie ludziom wokół Ciebie, przyrodzie i swoim myślom. W pewnym momencie poczujesz impuls – pojawi się pomysł, osoba, wydarzenie, przeczucie lub inna inspiracja, aby coś zrobić (zadziałać). Wtedy działaj, najlepiej jak potrafisz, z ufnością i pewnością wygranej.
6.       Nigdy nie próbuj się „dorobić” (osiągnąć Twój cel) kosztem krzywdy innych ludzi. Nie możesz wykorzystywać cudzej naiwności, niewiedzy lub nieświadomości. Cwaniactwo nie zapewni Ci harmonijnego i stałego poczucia szczęścia. Co najwyżej krótkotrwałą radość z jakiegoś wątpliwego sukcesu.
7.       Zachwycaj się tym, co masz i dziękuj za to Opatrzności. Popatrz na twoje zręczne palce i pomyśl o tym jak doskonale są zbudowane. Pomyśl o ludziach, których kochasz i o tym, co im zawdzięczasz. Doceń fakt, że z kranu leci ciepła i zimna woda – wielu ludzi tego nie ma. Bądź świadom wszystkich dobrych „rzeczy” w Twoim życiu, bo tylko wówczas otrzymasz ich więcej.
8.       Nie oceniaj innych – nie jesteś „nimi”, więc nie możesz być pewien, co byś zrobił na ich miejscu (mając ich doświadczenia, otoczenie, wzorce itp.). Spoglądaj raczej na siebie i myśl o tym, co możesz poprawić.
Krótko mówiąc:
Wyrywaj głupie, bezużyteczne i złe myśli jak chwasty i zastępuj je zadbanymi i wypielęgnowanymi, czystymi i pięknymi myślami, pełnymi życzliwości wobec siebie i innych. Wówczas, wszystkie metody zadziałają, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

Zmieńmy swoje nastawienie!

Bardzo często narzekamy na swój los zamiast wziąć go w swoje ręce. Nie lubimy wyścigu szczurów i oceniania, ale często porównujemy się do innych.
     Uskarżamy się, jak to jest nam źle, bo nie mamy pracy, albo że za mało zarabiamy, zamiast poszukać takiej, która usatysfakcjonuje nas finansowo i sprawi, że poczujemy się zadowoleni i spełnieni. Jeśli urządzono by konkurs na najbardziej niezadowolony naród, to Polska na pewno znalazłaby się w pierwszej trójce. Najbardziej marudni są dziadkowie. Już się utarło, że ze względu na wiek każda starsza osoba, czy to w moherowym berecie, czy w filcowym kapeluszu od rana do nocy narzeka na rząd, pogodę i kolejki u lekarza. Nawet nie pomyśli, że może czasem musi być brzydko na dworze, albo, że sama jest częścią tej kolejki w poradni, biegając do doktora po tanie leki, suplementy diety czy rady, co zrobić z zepsutą protezą.
     Młodsi też narzekają. Uskarżają się na pracę i brak pieniędzy, na swoje dzieci, na niedostatek czasu dla siebie. Tylko dlaczego? Przecież pracę wyszukujemy sobie osobiście, dzieci są własnym dziełem i hodujemy je na własnej piersi, a czas wolny spędzamy według własnego uznania. Robotę zawsze możemy zmienić jeśli ta którą posiadamy nie spełnia naszych oczekiwań. Pociechy wychowują się same, bo nie poświęcamy im czasu, a młodzież bez wzoru do naśladowania, bez kogoś kto weźmie za rękę i pokaże słuszną drogę, robi się rozwydrzona i chamska.
     Może zatem przydałoby się wygospodarować odrobinę czasu codziennie by stać się drogowskazem i nauczycielem życia? Jeżeli zaś chodzi o brak czasu dla siebie- czemu nie wykorzystujemy w pełni z wynalazków nowoczesnych technologii? Czemu tracimy czas na czekanie w ogromnych kolejkach zamiast kupić wszystko przez net? Czy apteka internetowa czy sklep on-line nie jest lepszym rozwiązaniem aniżeli tłumne markety? To oszczędność czasu i pieniędzy.
    Choć młodzież też narzeka, błyskawicznie nabiera entuzjazmu. Nastolatków charakteryzuje beztroska i luz. Młodzi ludzie są pełni niesłabnącej energii, są naszą nadzieją. Aż ciężko uwierzyć, ale kiedyś byliśmy tacy sami. Aż strach pomyśleć, ale niebawem i młodzież się zestarzeje.

czwartek, 29 marca 2012

Blokady przed sukcesem

Czasem wydaje nam się, że wszelkie działania nie przynoszą żadnego rezultatu. Spotykają nas wyłącznie przykre rzeczy i wszystko wygląda tak, jakbyśmy chcieli kijem rzekę zawracać. Ale wszystkie te zdarzenia przywołuje jedynie strach.

 Strach, a właściwie lęk przed zmianami, powoduje blokady w naszym życiu. Żadna przyjemność nie przychodzi łatwo. Czy może istnieje potrzeba racjonalnego spojrzenia na daną sytuację i ocena tego, czy naprawdę jest mi tak źle?
Być może wystarczy zadać sobie pytania: Czy naprawdę na świecie panuje niedostatek? Czy naprawdę istnieją braki? A może wszystko, czego pragnę otrzymuje we właściwym czasie?
Zapominamy o tym, a może zupełnie nie zdajemy sobie z tego sprawy, że właśnie w naszych umysłach powstają stany, które kreują naszą rzeczywistość. Dobrze czujemy się, gdy ktoś obok nas ma gorzej niż my sami. Towarzystwo takiego człowieka potrafi nas podbudować, że nie ja jestem nieudacznikiem, że jeżeli jestem z tą osobą, to pech przydarzy się właśnie jemu!
Kłamstwa również powodują blokady podświadome, które wkradają się sekretnie w nasz system postrzegania spraw takimi jakimi są. Wszelki niedostatek jest również wynikiem chciwości i zachłanności. Na wszystko przychodzi właściwy czas, bo nic nie staje się od razu i na wszystko trzeba zapracować.
Żeby nasze życie uległo poprawie wymaga wiele pracy nad samym sobą, bowiem przez długie lata wmawiano nam, że bogactwo prowadzi do zepsucia, uczono nas tego, że pozytywną cechą jest skromność i pokora. I przez wiele lat wpajano nam fałszywe wzorce, które dziś owocują w naszym życiu. A przecież nawet w ciemności można dostrzec światło, a żeby się napić piwa nie trzeba kupować browaru. Odnieść sukces to usunąć wszelkiego rodzaju blokady przed sukcesem i wtedy wszystko będzie proste.
Stawianie spraw na ostrzu noża nigdy nie rozwiążę sytuacji, a wręcz przeciwnie, może ją jedynie pogorszyć. Żeby osiągnąć cel potrzeba trochę cierpliwości. Krótka chwila zwątpienia może odebrać ci szansę, którą zesłał ci los. Tylko pokonanie lęku i silna wiara we własne możliwości może doprowadzić do tego, że zespolisz się wewnętrznie. Natomiast strach bierze się z niewiedzy, a najczęściej tworzymy go sami poprzez korzystanie ze starych wzorców.
Przypomnij sobie dawne wymówki, gdy chodziłeś do szkoły. Kiedy nie chciałeś iść do szkoły wymyślałeś ból brzucha i głowy. A dziś? Czy nie zdarza się, gdy masz jakiś problem, że nagle bez przyczyny boli cię głowa, lub żołądek? To odpowiedź na obecną sytuację. Kiedyś jako dziecko wpoiłeś sobie, że ból głowy, czy żołądka jest dobrą wymówką, żeby czegoś uniknąć. Dziś twój organizm reaguje na wpojony wzorzec, z tym, że od dawna nie chodzisz do szkoły, a brak działania może przynieść złe konsekwencje, które potem nazwiesz pechem lub brakiem szczęścia. O wiele lepiej powiedzieć: „Jutro będzie wspaniały dzień, lepszy niż kiedykolwiek wcześniej” — jak uczy Joseph Murphy.

Szczęście to kwestia czasu

Bywamy świadkami pewnych zdarzeń, dostrzegamy, że komuś udaje się wszystko, a inny sprawia wrażenie jakby przyjaźnił się z pechem. Pamiętamy o tym, że to właśnie myśli kreują rzeczywistość, a myśli to fale.

Czym jest szczęście, a czym jest pech? Jedna z nauk Buddy ukazuje: „Człowiek jest tym, co o sobie myśli”. Potrafisz dostrzec różnicę pomiędzy wypowiedziami: „nie potrafię”, „nie dam rady”, „nie umiem”, „jest mi z tym źle”, „źle się czuje”, „stracę pracę”, „wszystko mnie wkurza”, a tymi: „potrafię”, „zrobię to”, „dam radę”, „jest dobrze”, „mam fajną pracę”, „jestem szczęśliwy”? Jak myślisz, które z tych myśli szybciej się zmaterializują? Czy jeżeli myślisz o negatywnych rzeczach, to oczekujesz szczęścia? Czy jeżeli myślisz źle o bogactwie, pieniądzach, ludziach zamożnych, czy majętnych, to oczekujesz, że kiedyś wygrasz w jakiejś grze losowej? Kiedy zatem możesz powiedzieć o szczęściu? Kiedy mówisz o pechu? Czy jeżeli robisz źle, kłamiesz, okradasz innych, sprzedajesz wadliwe produkty lub rzeczy szkodzące innym — chcesz być wtedy szczęśliwy? Czy znowu kiedy jesteś uczciwy, masz rodzinę, ale mało zarabiasz i brakuje ci pieniędzy — czy wtedy nie jesteś szczęśliwy?
Przecież jeżeli robisz wszystko jak należy i w żaden sposób nie przyczyniłeś się do krzywdy innego człowieka, czy za to ktoś może cię ukarać? Czy będziesz szczęśliwy jeżeli wzbogacisz się na nieszczęściu innego człowieka lub wzbogacisz się krzywdząc innego człowieka i wtedy będziesz oczekiwał, że wszystko w twoim życiu ułoży się najlepiej?
Osobiście znam wiele przypadków ludzi, którzy są gorliwymi katolikami, wierzą w Boga bardziej niż inni — jak o sobie mówią, a zajmują się kradzieżami lub myślą: „zrobię jeden przekręt i będę szczęśliwy do końca życia”. Czy to jest przykład osoby wierzącej w Boga?
Oczywiście można tu rozwodzić nieskończoność ideologii. Jednak jakby nie było, każdy człowiek ma sumienie i wolną wolę. Dzięki nim wykonuje takie lub inne działania. Za nie spotka go szczęście, lub pech. Nikt nie rodzi się szczęściarzem lub pechowcem, pomimo tego, że wszystko może tak wyglądać.
Pewien mój kolega urodził się tuż po północy pierwszego stycznia — był pierwszym urodzonym w nowym roku. Wcześniej dziecko urodzone jako pierwsze w roku otrzymywało nagrodę pieniężną. Ten kolega nie otrzymał nagrody, bowiem w tym roku rozpoczął się kryzys. Czy on miał pecha?
Dawno temu słyszałem taki dowcip, gdy kolega mówi do kolegi:
— Pójdę na wojnę zabiję jednego, lub dwóch…
— A jak ciebie zabiją?
— Mnie? Za co?
Można też odbiec od reguły i posłużyć się słowami: "Sukces polega na tym, że zdobywa się to co się chciało. Szczęście polega na tym, że podoba się to co się ma." — Elbert Green Hubbard. Choć polemizowałbym tutaj, bowiem należy cieszyć się z tego co się otrzymuje, ale szczęściem nazwałbym tu pomyślność w działaniu. Szczęściem może być to, że nigdy nie spóźniam się na pociąg, gdy złamię przepis drogowy nie dochodzi do kontroli policyjnej, czy przez całą drogę zielone światło lub wpadam do sklepu by kupić to czego chciałem i jest ostatnia sztuka.
Natomiast nigdy nie nazwałbym szczęściem, czy jego brakiem odniesienie sukcesu w jakiejkolwiek dziedzinie. Czasem musimy zrozumieć, że może nie nadszedł odpowiedni czas na taką rzecz. Przede wszystkim należy w złych chwilach nie myśleć, że to pech, ale że najlepsze dopiero mnie czeka.
Pamiętajmy o tym, że myśli to fale o danej częstotliwości. Co wysyłamy do Wszechświata, to zawsze do nas wraca. Nic nie zostaje bez odpowiedzi. Jeżeli robimy źle, wraca do nas zło, jeżeli robimy dobrze, wraca dobro.
"Szczęście robi dobrze ciału, ale smutek rozwija siłę umysłu" — Marcel Proust. Czasem cierpienie ukazuje nam bledy w działaniu. Na nich uczymy się działać lepiej. Pacjenci sami nie zszywają się po operacji. Tak samo nasze działanie czasem przynosi pożytek, a czasem szkodę i może trzeba tylko trochę poczekać…

Czy umarli mogą powracać?

W swojej powieści „Upiory Afryki” doktor medycyny Stanisław Szczepaniak opisał niezwykle interesującą historię. Wydarzenia miały miejsce trzydzieści lat temu, a co jest ciekawe, znowu zaczyna się powtarzać.

Doktor jechał swoim błękitnym Dodge po jednej z dróg w RPA. Zauważył młodą dziewczynę, która zwyczajnie próbowała zatrzymać okazję. W czasie drogi hinduska opowiedziała, że była z chłopakiem na imprezie, ale on zabrał ją tylko po to, żeby zrobić na złość innej dziewczynie. Ona wkurzyła się i wyszła. Doktor zauważył, że dziewczyna jest zimna, dał jej zatem swoją marynarkę. Gdy dotarli na miejsce dziewczyna wyszła, a doktor odjechał. W kilka minut później zorientował się, że dziewczyna zabrała jego marynarkę. Natychmiast zawrócił. Poszedł do domu, w którym zniknęła dziewczyna. Drzwi otworzyła starsza kobieta i rozpłakała się na pytanie doktora o córkę. Potem okazało się, że dziewczyna nie żyje od dwóch lat i zginęła w wypadku samochodowym w miejscu, skąd zabrał ją doktor. Wszystko byłoby okej… Ale doktor potrzebował swojej marynarki. Poprosił matkę dziewczyny o możliwość zobaczenia jej pokoju. Matka wreszcie dała mu klucz do jej pokoju, gdzie wszystko było pozostawione tak jak w dniu śmierci dziewczyny. Marynarka doktora wisiała w szafie…
Ciekawostką jest fakt, że dziś, po trzydziestu latach, ta sama dziewczyna pojawia się znowu, co jest poruszane w prasie. Wsiada do samochodu, a kiedy kierowca zaczyna się do niej dobierać dziewczyna zwyczajnie znika.
Czy powyższą historię można uznać za prawdziwą? Czy może jedynie przyznamy, że doktor Stanisław Szczepaniak posiada wybujałą fantazję? Znam osobiście autora i wiem, że przedstawił on autentyczne zdarzenie i z całą pewnością on to widział i przeżył, ale czym było to zjawisko? Czysty demonizm? Jakieś wyobrażenie własnego mózgu? Czy fakt autentyczny? Te pytania można mnożyć w nieskończoność, a jednak trudno uznać, że przedstawione wydarzenia nie miały miejsca.
Już dawno nasi przodkowie uznali, że są na tym świecie rzeczy, które się filozofom nie śniły. Zatem można uznać, że oni też byli świadkami wielu zdarzeń, które mają miejsce i dziś. I zapewne ich wówczas również traktowano, jako odmieńców, bo posiadali szersze spojrzenie na istniejącą rzeczywistość.

środa, 28 marca 2012

Radość z Życia - Jak Ułożyć Sobie Życie?

Ten miesiąc jest najpiękniejszym czasem mojego życia. Przeczytaj jak Ty też możesz ułożyć swoje życie, żeby czerpać z niego maximum radości. Poznasz sposób, który nie będzie miał dla Ciebie logicznego sensu, lecz będzie miał intuicyjny sens :-)
Ostatni miesiąc jest najpiękniejszym czasem mojego życia. Wszystko co robię napędzane jest pasją i inspiracją. Jeśli coś mnie nie kręci, nie mam na to ochoty, to tego nie robię.
Mógłbyś pomyśleć „Rafał, ty wariacie! Jeśli robisz tylko rzeczy, które Cię pasjonują, to kto zadba o wszystkie Twoje obowiązki i odpowiedzialności?”.trans
Otóż dziwnym trafem wszystko układa mi się w idealny sposób. Tworzę więcej tekstów i nagrań, niż kiedykolwiek wcześniej, więc moja kariera rozkwita. Spędzam zero czasu z ludźmi, na których nie mam ochoty i coraz więcej czasu z ludźmi, którzy bardzo mnie przyciągają.
Nawet swoje „nudne obowiązki” zaliczam w idealny sposób.  Już nie jeżdżę do sklepu, gdy muszę. Jeżdżę, bo mam ochotę na przejażdżkę rowerem. Nie sprzątam, bo muszę. Sprzątam, bo mam szczerą ochotę na przebywanie w czystym domu.
No ale co za różnica? I tak musisz sprzątać, i tak!
Jasne, żadna różnica. Poza tym, jak się czuję, gdy sprzątam. Pomyśl – jak się czujesz, gdy masz stos naczyń do umycia i totalnie Ci się nie chce? Okropnie! A jak się czujesz, gdy masz swoje (pracochłonne) hobby i już nie możesz się doczekać, aż się za nie zabierzesz? To jest różnica pomiędzy zmuszaniem się do czegoś okropnego i robieniem czegoś, na co masz ochotę.
Gdy naprawdę ważne jest żebym był na uczelni, to jakoś dziwnym trafem czuję inspirację, żeby tam pojechać. Już nie jadę, bo „nie chcem ale muszem” tylko mam na to szczerą ochotę. Wtedy nie nudzę się odliczając sekundy, minuty i godziny do końca zajęć. Wciągam się, a czas leci szybko. Zajęcia są mniej męczące i wracając do domu mam jeszcze power żeby coś zrobić. Ten artykuł publikuję właśnie po zajęciach.
Oczywiście 2 tygodnie temu nie miałem ochoty, więc nie pojechałem na uczelnię. Wiem jednak, że zdam egzaminy i zaliczę semestr – i o to chodzi! Nie muszę być tam za każdym razem i mieć poczucie winy, gdy opuszczam zjazd. Będę czuł szczerą inspirację do przyjechania na te zjazdy, które są potrzebne do zaliczenia roku.
Jeszcze nigdy nie byłem tak przekonany, że to działa. Życie układa się idealnie, gdy człowiek podąża za swoją inspiracją cały czas. Twoje życie wie, jak ma się ułożyć – pozwól mu!
Radość z życia płynie z każdej chwili przeżytej w pełni
Nie będziesz czerpał radości z życia, jeśli martwisz się o firmę, dzieci i mieszkanie. Nie o to w życiu chodzi, żeby wszystko kontrolować, martwić się i stresować. Z mojego doświadczenia – im bardziej próbujesz logicznie ułożyć swoje życie, tym bardziej zaczynasz rozumieć, że nie da się tego wszystkiego ogarnąć.
Jest ogrom rzeczy wpływających na życie, które są poza kontrolą umysłu. Trendy na rynku, choroby, awarie, loterie, ludzie pojawiający się z pomocą, ludzie odmawiający współpracy, klienci, pracownicy, rodzina. Nie masz nad tym kontroli. Próbując logicznie ułożyć sobie życie jesteś skazany na porażkę. Przestań więc kontrolować i spróbuj czegoś, co ma szanse się udać:
Podążaj  za swoją pasją w każdej chwili. Wtedy Twój Wyższy Umysł dostanie pozwolenie, żeby zadbać o wszystko inne.
Widzisz, sekret prawa przyciągania działa, ponieważ jesteś energetycznym bytem, który inkarnował się w fizyczne ciało.  Dostałeś swój fizyczny umysł po to, żeby  lepiej orientować się w tym fizycznym świecie. Masz go po to, żeby ROZUMIEĆ ten fizyczny świat, a nie po to, żeby go KONTROLOWAĆ.
Twój Wyższy Umysł (czyli prawdziwy Ty, przed narodzinami i po śmierci) nadzoruje tworzenie tego, co jest Ci w danej chwili potrzebne. Jest to „siła wyższa”, dzięki której rzeczy przytrafiają Ci się w idealnym czasie. Z tą różnicą, że to Ty jesteś tą wyższą siłą.
Dzięki tej sile ktoś pojawia się z pomocą dokładnie wtedy, gdy tego potrzebujesz. Spadają na Ciebie trudności, które uczą Cię dokładnie tego, czego potrzebujesz. Zauważasz w książce cytat, który akurat podsuwa Ci pomysł, którego potrzebujesz. To nie dzieje się przypadkowo. Wszystko się dzieje w idealnym czasie i idealnym miejscu.
Jedyny sposób, w jaki możesz coś zepsuć, to ignorowanie swojej inspiracji i nieudolna próba logicznej kontroli każdego szczegółu życia. Nie masz pojęcia jak życie może się ułożyć w idealny sposób dla Ciebie. Twój Wyższy Umysł to wie i potrafi Ci to dać.
Przestań więc próbować ułożyć sobie życie i pozwól, żeby życie ułożyło się dla Ciebie!
Twój Wyższy Umysł układa życie w idealny sposób. Takie jest jego zadanie. Do tego został stworzony. Twój fizyczny umysł (ten, którym normalnie myślisz) ma łączność z Wyższym Umysłem poprzez intuicję. Czasem intuicyjnie jakaś czynność lub osoba Cię przyciąga, lub odpycha. To jest kierunkowskaz od Twojego Wyższego Umysłu, który bardzo chętnie poukłada Twoje życie w najprzyjemniejszy i najbardziej fascynujący sposób.
Twój fizyczny, logiczny umysł niepotrzebnie stara się wszystko kontrolować, przeszkadzając Wyższemu Umysłowi w jego zadaniu. Po prostu gdy dorastałeś, rodzice i nauczyciele niepotrzebnie nastraszyli Cię, że jesteś zagrożony i musisz mieć logiczny plan, żeby Twoje życie się ułożyło. Twój fizyczny umysł zakodował sobie, że aby przetrwać (a przetrwanie jest dla niego najważniejsze) to musi kurczowo trzymać kontrolę.
Odpuść tą kontrolę. Nie jest Ci ona potrzebna. Przez nią tylko się stresujesz, zamiast czerpać radość z życia. Odpuść sobie, a dasz swojemu Wyższemu Umysłowi zielone światło, żeby popchnąć Twoje życie w najbardziej fascynującym kierunku.
Twój Wyższy Umysł potrafi Cię obdarować na sposoby, o jakich Ci się jeszcze nawet nie śniło! Tak jak mówię, ostatni miesiąc jest najpiękniejszym czasem mojego życia. A paradoksalnie – w ogóle się nie starałem, żeby go sobie ułożyć.
Po prostu odmówiłem sobie robienia czegoś „bo muszę” albo „żeby osiągnąć cel”. Robiłem wszystko „bo mam na to szczerą ochotę” albo „bo czuję inspirację do zrobienia tego”.
Różnica jest ogromna. Jazda jest niesamowita. Jeśli masz odwagę, to wskakuj!

AURA CZŁOWIEKA - Postrzeganie i obserwacje własne

W książce zatytułowanej "Atmosfera otaczająca człowieka" dr W. Kilner opisuje swoje badania aury człowieka przy pomocy cienkich ampułek zawierających barwnik z dicyjaniną, rozpuszczoną w alkoholu. Zdarza się, że to Ty sam/a dochodzisz do świadomości, że u ciebie są takie właściwości, że to Ty widzisz aurę bez sztuczności, bez przyrządów.
Większość ludzi czasem nie zdaje sobie sprawy z tego, że ma właściwości "Widzenia aury czy też ciała eterycznego". Chodzą po lekarzach okulistach leczą zaburzenia wzroku, bo "coś tam widzą." Nie chodzi tu o wadę wzroku, a jedynie o to że widzą jakąś poświatę. A jest to właśnie aura.
auraCzęścią składową Ciała eterycznego jest ciało auryczne składające się z wielu powłok. Powłoki te mają szeroką gammę kolorystyczną przenikającą się na wzajem. Zwiemy je aurą. Jest to wielokrotność naszych emocji i doznań w sferze i na poziomie duchowym, emocjonalnym i wzrokowym. Wszystko, co nas otacza jak i przedmioty sztuczne też wytwarzają taką powłokę. Wracając do znaczenia aury to ona odgrywa ważną rolę w naszym życiu. Jest czymś w rodzaju "to my, ja". Rozumieć można to w taki sposób, że my to ciało eteryczne a nie powłoka czyli skóra. Naszym odzieniem jest właśnie skóra, nasze ubranie zewnętrzne, ale to my jesteśmy tą powłoką auryczną, która daje nam siłę, emocje i powoduje, że żyjemy. Aura odgrywa w życiu każdej istoty istotną ważną rolę: napędza nam życie, daje siłę i możliwości.
Postrzeganie aury nie jest łatwe. Większość ludzi widzi ją bez potrzeby wprowadzania się w stan wyższej świadomości; Niektórzy nie mają z tym żadnych problemów , ponieważ na co dzień widzą ją, wykonując różne czynności z życia wzięte. Jest to ciekawa cecha, którą warto ćwiczyć i doprowadzić do perfekcji. Dzięki postrzeganiu pozazmysłowemu, w tym przypadku akurat aury, można łatwiej uprościć sobie życie w niektórych życiowych sytuacjach. Zwłaszcza kiedy rozmawiamy z kimś lub chcemy podjąć np. mediację, czy szukając pracy i mamy rozmowę z przełożonym. Widzenie pozazmysłowe jest bardzo ważnym czynnikiem. Daje nam duże możliwości. Pozostawiam Wam samym do jakiego celu wykorzystacie tę sposobność widzenia "aury".
OTO KILKA ĆWICZEŃ
Wskazówki dla tych, co chcieliby postrzegać lub nauczyć się postrzegania aury. Ważne jest otoczenie, które pozwoli nam przygotować się do takiej obserwacji. Niektórzy z Was mają w sobie już pewne możliwości, bo tacy się urodziliście, a są tacy, co muszą poćwiczyć żeby umieć postrzegać. Należy posługiwać się światłem rozproszonym i przydymionym, nie jarzeniowym. Źródło światła może być ustawione za obserwatorem, również obok badanego, ale tak aby padało nie na przedmiot obserwowany.
Tło na którym oglądamy aurę powinno być ciemne i matowe najlepiej gdyby za obserwowanym obiektem była głębia pomieszczenia. Tu pamiętać musimy aby wzrok nasz nie był bezpośrednio skierowany na obserwowany obiekt. Mamy tak nauczyć się patrzeć aby nasz wzrok patrzał poprzez nasz obiekt czyli za niego.
Najlepszym sposobem na zobaczenie aury jest ludzkie ciało duchowe tzw. auryczne. Tło przygotowujemy w taki sam sposób jak w/w lecz tu postrzeganie aury będzie łatwiejsze. Ponieważ żywe organizmy lepiej generują energie duchową. To postrzegamy w takim samym układzie jak przedmioty sztuczne. Aura będzie widoczna z różnymi kolorami bądź jednym kolorem.
Aura stanowi najgęstszą część właściwej aury. Kolory aury to wyładowania fotonowe, widoczne gołym okiem. Dzięki obserwowaniu zachowania kolorystyki aury można sprawdzać również stan naszego zdrowia i potencjał życiowy.
Zapraszam do nauki postrzegania aury. To naprawdę miłe uczucie widzieć to, co widzą specjalistyczne urządzenia.

poniedziałek, 26 marca 2012

Co zrobić, gdy znów przyjdzie?

Dziś rozmawiałem ze sobą. Nie dokładnie ze sobą, ale... . Czy to normalne? Nie wiem. Ja rozmawiałem. Od zawsze byłem z resztą nienormalny pod pewnymi względami. Czasem to ułatwiało mi życie, czasem nie. Nie chodzi o to, że byłem psychiczny. Byłem za poważny, analityczny.

Jestem typem uciekiniera. Częściej uciekam i poddaję się, niż walczę. Boję się i tak już jest. Ale tak chyba nie musi być, tak myślę.
Dziś porozmawiałem sobie z tym, przed którym uciekam, albo z powodu którego uciekam przed czymś. Przywitałem się z nim i zapytałem, po co przyszedł. Fakt, nie poświęciłem mu dużo czasu, by mógł się wytłumaczyć, ale sam fakt, że nie uciekłem, już był sukcesem.
To ciekawe, ale czasem wystarczy stanąć z czymś twarzą w twarz, by stać się większym od tego. Najtrudniej jest się odwrócić, gdy całe ciało i umysł gotuje się do ucieczki. Nawet nie słuchałem po co przyszedł, a już właściwie o nim nie myślałem.
Tak samo można robić z każdy uczuciem, przed którym zwykle uciekamy. Trzeba je przywitać i zapytać, po co przyszło, jaki ma cel. Jak nic nie powie, pozwolić mu zostać. Nie walczyć, nie zajmować się nim. Najzwyczajniej zgodzić się na jego obecność w naszym życiu.
To cała recepta na harmonie i spokój. Może nie na długo wystarczy, ale na start będzie. Do następnej rozmowy. Z czasem będzie ich coraz mniej, bo coraz więcej będzie harmonii.
Tak jak z pływaniem, z życiem, mąką ziemniaczaną z odpowiednią ilością wody (kiedy mocno ją ściskamy, albo uderzamy w białą papkę, stawia opór, momentalnie twardnieje, jak ubita ziemia, ale wystarczy zostawić na kilka sekund a przepłynie nam przez palce jak woda). Gdy pozwolimy wodzie, by nas niosła, ona to zrobi. Jeśli jednak będziemy z nią walczyć, nerwowo uderzając rękami o taflę, wciągnie nas w głębinę.
Zgodzić się na swoje życie. Powiedzieć życiu TAK - jak w filmie: "Powiedz TAK". Polecam:)
To magiczne a zarazem proste słowo TAK wypowiadane w odniesieniu do naszego życia ma niesamowitą moc, jest w nim magia przemiany i wolności, obfitości, cudów i niespodziewanych zwrotów akcji.
Co jeśli to życie nie jest takie kolorowe? Też się na nie zgódź. Z niezgody nic nie przyjdzie. A zgoda może wszystko zmienić. Warto przestać walczyć ze swoim życiem, warto codziennie, w każdej chwili mówić mu swoje TAK. Nie ma się co unosić dumą. To jedyne życie, jakie mamy i nic innego się nam już nie przydarzy, w sensie nowej szansy, czy coś w tym rodzaju. Masz to, co masz. Zrób coś z tym i przestań marudzić. Jesteś twórcą, ekipą remontową, pogotowiem, artystą, złotnikiem, terapeutą i właścicielem jedynego w swoim rodzaju tworu, zwanego życiem.
I jak? Nadal zamierzasz się burzyć i tupać nogą, pokazując światu, ludziom i Bogu, jak bardzo to życie Ci się nie podoba? Mnie też się moje kiedyś nie podobało. Wciąż mi się jeszcze w pewnych momentach nie podoba. Wtedy mówię TAK i patrzę, co ja właściwie zrobiłem. I nie żałuję. Bo to moje życie, nieważne jakie jest, zasługuje na to, by je przyjąć. To dar. Prezent. Że nie trafiony? Może, ale tylko na pierwszy rzut oka. Warto się przyjrzeć dokładnie, zanim wyrzuci się go na śmietnik, nim przerwie się ciąg jego istnienia... .
Każde TAK to jeden stopień wyżej na drodze do szczytu. Warto o tym pamiętać przy najbliższej okazji, bo ze szczytu zawsze są niesamowite widoki.

Radość z Życia - Jak Ułożyć Sobie Życie?

Ten miesiąc jest najpiękniejszym czasem mojego życia. Przeczytaj jak Ty też możesz ułożyć swoje życie, żeby czerpać z niego maximum radości. Poznasz sposób, który nie będzie miał dla Ciebie logicznego sensu, lecz będzie miał intuicyjny sens :-)
Ostatni miesiąc jest najpiękniejszym czasem mojego życia. Wszystko co robię napędzane jest pasją i inspiracją. Jeśli coś mnie nie kręci, nie mam na to ochoty, to tego nie robię.
Mógłbyś pomyśleć „Rafał, ty wariacie! Jeśli robisz tylko rzeczy, które Cię pasjonują, to kto zadba o wszystkie Twoje obowiązki i odpowiedzialności?”.trans
Otóż dziwnym trafem wszystko układa mi się w idealny sposób. Tworzę więcej tekstów i nagrań, niż kiedykolwiek wcześniej, więc moja kariera rozkwita. Spędzam zero czasu z ludźmi, na których nie mam ochoty i coraz więcej czasu z ludźmi, którzy bardzo mnie przyciągają.
Nawet swoje „nudne obowiązki” zaliczam w idealny sposób.  Już nie jeżdżę do sklepu, gdy muszę. Jeżdżę, bo mam ochotę na przejażdżkę rowerem. Nie sprzątam, bo muszę. Sprzątam, bo mam szczerą ochotę na przebywanie w czystym domu.
No ale co za różnica? I tak musisz sprzątać, i tak!
Jasne, żadna różnica. Poza tym, jak się czuję, gdy sprzątam. Pomyśl – jak się czujesz, gdy masz stos naczyń do umycia i totalnie Ci się nie chce? Okropnie! A jak się czujesz, gdy masz swoje (pracochłonne) hobby i już nie możesz się doczekać, aż się za nie zabierzesz? To jest różnica pomiędzy zmuszaniem się do czegoś okropnego i robieniem czegoś, na co masz ochotę.
Gdy naprawdę ważne jest żebym był na uczelni, to jakoś dziwnym trafem czuję inspirację, żeby tam pojechać. Już nie jadę, bo „nie chcem ale muszem” tylko mam na to szczerą ochotę. Wtedy nie nudzę się odliczając sekundy, minuty i godziny do końca zajęć. Wciągam się, a czas leci szybko. Zajęcia są mniej męczące i wracając do domu mam jeszcze power żeby coś zrobić. Ten artykuł publikuję właśnie po zajęciach.
Oczywiście 2 tygodnie temu nie miałem ochoty, więc nie pojechałem na uczelnię. Wiem jednak, że zdam egzaminy i zaliczę semestr – i o to chodzi! Nie muszę być tam za każdym razem i mieć poczucie winy, gdy opuszczam zjazd. Będę czuł szczerą inspirację do przyjechania na te zjazdy, które są potrzebne do zaliczenia roku.
Jeszcze nigdy nie byłem tak przekonany, że to działa. Życie układa się idealnie, gdy człowiek podąża za swoją inspiracją cały czas. Twoje życie wie, jak ma się ułożyć – pozwól mu!
Radość z życia płynie z każdej chwili przeżytej w pełni
Nie będziesz czerpał radości z życia, jeśli martwisz się o firmę, dzieci i mieszkanie. Nie o to w życiu chodzi, żeby wszystko kontrolować, martwić się i stresować. Z mojego doświadczenia – im bardziej próbujesz logicznie ułożyć swoje życie, tym bardziej zaczynasz rozumieć, że nie da się tego wszystkiego ogarnąć.
Jest ogrom rzeczy wpływających na życie, które są poza kontrolą umysłu. Trendy na rynku, choroby, awarie, loterie, ludzie pojawiający się z pomocą, ludzie odmawiający współpracy, klienci, pracownicy, rodzina. Nie masz nad tym kontroli. Próbując logicznie ułożyć sobie życie jesteś skazany na porażkę. Przestań więc kontrolować i spróbuj czegoś, co ma szanse się udać:
Podążaj  za swoją pasją w każdej chwili. Wtedy Twój Wyższy Umysł dostanie pozwolenie, żeby zadbać o wszystko inne.
Widzisz, sekret prawa przyciągania działa, ponieważ jesteś energetycznym bytem, który inkarnował się w fizyczne ciało.  Dostałeś swój fizyczny umysł po to, żeby  lepiej orientować się w tym fizycznym świecie. Masz go po to, żeby ROZUMIEĆ ten fizyczny świat, a nie po to, żeby go KONTROLOWAĆ.
Twój Wyższy Umysł (czyli prawdziwy Ty, przed narodzinami i po śmierci) nadzoruje tworzenie tego, co jest Ci w danej chwili potrzebne. Jest to „siła wyższa”, dzięki której rzeczy przytrafiają Ci się w idealnym czasie. Z tą różnicą, że to Ty jesteś tą wyższą siłą.
Dzięki tej sile ktoś pojawia się z pomocą dokładnie wtedy, gdy tego potrzebujesz. Spadają na Ciebie trudności, które uczą Cię dokładnie tego, czego potrzebujesz. Zauważasz w książce cytat, który akurat podsuwa Ci pomysł, którego potrzebujesz. To nie dzieje się przypadkowo. Wszystko się dzieje w idealnym czasie i idealnym miejscu.
Jedyny sposób, w jaki możesz coś zepsuć, to ignorowanie swojej inspiracji i nieudolna próba logicznej kontroli każdego szczegółu życia. Nie masz pojęcia jak życie może się ułożyć w idealny sposób dla Ciebie. Twój Wyższy Umysł to wie i potrafi Ci to dać.
Przestań więc próbować ułożyć sobie życie i pozwól, żeby życie ułożyło się dla Ciebie!
Twój Wyższy Umysł układa życie w idealny sposób. Takie jest jego zadanie. Do tego został stworzony. Twój fizyczny umysł (ten, którym normalnie myślisz) ma łączność z Wyższym Umysłem poprzez intuicję. Czasem intuicyjnie jakaś czynność lub osoba Cię przyciąga, lub odpycha. To jest kierunkowskaz od Twojego Wyższego Umysłu, który bardzo chętnie poukłada Twoje życie w najprzyjemniejszy i najbardziej fascynujący sposób.
Twój fizyczny, logiczny umysł niepotrzebnie stara się wszystko kontrolować, przeszkadzając Wyższemu Umysłowi w jego zadaniu. Po prostu gdy dorastałeś, rodzice i nauczyciele niepotrzebnie nastraszyli Cię, że jesteś zagrożony i musisz mieć logiczny plan, żeby Twoje życie się ułożyło. Twój fizyczny umysł zakodował sobie, że aby przetrwać (a przetrwanie jest dla niego najważniejsze) to musi kurczowo trzymać kontrolę.
Odpuść tą kontrolę. Nie jest Ci ona potrzebna. Przez nią tylko się stresujesz, zamiast czerpać radość z życia. Odpuść sobie, a dasz swojemu Wyższemu Umysłowi zielone światło, żeby popchnąć Twoje życie w najbardziej fascynującym kierunku.
Twój Wyższy Umysł potrafi Cię obdarować na sposoby, o jakich Ci się jeszcze nawet nie śniło! Tak jak mówię, ostatni miesiąc jest najpiękniejszym czasem mojego życia. A paradoksalnie – w ogóle się nie starałem, żeby go sobie ułożyć.
Po prostu odmówiłem sobie robienia czegoś „bo muszę” albo „żeby osiągnąć cel”. Robiłem wszystko „bo mam na to szczerą ochotę” albo „bo czuję inspirację do zrobienia tego”.
Różnica jest ogromna. Jazda jest niesamowita. Jeśli masz odwagę, to wskakuj!

Do czego służy Wszechświat?

Nie czytaj tego tekstu jeśli nie masz marzeń ponad ludzką miarę!
Czytelniku! Tak, Ty! Robisz bardzo niebezpieczne rzeczy. Czytasz być może sekciarskie teksty, które mogą zrobić z Twojego Umysłu jeszcze nie wiadomo co, a DIABEŁ porwie do PIEKŁA Twoją duszę i już nigdy nie będziesz mógł być szczęśliwy, ponieważ będziesz żył w piekle przez WIECZNOŚĆ! AMEN! Czytasz moje słowa i całe szczęście, że jest jeszcze w Tobie odrobina autorefleksji nad tym co czytasz i nad tym jakie słowa rozbrzmiewają w Twojej głowie, bo mogłoby się okazać, że właśnie teraz brzmienie moich słów zmienia Twoje DNA nieodwracalnie! Możliwe, że właśnie w tej chwili kody zawarte w słowach aktywują na poziomie subatomowym reakcje w Twoich komórkach, po czym cały Twój układ nerwowy zacznie się budzić, całe Twoje ciało zacznie się budzić, a Ty zaczniesz odczuwać dziwny, niezwykły dreszcz na całej skórze. Energia i jeszcze więcej energii z tych słów może wpływać do wewnątrz Ciebie i budzić to co w Tobie jeszcze uśpione. Możliwe, że czytasz ten tekst tylko dlatego, że przeczuwasz, że w tekstach można znaleźć coś inspirującego, coś czego szukasz. Przypomnij sobie wszystkie te książki, które przeczytałeś lub przeczytałaś. W jaki sposób ich treść wpłynęła na Twoje życie? Czy stałeś się bardziej świadomy?. Czy stałaś się bardziej świadoma otaczającego Ciebie świata i Twojej obecności “JA” Tobie! Tej niezwykłości, które jest w Tobie i która postrzega wszystko to co jest? Ten ktoś kto czyta, kto słyszy, kot wie i kto tworzy, kto tańczy, kto cieszy się i bawi, kto rozwija się i kto widzi swoje dłonie, kto widzi czubek swojego nosa. To wszystko! Jak bardzo książki zmieniły Twoje życie? Być może w tej chwili dzieje się coś czego jeszcze nie zauważasz świadomie, ale zwracam Twoją uwagę na Ciebie! Tak - na Ciebie samego! Ty!

Czy Wszechświat jest wkoło? Może Dziwny i Tajemniczy? Czy aby na pewno? Jaki jest cel istnienia wszechświata? Jaki jest jego cel? W jakim celu otacza Ciebie w tej chwili teraz? Czy jest tutaj, po to, aby zniszczyć Ciebie? Zniszczyć Twój fizyczny wehikuł? W jakim celu jest Wszechświat? W jakim celu jego precyzyjne prawa i całe jego piękno jest w Twoim życiu? W jakim celu? W jakim? Wszechświat jest po to, abyś odczuwał ciągły smutek, cierpienie i ogólnie, abyś miał dosyć siebie, ludzi i wszystkiego wkoło. Wszechświat jest po to, aby zapaść się w sobie i użalać nad tym, że nie ma pracy, nie ma pieniędzy, nie ma fajnych chłopaków i dziewczyn, że na całym świecie są wojny i ogólnie jest jeden wielki kryzys. Globalny Kryzys. Właśnie w takim celu został stworzony wszechświat, aby Ci dokopać. Jednym słowem, aby skopać Ci tyłek. Bo miasta są brzydkie, bo ulice są hałaśliwe, bo budynki są nijakie. Bo wszystkio nie jest takie jakie powinno być. Bo na święta nie ma śniegu, bo nie ma choinki i bo wszystko jest jakieś takie nijakie. Niczego nie ma. I ogólnie kryzys na całym świecie. Jest jeszcze groźba wojny atomowej, innej wojny, trzeciej wojny światowej, wizja głodu i wszystko to co straszne. Wizja obozów koncentracyjnych, panika i strach o własne życie.

W takim celu został stworzony wszechświat i Ty nic nie możesz z tym zrobić! Musisz cierpieć! Może śmierć wyzwoli Ciebie z tego w czym jesteś! Może wtedy uda Ci się osiągnąć spełnienie i radość, wolność od tego co jest, ponieważ to co jest przytłacza Ciebie w takim stopniu, że już nie możesz tego znieść i marzysz o nirwanie, o oświeceniu lub o śmierci, która może przyniesie spokój. Ale jeśli Twoje życie nie jest spokojne teraz to być może, że śmierć będzie jeszcze bardziej przerażającym doświadczeniem ze wszystkich możliwych. Zadaj sobie pytanie: czy w ogóle musisz umrzeć? Kto Ciebie do tego zmusił? Dlaczego akceptujesz to jako Twoją rzeczywistość? Może jest coś w Tobie co mogłoby Ci dać wszystko to o czym marzysz? I jednocześnie przynieść uczucie spełnienia?

Wszechświat? Ten obraz, który widzisz oczami i ten dźwięk, który słyszysz uszami, i ta grawitacją, którą czujesz całym ciałem. Wszystko to jest tu tylko po to, aby skopać Ci tyłek, na koniec zapuszkować Ciebie w trumnie i zasypać w ziemi.

Bo na cuda nie jesteś jeszcze gotowy! Nie - to nie może tak być, żeby wszystko pojawiało się spontanicznie. To nie jest możliwe, żeby wszystko o czym myślisz, wszystko to czego pragniesz i wszystko to co przynosi radość do Twojego życia zaczęło dziać się spontanicznie jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki! To nie jest możliwe, aby wszystkie te dobre rzeczy, które chcesz mieć pojawiły się nie wiadomo skąd, ponieważ to nie jest świat Alicji w Krainie czarów, a wszechświat nie jest tutaj po to, aby spełniać Twoje ziemskie zachcianki! Wszechświat jest tutaj po to, abyś cierpiał i mógł po śmierć dostąpić zbawienia. Tylko po To!

Nie jest możliwe, żebyś mógł być samodzielny. Nie jest możliwe, żebyś mógł lub mogła samodzielnie tworzyć dosłownie dowolne ilości potrzebnych pieniędzy. Nie jest możliwe, abyś mógł iść do dowolnego sklepu i kupić sobie dosłownie wszystko to na co masz ochotę. Być może wtedy, kiedy już kupisz sobie to wszystko okaże się, że to wszystko wcale nie jest Ci do szczęścia potrzebne, więc będziesz miał wiele rzeczy, które będziesz mógł rozdać innym, którzy jeszcze myślą, że potrzebują ich aby osiągnąć szczęście w tym życiu.

Więc już ustaliliśmy, że wszechświat nie jest tutaj po to, aby się o Ciebie troszczyć i Ciebie wspierać. Nie jest tutaj, po to, abyś mógł raz na zawsze poczuć się naprawdę bezpiecznie i zaufać, że Wszechświat i Ty idziecie we właściwym kierunku. Wszechświat nie jest tutaj po to, aby obdarowywać Ciebie nieoczekiwanymi ilościami pieniędzy, nie jest tutaj po to, aby spontanicznie spotykać innych ludzi i czuć się z tym wszystkim dobrze. Wszechświat nie jest tutaj po to, abyś mógł cieszyć się tym czego naprawdę chcesz.

Wszechświat jest tutaj po to, aby Ciebie zniszczyć. Pozbawić Ciebie życia i tylko takie jest jego przeznaczenie. Zniszczyć Ciebie. Jednak zanim Ciebie zniszczy on chce Ci jeszcze w międzyczasie dokopać. Będziesz obwiniał siebie, że nie jesteś dość dobry w tym co robisz, że nie jesteś dość dobrym człowiekiem, że nie zasługujesz na to, aby być w szczęśliwym związku, ponieważ nie zasługujesz na Miłość, a gdyby nawet Miłość pojawiała się w Twoim życiu to i tak zrobisz wszystko, aby się jej pozbyć. Możesz robić partnerowi niesamowite sceny zazdrości możesz doprowadzać go do łez i ranić do samego serca, ale to wszystko to i tak nic przy Tym jak Ty się czujesz, ponieważ Wszechświat jest tutaj po to, aby Ciebie zniszczyć.

Wszechświat jest zimny, ciemny i pozbawiony Miłości. Wszechświat to nieustająca walka o to, skąd wziąć na to wszystko pieniądze. Skąd wziąć pieniądze na jedzenie, skąd wziąć pieniądze na dom, skąd wziąć pieniądze na to, aby wreszcie czuć się bezpiecznie. Skąd brać na to pieniądze. Nawet jeśli pracujesz ciężko i masz swoje pieniądze, to Twoja praca może w bardzo szybkim czasie sprawić, że zaczniesz chorować, zacznie Ciebie boleć głowa, zaczniesz łykać jeszcze więcej tabletek przeciwbólowych, które nie leczą tego co Ciebie boli tylko tłumią naturalną zdolność organizmu do informowania Ciebie, że coś wymaga uzdrowienia, że coś wymaga zmiany w Twoim życiu. Przecież łatwiej jest łyknąć kolejną tabletkę przeciwbólową i po kłopocie. Można też napić się wina i zasnąć. To bez znaczenia. Tabletka przeciwbólowa czy alkohol. Znieczulenie jest równie niebezpieczne jak jazda rowerem po skrzydle przelatującego odrzutowca.

Możesz łyknąć całą garść tabletek i włożyć rękę do ogniska, bo przecież to nie będzie bolało… Ale czy Twoja ręka nie ucierpi na tym zbytnio? Chyba nie. Przecież nie czujesz bólu, więc ręka jest jak najbardziej ok! Ciekawe jakie będzie Twoje zdziwienie w chwili, kiedy tabletki przestaną działać? Gdzie jest Twoja dłoń? I dlaczego się spaliła? Przecież nic nie bolało?

Więc do czego ostatecznie służy wszechświat?
Może sprawdzisz jego granice? Może sprawdzisz jego prawdziwe intencje wobec Ciebie? Dlaczego nie zaczniesz zastanawiać się nad tym - co jeszcze Wszechświat może dla Ciebie zrobić? Co jeszcze wszechświat może Ci dać? Jakie Twoje marzenie Wszechświat może spełnić? Marzysz o tym, aby być w pięknym, romantycznym związku z partnerem? Dlaczego nie? Może wszechświat sprawi Ci prezent? Dlaczego by nie czuć się cudownie z tego powodu już teraz? Na pewno jeśli będziesz chodził smutny i niezadowolony tu teraz to będziesz miał mniejsze szanse na to, że ktoś Ciebie pokocha, bo jak można kochać kogoś, kto jest taki smutny i nieszczęśliwy. A może chcesz telefon, samochód, dom? A może po prostu chcesz mieszkać tam, gdzie jeszcze nikt nie mieszka i robić to czego jeszcze nikt nie robił? Sprawdź! Śnij swój piękny sen. Za każdym razem, kiedy idziesz spać ćwiczysz tworzenie rzeczywistości, więc zacznij zwracać uwagę na swoje sny! Sny mogą powiedzieć Ci wszystko. Sny mogą powiedzieć Ci to kim naprawdę jesteś i jaki jest cel Wszechświata! Tego nie powie Ci nikt. To powie Ci tylko Twój sen, ponieważ we śnie masz dostęp do nieograniczonych możliwości Twojego umysłu. Masz kontakt z tym co wiele osób nazywa Bogiem. Nawet w biblii możesz znaleźć, że ludzie na początku komunikowali się z Bogiem we śnie. Bóg przychodził do niech we śnie i przemawiał do nich. Uwierz, że Wszechświat jest tutaj w konkretnym celu. Istnieje CEL!

Do tego czasu żyliśmy w Kartezjańsko-Newtonowskim modelu wszechświata, gdzie wszystko jest rozłączone, gdzie planety, komórki, ludzie, kamienie, słońca wszystko jest osobno i wszystko jest przypadkiem. Człowiek jest wynikiem przypadkowej selekcji naturalnej, białka na Ziemi powstały przypadkiem i w ogóle wszystko to jeden Wielki Przypadek. Nawet Wielki Wybuch wydarzył się przypadkiem i nikt nie wie co było wcześniej. Prawdopodobnie wcześniej było nic. Możesz też wierzyć, że Wszechświat powstał w 6 dni. Możesz.

Zacznij sprawdzać jaki naprawdę jest cel Wszechświata w Twoim życiu. Uważaj. Na samym początku może pojawić się STRACH! Pierwszy strach, to może być strach przed śmiercią! Ale śmierć to tylko iluzja dla tych, którzy zostali tutaj. Duch żyje dalej. Żyjesz wiecznie. Życie jest wieczne w swojej najgłębszej istocie. Jaki sens może mieć życie jeśli w tej chwili Ty nie czujesz się dobrze w tym wszechświecie. Jeśli masz na coś ochotę - rób to. Zrób to i ciesz się tym. Wszechświat może zatroszczyć się o Ciebie. Może zatroszczyć się o Ciebie w każdym aspekcie. Wszechświat może zrobić dla Ciebie wszystko. Sprawdź To.

Nie wierz mi na słowo, zacznij od małych rzeczy. Zacznij od nieoczekiwanych wygranych na loterii. Zacznij od nieoczekiwanych wygranych we wszystkim co robisz. Zacznij od tego, że możesz sobie pozwolić na wszystko czego potrzebujesz.

Jest coś czego być może nie wiesz. Urodziłeś się jakiś czas temu i być może ten moment ma ogromny wpływ na Twoje życie. Wyobraź sobie Twój pierwszy dzień na tym świecie? Było Ci ciepło i było Ci dobrze, byłeś w brzuchu swojej mamy, gdzie było cicho i przyjemnie i NAGLE… nagle, wszystko zaczyna się kurczyć i zaczynasz czuć się coraz mniej przyjemnie. Ciśnienie staje się tak silne, że zaczynasz bać się o swoje życie. Uczucie paniki staje się coraz większe i zaczynasz zupełnie naturalnie obawiać się o swoje życie, boisz się, że umrzesz. Kiedy już udaje Ci się wydostać przez otwór rodny matki wpadasz do zimnego szpitalnego świata, gdzie nikt nie czeka na Ciebie z miłością, jesteś tylko kolejnym dzieckiem, które urodziło się jakby w wyniku produkcji masowej. Dostajesz być może klapsa w tyłek, jesteś zabierany do zważenia, zbadania i daleko od własnej matki. Czujesz strach, jesteś sparaliżowany i jeszcze odcinają Tobie pępowinę, co boli tak bardzo, że nie można Tego opisać. Twój pierwszy dzień w tym wszechświecie wygląda właśnie tak. Ból, strach o własne życie i zimno. Brak ciepła, brak uczucia, brak bezpieczeństwa. Bardzo szybko zapominasz o tym dniu, ale wspomnienia pozostają w każdej komórce Twojego ciała. Być może całe swoje życie nieświadomie kierujesz się swoim pierwszym dniem, uczuciem, że Wszechświat nie jest bezpiecznym miejscem, że trzeba tutaj walczyć o przetrwanie, że nie jesteś tutaj mile widziany.

Pieniądze być może dają poczucie bezpieczeństwa, ale poczucie bezpieczeństwa daje pieniądze. Wszystko zaczyna przychodzić łatwo i naturalnie, kiedy zaczynasz czuć się bezpiecznie w swoim życiu. Zaczynasz szanować swoje własne ciało i zaczynasz rozumieć, że wszystko co jest dla Ciebie najważniejsze to Ty i Twoje ciało, ponieważ bez ciała nie mógłbyś istnieć w tym świecie. Ponieważ bez ciała nie mógłbyś się cieszyć z pieniędzy, z mieszkania, z tego wszystkiego co możesz mieć. Nie możesz cieszyć się tym wszystkim bez tego ciała w którym teraz jesteś. Być może chcesz się od niego uwolnić i oczywiście, że możesz, ale czy w wyniku spełnienia się w tym życiu czy raczej w wyniku nie kochania swojego ciała? Możesz też oczywiście chcieć być niebieską kulką, ale to znaczy, że jesteś już bardzo szczęśliwy, masz już wszystko w swoim życiu i przyszedł moment, aby iść daleko dalej… poza wszelkie granice!

Zatrzymaj się na chwilę i odczuj to. Wiele osób myśli o głodzie na świecie, o wojnie, że trzeba ratować świat. Powiedz mi szczerze - czy Ty doświadczasz tego stanu wojny ze swojego punktu widzenia? A może stać Ciebie na to, aby podziękować za to, że ten dzień jest pełen pokoju? Czy ktoś za Twoim oknem strzela z broni maszynowej? O jakiej wojnie mówisz? Stań się radosnym twórcą, stań się bogaty, stań się szczęśliwy, wtedy będziesz mógł może coś zrobić dla tych głodujących ludzi w afryce. Jeśli będziesz się martwił o to wszystko to w zasadzie nic dobrego nie możesz zrobić. Od martwić do umartwiać się jest bardzo blisko. Szanuj swoje ciało przede wszystkim. Nawet w biblii jest napisane, że ciało jest świątynią Ducha. Przestań szukać Ducha, Boga w świątyni z cegieł i zacznij szukać go w sobie. W świątyni z Ducha. Jeśli znajdziesz Go to Duch może zrobić dla Ciebie wszystko, ponieważ podobnie jak Wszechświat jest Wieczny, Swobodny i Radosny!

Jeśli nie spodobał się Tobie ten tekst to nie pokazuj go nikomu, jeśli jednak spodobało Ci się w nim cokolwiek to pokaż go wszystkim, którzy mogą ucieszyć się z tego co tutaj można przeczytać. Dziękuję. Im więcej ludzi go przeczyta Tym bardziej Twoje życie zmieni się na lepsze.

Tarot - najstarsza księga wtajemniczenia.

TAROT – najstarsza księga wtajemniczenia, napisana przez kapłanów, składa się z 78 kart przedstawiających alegoryczne obrazy opatrzone numerami i nazwami...
Tarot– najstarsza księga wtajemniczenia, napisana przez kapłanów, składa się z 78 kart przedstawiających alegoryczne obrazy opatrzone numerami i nazwami.
Karty te dzielą się na zbiór 22 kart zwanych Wielkimi Arkanami i zbiór 56 kart zwanych Małymi Arkanami.
Przede wszystkim o wielkich arkanach tarota mówi się, że pochodzą z najstarszej księgi świata i posiadają ogromną, tajemną moc.

Wszyscy badacze tarota byli zgodni co do tego, że odpowiednie rozłożenie kart, jeżeli dokonane zostało równocześnie z projekcją mentalną lub uczuciową pytającego, przypuszczalnie może odsłoni prawo kosmiczne i ujawni skutki jego działania, odsłaniając tym samym naszą przyszłość. Pochodzenie kart Tarota nie jest do końca znane. Istnieje przekonanie w środowisku okultystycznym, że wywodzi się on ze starożytnego Egiptu, a do Europy dotarł wraz z Cyganami. Historycy jednak twierdzą, że Tarot jest pochodnąmalowidła średniowiecznego, przedstawiającego święta religijne. Uważa się również, że tzw. sztuka pamięci, koncentrująca się na medytacji nad ikonami o tematyce religijnej i filozoficznej, także mogła przyczynić się do stworzenia Wielkich Arkan Tarota. Medytacje te miały za zadanie zaprogramować umysł, tak by można go było zrozumieć. Pierwsze wzmianki na temat kart Tarota pojawiły się około roku 1500 we Włoszech. Była to gra hazardowa, zwana ronfa (później tarocco). Podobno w przerwach miedzy rozgrywkami, gracze zabawiali się losowaniem kart, odgadywaniem ich znaczeń i przepowiadaniem przyszłości. W latach 1643-1664 następuje zmiana ikonografii Wielkich Arkan. Powstaje wtedy talia kart Jacquesa Vievilla, archetypowa odmiana Tarota, tzw. Tarot marsylski. Skojarzono 22 karty Arkan Wielkich z 22 literami alfabetu hebrajskiego. To dowodziło, że wzorem Tarota była Księga Bożych Tajemnic, którą Adam otrzymał w raju z rąk Archanioła Karta tarota nigdy nie była zwykłym obrazkiem, tylko ikoną stworzoną według reguł i praw, będącą pośrednikiem miedzy jej użytkownikiem, a tym, czego istnienie wywołuje. Ikona tarota owiana jest tajemnicą i zmusza do wysiłku rozwiązania swego sekretu. Im głębiej w nią wnikamy, tym więcej rodzi się impresji i interpretacji. Osadzona w konkretnej doktrynie ezoterycznej, tajemnica odkrywa swe kolejne warstwy. Jeśli Czytający Tarota zaakceptuje ten stan rzeczy, to być może dozna wtajemniczenia w istotę żywej magii. Za pomocą takiej techniki umysł będzie w stanie oddziaływać na świat. By jednak wniknąć w te wiedze, czytający musi poświęcić czas na praktykę medytacyjną nad kartami, które zaczną przemawiać, cos oznajmiać. Uwidocznione na kartach wizerunki zaczyna żyć własnym życiem, odciśnięte w umyśle Czytającego i uaktywnia jego paranormalne zdolności.

sobota, 24 marca 2012

Jesteś doskonały

Urodziłeś się jako doskonała istota, kompletna, pełna i wspaniała. Zawsze nią byłeś, jesteś i będziesz. Czy istnieje więc coś, co zmieniło się w tej kwestii?
Tak naprawdę nic. To, czym i kim naprawdę jesteś, nigdy się nie zmieniło. Nadal jesteś doskonałym, wspaniałym dzieckiem Wszechświata.
W miarę rozwoju jednak nauczyłeś się opowieści. Opowieści o tym kim jesteś, czym jest świat, i do czego się nadajesz. Jedną z historii, które usłyszałeś i jakiej się nauczyłeś, jest być może taka, że nie jesteś OK, dopóki nie zmienisz się w jakiś sposób, czegoś nie osiągniesz, albo nie zdobędziesz akceptacji jakiś innych ludzi; że dopiero wtedy będziesz w porządku, uzdrowiony i kompletny.
Ale to tylko opowieści, historie. Nie są prawdziwe. Nie jesteś wybrakowany i nigdy nie byłeś. Doskonały, kompletny i pełny Ty wciąż jesteś gdzieś tam, w środku, jak błękitne niebo za chmurami. Dochodzenie do doskonałości nie polega na dążenia do niej. Już jesteś doskonały.
Dążenie do doskonałości polega na zaprzestaniu dawania wiary kłamstwom, których się nauczyłeś - na swój temat, na temat świata i wszystkiego innego. Dążenie do doskonałości polega na odrzuceniu tych kłamliwych historii. Możesz wybrać to, w co wierzysz, więc uwierz w swoją doskonałą naturę.
Powiedz sobie: Jestem otoczonym obfitością dzieckiem Wszechświata, potężnym ponad wszelką miarę. Zaakceptuj myśli i uczucia, które ta afirmacja w Tobie wywołuje. To, na czym skupiasz uwagę swojej świadomości, wzrasta. Jak więc możesz zwiększyć świadomość swojej doskonałej natury? W końcu urodziłeś się doskonały, kompletny i pełny, prawda?

Życie to taniec

Lucynę poznałem w trakcie warsztatu trenerskiego Radykalnego Wybaczania. Miałem okazję uczestniczyć w jej procesach, słuchać jej opowieści i widzieć jej codzienny taniec w trakcie naszych rozmów usłyszałem historię kobiety otwartej, radosnej i roztańczonej. Tanecznym krokiem idącej przez ścieżkę życia. Postanowiłem podzielić się tym co usłyszałem tym co sama opowiada o sobie.
Lucynę poznałem w trakcie warsztatu trenerskiego Radykalnego Wybaczania. Miałem okazję uczestniczyć w jej procesach, słuchać jej opowieści i widzieć jej codzienny taniec w trakcie naszych rozmów usłyszałem historię kobiety otwartej, radosnej i roztańczonej. Tanecznym krokiem idącej przez ścieżkę życia. Postanowiłem podzielić się tym co usłyszałem tym co sama opowiada o sobie.
LUCYNA MICHCLCZYSZYN Uczyła się terapii tańcem pracy z ciałem u współczesnych mistrzów;
Poprzez procesy Twórczej Ekspresji u legendarnej mistrzyni Anny Hafprin w The Life Art. W Kaliforni, według metody 5 rytmów Gabrielle Roth, Improwizacji Tańca i Symboliki Ciała według Detlefa Kapperta. Uczennica Mistrza gry na gongu Dona Conreauxa. Masażystka uzdrawiającego masażu Lomi. Bierze udział w cyklicznych spotkaniach warsztatów tantrycznych. Z wykształcenia pedagog – terapeuta profilaktyki psychologicznej.
A oto nasza rozmowa:
RADOŚĆ?
Od zawsze żyję z radością. Cokolwiek robię, robię z pasją, zaangażowaniem
każdej cząstki Siebie, z potężną energią i entuzjazmem. Tak już mam.
Jestem spełniona rodzinnie, biznesowo, zawodowo i mam potężne wyzwania na dalsze życie. Jestem ciągle w drodze.
DROGA?
"Droga to moja druga matka,
Każdy ma swoją ścieżkę,
chociaż boi się przyznać.
Niesie mnie w takie zawilce,
od których robi się to jaśniej,
to ciemniej, a czasem nic nie widać,
a jednak to moja Droga, tu błądziłam,
padałam na kolana i podnosiłam się ,by iść dalej"

Idę, moim przewodnikiem jest Radość, Śmiech, Zabawa, Taniec.
PODRÓŻ?
Doświadczam bycia i życia w relacji z mężczyzną od 34 lat, z mężem Janem. Jesteśmy w fascynującej podróży, na ścieżce poszukiwania szczęścia w Małżeństwie Kobieta i Mężczyzna. W ciszy pewnego poranka ,w przepięknym Pensjonacie nad morzem, który stworzyliśmy od podstaw z Janem, córkami Joanną i Mileną oraz ich mężami Danielem i Mariuszem, poczułam tęsknotę w sercu.
TANIEC?
Mój Duch zaczął ze mną tańczyć. Płakałam i tańczyłam, znów jak w dzieciństwie. Poczułam smak wolności, ciało samo prowadziło i pojawiły się dawne nie zrealizowane pragnienia. Tak, chcę pracować dzielić się z ludźmi poprzez to co kocham najbardziej-Taniec.
ROZWÓJ?
Byłam na ścieżce rozwoju osobistego i odkryłam ,że mam dosyć treningów i terapii, gdzie uwalnianie emocji i uczuć odbywało się na drodze medytacji, siedzenia w nieruchomej pozycji, w wielogodzinnym wyciszeniu i modlitwach, pisania afirmacji.
WSŁUCHAJ SIĘ W CIAŁO?
Moje ciało zawsze było mądre, gdy się składało i zabliźniało po traumatycznych wypadkach z zagrożeniem życia. Może ,gdybym uważnie słuchała mądrości swego ciała-przewodnika, moja ścieżka świadomego życia byłaby przyjemniejsza.
CHOROBA?
Gdy intensywnie pracowałam z wybaczanie/2003 rok/,u Jana pojawiły się pierwsze symptomy choroby-raka. Ale wtedy jeszcze nawet nie przeczuwaliśmy, co nas, Jego głównie czeka. Lekarze leczyli prostatę. Ja poszukiwałam innych metod leczenia. Akurat w szkole, w której realizowałam swoje plany z młodości/Profilaktyka Psychologiczna/,miałam zajęcia z muzykoterapii. Było to pierwsze odkrycie, ile poprzez taniec, dotykając tego punktu w ciel można odkryć i uwolnić. Ciało ma pamięć przeszłych zdarzeń. Jeśli są one zepchnięte do podświadomości, blokują uczucia i ciało zaczyna chorować. Ruch pozwala odzyskać kontakt z ciałem i uzdrowić je. Ważne jest słuchanie sygnałów płynących z ciała. Niepokoił mnie pogarszający się stan zdrowia męża. I wtedy wpadła mi w ręce ulotka o obozie sylwestrowym Uzdrawiającego Tańca prowadzonego przez Mateusza Wiszniewskiego. Wpłaciliśmy nawet zadatek, aby energie pracowały do celu. Ale zamiast na obóz, Jan trafił już do szpitala, w styczniu 2004 roku, gdzie odbyła się natychmiastowa operacja z wynikiem-usunięty guz jelita ,z rozpoznaniem rak złośliwy z przerzutami.
TRANSFORMACJA?
Był to najsilniejszy czas transformacji dla wszystkich. Wiara, siła woli Jana, przy wsparciu całej rodziny, przyjaciół znajomych i Pana Boga, zawiodła nas już w sierpniu tego samego roku ,na obóz Terapii Tańcem prowadzonego przez Arteterapeutę z wieloletnim doświadczeniem Mateusza Wiszniewskiego. W niecałe pół roku po operacji, zamiast chemioterapii ,wybrał taniec ,ruch, wschody słońca i pierwotny zapach dzikich Bieszczad. Śmiałym wyborem Jana było przerwanie chemioterapii i pójście za głosem serca, bo zawsze lubił tańczyć. Po drodze było jeszcze spotkanie z szamanem Perry Fosterem. I Duch się wyzwolił -silny
i mądry. Ciało pokazuje, zaprasza do świadomego życia, do rozwoju, do odkrywania swojej Mocy, która daje kreatywność, a jak trzeba uzdrawia. Jan jest zdrowy i ma śmiałe plany .Moje plany również się
realizują.
PRZYJAŹŃ?
Zaprzyjaźniłam się z tańcem oraz nauczycielami i twórcami różnych metod poprzez ruch ekspresywny. Przeszłam głębokie oczyszczenie i uzdrowiłam podczas sesji indywidualnych i grupowych warsztatów terapii tańcem. Oczywiście inne metody tez były po drodze. Ale taniec integrował, harmonizował W swojej książce "Uzdrawiający Taniec" Mateusz Wiszniewski, bardzo przystępnie przedstawia terapeutyczne zastosowanie Ruchu i Tańca. Na obozie w Bieszczadach pracowaliśmy poprzez medytacje, wizualizacje, rysowanie mandali i oczywiście taniec.
TEATR TAŃCA?
Najwięcej tajemnic odkryłam poprzez uwalniający taniec w Terapeutycznym Teatrze Improwizacji Ruchu. Zranienia upchnięte głęboko w sferę cieni. Z cieni wyłoniły się archetypy, wewnętrzne konflikty. A ja je poczułam w ciele-bólem fizycznym ,w sercu w uczuciach samotności i odrzucenia z dzieciństwa. Uświadomiłam potrzebę dotyku i bliskości.
Poczucie winy, wstydu i upokorzenia z nadużycia seksualnego w dzieciństwie zamieniłam w ufność i poczucie bezpieczeństwa. Integrowałam cienie poprzez katarsis w Teatrze Tańca, gdzie stwarzaliśmy mapę ról, na nowe wzorce życia. Odgrywaliśmy w ruchu nowe formy, które poprowadziły do świadomie
wybieranych celów. Mnie oczywiście do świadomej pracy nad rozwojem poprzez ruch i taniec.
PROCESY TWÓRCZEJ EKSPRESJI?
Trafiłam do Ośrodka TAMALPA w Kalifornii-Ośrodka Terapii poprzez Procesy Twórczej Ekspresji. Metoda ta powstała w wyniku doświadczeń Anny Halprin już w 50-tych latach w Kalifornii.
Spotkanie z legendarną mistrzynią terapii tańcem, było przepełnione prostotą, a jednocześnie głębią i dziecięcą radością prawdziwych Mistrzów. Anna skończyła już 86 lat, a warsztat z nami prowadziła pełna
energii, sprawnym ciałem demonstrując ćwiczenia oraz z wielką mądrością przekazują wiedzę.
Podstawowa zasadą Procesu Twórczej Ekspresji jest odkrycie, że metody ekspresji muszą obejmować każdy poziom świadomości: kinestetyczny, emocjonalny i mentalny. Zgodność pomiędzy
wewnętrznym doświadczeniem, a zewnętrzną ekspresją prowadzi do zrozumienia ,rozwoju i otwiera nowe możliwości wyrażania siebie. Konflikt hamuje rozwój. W procesie Twórczej Ekspresji technika jest oparta na przechodzeniu od wizualizacji symboli/w ruchu lub bezruchu/, w wyrażaniu poprzez rysowanie np. graficznych symboli i odgrywanie ich w ruchu i tańcu.
Pracowaliśmy w 3 blokach tematów
1.Autoportrety-pamięć w częściach ciała
2.Wspólnota,Taniec, Rytuał- w oparciu o praktyki kultur plemiennych Indian amerykańskich
3.Taniec na Łonie Natury-czyli cały dzień na plaży nad oceanem
POEZJA?
W wyniku głębokiego otwarcia się powstał ten wiersz

"Jestem ukochana i gotowa na przyjęcie miłości ...
Z Góry przychodzi wsparcie i świetliście opromienia,
Z kosmicznych wymiarów przychodzą inspiracje ,
dotyczą mego życia, pracy z ludźmi. planów na teraz i na przyszłość.
Idę za głosem serca, wielka przygoda i świat mnie wzywa.
Przeszłam pustynię cierpienia, teraz Jam radość, Jam miłość
Kocham życie, ludzi. bliskich i tych których jeszcze nie znam.
Chciałam umrzeć, ale promienie słońca na kalifornijskiej
plaży, wskrzesiły do Nowego Życia.
Fale oceanu obmyły wszystkie grzechy i winy,
zabrały smutne wspomnienia.
W Kentfield spotkałam Mistrzynię Uzdrawiania Ducha-Annę Halprin
W rytualnych tańcach Wspólnoty, otwieraliśmy serca.
Porozumiewałam się nie znając ich
języka, uśmiechem, spojrzeniem, dotykiem, kontaktem w tańcu, przestrzenią.
Mikrokosmiczne ruchy ciała, smak natury ,muzyka ciszy, wszechogarniająca
Jedność Wspólnoty pozwalała lizać zranienia i skały i piasek na plaży.
Pełzaliśmy jak gady, aby wstać i nieść w Świat przesłanie;
Taniec, ruch, dotyk uzdrawia i zmienia, bliskość z człowiekiem w pierwotnej
naturze otwiera na spełnienia.”

TU I TERAZ?
Po pobycie w Ośrodku Tamalpa wróciłam naczerpana i wyczerpana, poszerzona i skurczona, pełna i pusta, w Ciele i Duszy. Poprzez procesy Twórczej Ekspresji dotarłam do pierwotnych stanów świadomości, do najgłębszej pamięci w komórkach i po zintegrowaniu przyszło wyciszenie, spokój i harmonia.
Ciągle tańczę na fali życia, jednocześnie twardo stąpając po ziemi.
Zapraszam na sesje indywidualne i warsztaty grupowe -Taniec
Ekspresywny, Kąpiele w dźwiękach gongów, mis tybetańskich i dzwonków, masaz
hawajski Lomi i Radykalne Wybaczanie według metody Colina C.Tippinga. Jest to program autorski Lucyny Michalczyszyn na podstawie doświadczeń terapeutycznych i życiowych, Z wykształcenia jest pedagogiem-terapeutą profilaktyki psychologicznej
JEDNYM SŁOWEM?