poniedziałek, 31 grudnia 2012

Żywioł śmierci

Życie i śmierć istnieją nierozłącznie ze sobą związne. Gdy jest śmierć, to nie ma życia a gdy jest życie, to nie ma śmierci. Gdzie zatem życie się chowa?

     „Jeśli nie żyłeś właściwie, to nie potrafisz umrzeć we
              właściwy sposób. Śmierć to esencja i rozkwit życia”
      / Osho /
Żywioły są mocą świata. W trzeciej gęstości to rzeczywista siła, która porusza żyjące stworzenia. Żywioły kształtują materię poprzez informację. Są systemem przekazywania informacji z kosmosu do ciała.
Krótka charakterystyka żywiołów, aby łatwiej zrozumieć proces umierania i narodzin:
 - żywioł ziemi: buduje stabilne i trwałe struktury, szkielety i konstrukcje. Słabo przewodzi informację. Generowane przepływy informacyjne są chaotyczne. Cząsteczki wchodzą w bardzo silne połączenia.
- żywioł metalu: tworzy stabilne struktury, przeznaczone do przewodzenia informacji, która jest szybka ale skokowa. Brakuje w niej płynności.
- żywioł wody: tworzy struktury płynne i półpłynne. Harmonijnie przewodzi informację, za pomocą cząstek. Działa jak taśmociąg. Żywioł wody rozluźnia wiązania, dzięki czemu  struktura jest elastyczna oraz giętka.
- żywioł ognia: odpowiada za przekazywanie informacji poza ciałem. Sprzyja podnoszeniu temperatury w ciele.
- żywioł powietrza: ułatwia cząstkom wzajemne reagowanie i przenoszenie przez nie atrybutów. Przenosi informacje na krótkim i długim dystansie.
- żywioł śmierci: zmniejsza wzajemne interakcje cząstek. Niszczy wiązania, odbiera atrybuty cząstkom i zmniejsza ich zdolność przekazywania. Cząstki stają się mało aktywne. Struktury się rozkładają. Słabo przewodzi informację ale ułatwia działanie czynników kosmicznych.
Żywiołami można świadomie operować i wpływać za ich pomocą na zdrowie, siłę lub niszczenie. Magia i alchemia operują w większości na żywiołach. Pierwsze 5 żywiołów zajmuje się procesem twórczym, natomiast ostatni jako żywioł śmierci, rozkłada wytworzone struktury.
Na czym polega proces umierania?
Według pism buddyjskich, proces umierania podobnie jak ciąża przebiega w 9 miesiącach. Najpierw jest odłączane zasilanie z 2 gęstości ( energia) i dlatego człowiek słabnie. Coraz mniej ma energii. Ciało fizyczne w 3 gęstości traci swą moc. Rozluźniają się blokady w ciele i przekonania w polu energio -  informacyjnym.
Żywioły zaczynają swoją przemianę w ciele fizycznym. Żywioł ziemi czyli twarde substancje ciała rozpuszczają się przechodząc w żywioł wody. Ciało chudnie a kości zamieniają się w wodę. Złamania w tym czasie nie da się wyleczyć.
Żywioł wody rozpuszcza się w żywioł ognia. Wysychają płyny w organizmie. Żywioł ognia rozpuszcza się w  żywiole powietrza ( wiatru ). Spada temperatura ciała. Najpierw  kończyny są lodowato – zimne a potem cały organizm  lodowacieje.
 Wiatr rozpuszcza się w samoświadomość. Oddech ustaje. Kończy się rozpad żywiołów. Istota zaczyna postrzegać światło w tunelu, czym jest jej własna świadomość.  Następuje spotkanie z duszą.

Najlepiej jest odejść w błogi i płynny sposób, za zgodą rodziny. Zazwyczaj umieranie jest procesem powiązanym ze strachem i wielkim lękiem, dlatego w takiej sytuacji umysł się rozpada i odejście jest nieświadome.
Byłam przy śmierci osoby, która nie miała strachu związanego z kościołem, gdyż do niego nie należała. Odeszła spokojnie, słysząc wszystko, co wokół niej się działo. Potem mi przekazała myślami tę wiadomość, że słyszała nasze modlitwy.
Gdy pole elektryczne, które otacza człowieka zaczyna się składać, to jasnowidze postrzegają  jako zmniejszająca się aura, aż do jej  zaniku. Pole elektryczne jest życiem i ten pierwiastek musi istnieć dalej, dlatego następuje jego kompresja aby móc przenieść zawartość informacji wydzielonej z pola i żywiołów na inny poziom bytu.
Od 10 do 36 godzin po ostatnim wydechu, następuje odchodzenie pola elektro – informacyjnego z ciała. Zebrana informacja zostaje przeniesiona w obszar świata eterycznego i astralnego, gdzie na jej podstawie budowana jest nowa, młoda struktura o podobnej samoświadomości.
Życie i śmierć to dwie strony tego samego medalu. Gdy jedna strona traci pierwiastek tworzenia, to druga zaczyna się pakować i przenosić na drugą stronę rzeczywistości fraktalnej czyli do innych wymiarów, by tam dalej żyć.
W procesie umierania pomaga nam Anioł Życia i Śmierci, gdyż te dwa aspekty są ze sobą nierozłączne. Żywioł śmierci jest niezbędny, aby życie toczyło się dalej w odnowionej strukturze. Wszędzie ten aspekt jest widoczny np.: kiedy wyrzucamy stary, zużyty samochód na złom czy wyburzamy stary budynek.
Żywioł śmierci choć stanowi tabu, to jednak przynależy do rzeczywistości ziemskiej w każdej dziedzinie życia. Wszystko co powstanie, musi umrzeć. Każda forma jest nietrwała i podlega zużyciu. Tylko świadomość jest niezniszczalna i trwa nieskończenie. To ona ma wielką wartość, gdyż jest esencją życia przepakowywaną na inne gęstości i wymiary.
Gdy umieramy świadomie, to możemy doznać oświecenia a w najgorszym przypadku urodzimy się spowrotem jako istota w pełni świadoma swego pochodzenia i jestestwa.  Aby tak się zadziało, musi być oczyszczone pole energo – informacyjne z przekonań i zbytecznych programów.
Żywioł śmierci działa tylko na strukturę fizycznej formy i ją rozkłada. Natomiast nie ingeruje na pole ani w świadomość. To są aspekty nie podlegające zniszczeniu. Życie jest niezniszczalne i trwa wiecznie.

środa, 26 grudnia 2012

Wyjście z chaosu

Co powinniśmy zrobić w momencie, kiedy zaczynamy tracić kontrolę nad naszym życiem? Jak postąpić, gdy wciąga nas nurt i zaczynamy tonąć? Kiedy tworzy się chaos?
Świadomość chaosu, który jest w nas, to pierwszy krok do wyjścia z niego. Kiedy czułam, że wpadam do wartkiej rzeki, porywa mnie nurt i zaczynam tonąć, co wtedy robiłam? Próbowałam odzyskać kontrolę. Walczyłam, machałam rekami, nogami. Skutek był przeciwny do zamierzeń. Chaos postępował. Nieświadoma niczego próbowałam mocniej, więcej i coraz bardziej zapadałam w ten chaos. Wpływało to także na stosunki z innymi ludźmi, szczególnie z tymi najbliższymi. Chaos bowiem gnieździ się nie tylko w nas, ale wychodzi na zewnątrz. Czują go wszyscy wokół nas.
Jak myślicie, dlaczego małe dziecko ma wiekszą szansę na przeżycie po upadku z dużej wysokości? Ono się nie broni. Czasem trzeba, jak to dziecko, dać się ponieść nurtowi i przestać walczyć. Banalne, prawda? A jakże ciężko jest czasem zastosować się do tego i przestać walczyć ze swoimi uczuciami, próbując je złudnie uporządkować.  Walką niczego nie uporządkujemy. Pytania wtedy zostaną bez odpowiedzi, bo my ich nie usłyszymy. Jak mam coś usłyszeć w takim hałasie i zaabsorbowaniu? Czasem wystarczy przestać powstrzymywać swoje uczucia, myśli, pozwolić im wypłynąć. Zamiast wpływać nieustannie na coś, powinniśmy stać się obserwatorami. Tak, jakby to nie było nasze uczucie, a kogoś innego.  Przyjrzeć się sobie, jakby z boku. Nie próbujmy wtedy zrozumieć, obserwujmy w ciszy i czekajmy. Poddać się, to najlepsze, co możemy w tym czasie zrobić.
Kiedy jest mi źle i nie umiem sobie z czymś poradzić, już nie walczę. Staram się nazwać, uświadomić i zaakceptować wszystkie moje uczucia, które ze mnie wypływają, również te negatywne. One nie są naszymi wrogami, sami dla siebie nimi jesteśmy. Lepiej przyjąć je i zaakceptować, niż walczyć. Bardzo często te negatywne uczucia dotyczą innych osób. Ktoś nas skrzywdzi, zrani, nie możemy się dogadać. W małżeństwie jest mnóstwo sytuacji, w których one się pojawiają. W moim również, bez wyjątku. Kiedy próbowałam wypierać z siebie te negatywne uczucia, obarczałam nimi zupełnie nieświadomie męża. Wywoływało to jedynie kłótnie i ostrą wymianę zdań. Znów walka, która nic nie wnosiła. Zmieniło się to, kiedy się poddałam, zaakceptowałam swój ból, cierpienie i złość oraz pojęłam wreszcie, że mam do tego prawo. Nie obarczyłam go tymi uczuciami. Mąż nie miał wyjścia, jak pozwolić mi wtedy na bycie ze sobą, na to "zamknięcie" i przeżycie tego wszystkiego, co czułam. Po tym wszystkim rozmowa była sensowniejsza, bardziej konkretna, dotykająca sedna sprawy. Obyło się bez niepotrzebnej kłótni. Ciche dni nie zawsze mają negatywny oddźwięk, tak samo jak milczenie nie zawsze znaczy, że nie mamy nic do powiedzenia. Wszystko, cokolwiek wypieramy z siebie, wraca do nas ze zdwojoną siłą i tworzy właśnie taki nieład, bałagan.
Ogromne znaczenie w wyjściu z chaosu miało moje odejście z Kościoła i droga, jaką obrałam. Kiedy to mój umysł odrzucił wszelkie ograniczenia. Jako katoliczka szukałam prawdy tam, gdzie mnie uczono, w Bogu. Nie znałam innej drogi, a na tej byłam nieszczęśliwa i zagubiona. Wiara nie pozwalała mi myśleć samodzielnie, utrzymywała mnie w niewiedzy, ograniczała, tworząc jeden wielki chaos. Wiara, która kazała mi wyrzec się siebie, nie mogła doprowadzić do niczego dobrego.
Wszystko, czego szukałam znalazłam w sobie.

wtorek, 18 września 2012

Z pamiętnika terapeutki – mój pierwszy raz z afirmacjami

Moja przygoda z afirmacjami rozpoczęła się ok. 2004 roku. Wtedy po raz pierwszy dowiedziałam się, że jest takie narzędzie, zwane afirmacjami, które pozwala zapanować nad własnymi myślami. Jak to? To nad myślami można zapanować? To był dla mnie szok. Przecież one sobie po prostu płyną.
Raz przychodzą pogodne myśli, kiedy indziej smutne. One po prostu są takie, jakie są.
Takie były moje ówczesne przekonania na temat myśli. Owszem, słyszałam o pozytywnym myśleniu, rozpoczynaniu dnia od uśmiechu do lustra, ale nigdy nawet nie spróbowałam. Aż do momentu, kiedy w moje ręce dostała się książka Luizy Hay „Możesz uzdrowić swoje życie”. Pamiętam, że przeczytałam ją jednym tchem i od razu nabrałam przekonania, że wszystko, co tam jest napisane, od razu da się wcielić w życie. Jakie to proste!
I … to był największy grzech, jaki można było popełnić, w stosunku do swoich własnych myśli. Szybko okazało się, że jest to ponad moje siły. Czytając w kółko afirmacje, które kończyły poszczególne rozdziały książki (bardzo przypadły mi do gustu!), szybko się przekonałam, że „cudowne uzdrowienie” działa tylko w momencie czytania. Było cudownie, radośnie, lekko … do momentu, kiedy trzeba było wrócić do codziennych zajęć. A wtedy wszystko wracało do normy.
„Coś jest nie tak.” – pomyślałam i sięgnęłam po raz drugi po tą samą książkę, tym razem czytając ją wolno, wybrane fragmenty, a przy tym zastanawiając się nad swoim życiem.
Pierwszą sprawą, na którą zwróciłam uwagę, był silny opór, który miałam podczas czytania niektórych fragmentów i głośnego wypowiadania wybranych zdań. Objawiał się on przede wszystkim silnym ściśnięciem gardła, aż do bólu. Po prostu słowa nie były w stanie wydostać się na zewnątrz. W mojej głowie zapaliło się pierwsze światełko. „Skąd to jest?” – pytałam samą siebie i powtarzałam swoją pierwszą, świadomie zastosowaną, afirmację: „Uwalniam się od wszelkiego oporu”.
Drugą sprawą, która zaprzątnęła moją głowę, było odkrycie, że cokolwiek się dzieje w moim życiu, jest odpowiedzią na jakąś wewnętrzną potrzebę. To była kolejna rewolucja  w moim myśleniu.
To jak to? Kiedy zaczepia mnie jakiś pijak na ulicy, to znaczy, że ja tego potrzebuję? A kiedy dostaję ochrzan od mojej dyrektorki, to też jest odpowiedź na moją wewnętrzną potrzebę? Nie do końca to rozumiałam, ale postanowiłam zaryzykować. Nadarzyła się ku temu okazja. W tamtym czasie pracowałam w banku i miałam pewnego klienta, który zachowywał się w stosunku do mnie grubiańsko, wulgarnie i lekceważąco. Po kilku spotkaniach z nim doszło do tego, że zaczęłam się go panicznie bać. Jego zachowanie napawało mnie niezrozumiałym lękiem. W ramach eksperymentu, zaczęłam w drodze do pracy powtarzać sobie taką afirmację: „Ja Ewa uwalniam się od potrzeby spotykania ludzi nieżyczliwych, wulgarnych i agresywnych.” Po kilku dniach, podczas obsługi mojego znienawidzonego klienta, ten nagle powiedział: „Pani Ewo, muszę Pani coś powiedzieć. Niech się Pani nie pogniewa, ale kiedyś Pani „nie trawiłem”. A teraz dochodzę do wniosku, że fajna z Pani kobieta.” Od tamtego czasu tenże Pan kłania mi się już z odległości kilku metrów i nigdy nie usłyszałam już z jego ust żadnego słowa, które mogłoby mnie urazić. Przestali mnie też zaczepiać pijaczkowie na ulicy. Ale to był dopiero początek …..
Dzisiaj nie budzi już we mnie oburzenia, ani nawet zdziwienia, fakt, że można zmienić swoje życie stosując afirmacje. Trzeba jednak zrozumieć, czym one są i jak je stosować, aby nie zrobić sobie krzywdy. Podczas terapii uczę pacjentów zasad stosowania afirmacji, tłumaczę, jak powstają przekonania w naszych głowach i jak „przyciągają” one różne doświadczenia w życiu. Pomagam dobrać pacjentom odpowiednie słowa, aby wpłynąć na zmianę myślenia, a co za tym idzie, również na zmianę jakości życia.

poniedziałek, 10 września 2012

Jak prowadzić dziennik snu i przypominanie snów?

Długo zastanawiałem się, czy taki dziennik jest faktycznie tak niezbędny do osiągania świadomych snów. Kiedyś potrafiłem zapamiętać od 3 do 4 snów z jednej nocy. Jednak w chwili, gdy przestałem zapisywać sny, wyniki znacznie się pogorszyły. Dlaczego więc jest taki niezbędny?
Dzięki niemu zwiększasz jakość swoich snów, pamiętasz także więcej szczegółów. Dodatkowo, jeżeli zagłębisz się w swoje notatki, możesz zauważyć, że pewne elementy się powtarzają w Twoich snach. Jest to Twój znak snu. Polecam Ci założenie takiego dziennika snu. Przygotuj się jednak na jeden fakt.
Im częściej będziesz zapisywać sny, tym więcej będziesz ich pamiętać.
A teraz jak taki dziennik może wyglądać?
Przygotuj sobie czysty zeszyt oraz długopis. Oczywiście możesz też zapisywać swoje sny na komputerze, jednak zanim komputer się uruchomi, a my zaczniemy pisać, możemy zapomnieć jakiś kawałek naszego snu. Dlatego też proponuję Ci zeszyt i długopis. Jest też więcej plusów takiego rozwiązania, które zaraz Ci przedstawię.
Jak prowadzić efektywne notatki?
Oto kilka moich rad:
1. Na początku piszesz dosłownie wszystko, co pamiętasz ze snu - mogą być to dialogi, jakieś sformułowania czy szczegóły.

2. Możesz sporządzać obrazki, najlepiej proste i schematyczne.

3. Jak uznasz już, że wszystko zapisałeś/zapisałaś, piszesz nad notatką datę.
4. Nadajesz prosty tytuł dla snu.

5. Czytasz jeszcze raz to, co zapisałeś/zapisałaś. Ponieważ czasem bywa tak,  że może Ci się coś przypomnieć jakiś szczegół.

6. Ciekawą rzeczą jest również nadawanie kategorii dla snu, np. koszmar, śmieszne, skłaniające do refleksji czy katastroficzne.

7. Kiedy masz trochę wolnego czasu, przeczytaj wszystkie swoje notatki. Spróbuj w nich znaleźć podobne elementy, czyli Twój znak snu. Może to być symbol, przedmiot, kolor, sytuacja itp. Pamiętaj jednak, że takich znaków snów możesz mieć kilkanaście. Może się jednak zdarzyć, że trudno będzie Ci zapamiętać sen. Jednak nie zrażaj się, jest pewna technika, którą sam stosuję w takich sytuacjach.

 Technika "Pamięć snu"

1. Siadasz sobie wygodnie, możesz nawet się położyć, jednak w takiej pozycji, by nie zasnąć.

2. Zamykasz oczy.

3. Bierzesz kilka głębokich oddechów, skupiając swoją uwagę na nich.

4. Gdy już czujesz pewne rozluźnienie, zadajesz sobie proste pytanie: „co mi się śniło?”. Czekasz na odpowiedź. Może to być obraz albo po prostu myśl, która wpadnie Ci do głowy.

5. Teraz, jak już masz jakąś myśl, po prostu zadawaj sobie pomocnicze pytania typu "co było wcześniej?", "jak się tutaj znalazłem?"

Technika Bowena

Technika Bowena jest naprawdę ciekawą i niezwykłą formą terapii. Nie jest podobna do żadnej z popularnych technik pracy z ciałem, choć można ją wizualnie porównać do połączenia akupresury i pracy z powięzią.
Jest niczym gra na instrumencie - porusza pewnymi obszarami w ciele, niczym strunami, powodując poprzez wibracje poruszenia energii. Twórcą tej metody jest Australijczyk Tom Bowen - samouk, terapeuta z głęboką intuicją i darem.
Można wiele pisać na temat tej terapii, najlepiej jednak jej właściwości oddaje poniższy fragment:
"Technika Bowena jest holistyczną terapią, która koncentruje się na uzdrawiających zdolnościach naszego własnego organizmu. Każdy z nas jest istotą jedyną w swoim rodzaju, niepowtarzalną, a więc i warunki funkcjonowania każdego organizmu mogą nie być takie same. Jest tylko jeden lekarz, który wie dokładnie, co złego dzieje się z nami i gdzie leży przyczyna naszych problemów – jest to nasz własny „LEKARZ WEWNĘTRZNY”! Przez stosowanie bardzo delikatnych, specyficznych ruchów Bowena precyzyjnie w konkretnych miejscach na ciele, budzimy owego „wewnętrznego lekarza”, który całkowicie bierze na siebie rozpoczęcie procesu samoleczenia!"
Technika ta polega na delikatnym przemieszczaniu tkanek w określonych punktach ciała. Ruchy te wysyłają sygnały do wnętrza organizmu, przywołując stan naturalnie zrelaksowanej tkanki (który jest zapisany głęboko w pamięci naszych komórek - należy go tylko przywołać). Pomiędzy kolejnymi partiami ruchów robi się krótkie przerwy, aby organizm miał możliwość zainicjować proces samoleczenia. Zabiegi wykonuje się przeciętnie raz w tygodniu (nie częściej), a ilość wizyt jest zależna od danego przypadku. Może się okazać, że już dwie lub trzy wizyty wystarczą, aby odblokować przepływ energii i rozpocząć proces zdrowienia.
Technika Bowena jest wskazana DLA KAŻDEGO. Może wspomóc uzdrawianie w prawie każdym przypadku, a u osób zdrowych - przywołać stan relaksu, odprężenia ciała i umysłu.
Nie ma żadnych przeciwwskazań do stosowania zabiegów, można je wykonywać zarówno na osobach zdrowych i w pełni sprawnych, jak i kobietach w ciąży, dzieciach, zwierzętach, osobach poważnie chorych.

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Lęk jest wymówką przed osiąganiem tego, czego pragnę.

Różnego rodzaju wymówki towarzyszą nam wciąż w życiu codziennym. W czasach szkolnych, gdy nam się czegoś nie chciało to bolała nas głowa lub żołądek. Właśnie w tym okresie nauczyliśmy się tworzenia wymówek.

W szkole nas nikt nie uczy tego jak być kimś, jak się rozwijać, ani też nie są poruszane tajemnice wokół nas otaczające. Wielu rzeczy musimy nauczyć się sami i albo odnosimy sukces, albo zwyczajnie żyjemy w szarym świecie zdominowani przez błędne przekonania wpojone nam w okresie naszej młodości. Wiadomo jest, że tylko pewnego rodzaju ograniczenia nie pozwalają nam wykonać niektórych czynności. Pewne rzeczy określamy jako niemożliwe do wykonania. Ale kiedy zjawia się ktoś, kto nie wie, że tego nie da się zrobić, zwyczajnie to robi. Podobnie jest z osiągnięciami sportowców. Rekordy wciąż są ustalane na nowo. I osoby uparcie dążące do celu, w końcu go osiągają.
W pewnym momencie dzieje się jednak tak, że coś idzie źle, na przekór, coś się wciąż nie udaje i wtedy wszystkie te zbiegi okoliczności nazywamy pechem lub brakiem szczęścia. Podobno każdy człowiek urodził się po to, żeby być szczęśliwym. Skąd więc biorą się wszelkiego rodzaju porażki? Czasem zwyczajnie na coś potrzeba mocniej zapracować, a czasem długo czekać. I tu następuje zapytanie: dlaczego tak się dzieje? Odpowiedzi nie trzeba daleko szukać. W naszym codziennym życiu, choć sobie z tego nie zdajemy sprawy, wciąż towarzyszy nam lęk. Lęk, jakaś podświadoma obawa, że coś nie wyjdzie, co będzie gdy to już się stanie. Boję się zmian. I podobne stwierdzenia dają nam obraz prawdziwej blokady przed osiąganiem celu.
Lęk jest naturalnym zjawiskiem, gdy stajemy przed nowymi wyzwaniami. Czasem lęk towarzyszy nam od najmłodszych lat, a często jakieś zdarzenie z dalekiej przeszłości sprawiło, że zaczęliśmy się bać i podświadomie boimy się tego nadal.
Powtórzę w tym artykule po raz kolejny, o wielkim prawie przyciągania. Przyciągamy to czego nie chcemy, o ile nie potrafimy przyciągać tego co jest nam potrzebne. Myśląc o niesprzyjających rzeczach przyciągamy je lub ich następstwa. Dajmy na to, że wziąłem kredyt w banku. W pewnym momencie pomyślałem, że sobie z tym nie poradzę. Właśnie w tej chwili uruchomiłem proces, który w wielu przypadkach sprawi, że z takich czy innych przyczyn dojdzie do tego, że do moich drzwi zapuka komornik! Sam do tego doprowadziłem, choć wcale nie zdaje sobie z tego sprawy. Tu opieram się na teorii Josepha Murphy, autora „Potęgi Podświadomości”, gdy poruszył on ten sam temat jako przykład podając prace: gdy ktoś przynajmniej raz źle pomyśli, czy wyrazi się o swojej pracy, to się z tą pracą już pożegnał.
Skąd zatem biorą się lęki przed zmianami, czy osiągnięciem sukcesu? Z całą pewnością są one pozostałością z dzieciństwa, bo w tym okresie spotykało nas najwięcej kar i nagan. Już wtedy mogliśmy obserwować zmiany. Zmiany w postaci prostych rzeczy sprawiały, że robiło się gorzej. Jakieś przeprowadzki, przemeblowania, zmiana telewizora, czy samochodu lub też nowa szkoła. Przypomnij sobie, co wówczas sobie myślałeś? Jakie myśli tobie towarzyszyły w tych i w innych przypadkach?
Łatwiej jest odejść, niż żyć, ustąpić, niż stawić czoło! Zwróćcie uwagę na fakt jak łatwo sterować jest ludźmi posiadającymi kompleksy, czy obawy. Taka osoba zlękniona łatwo gubi się w życiu. Natomiast każdy lęk daje dostęp do naszego świata i pozwala wpływać na naszą wolną wolę. Jeżeli w życiu używamy często wymówek, żeby czegoś nie zrobić, tak samo łatwo wkradnie się w nasze życie lęk, który też jest wymówką przed życiem. Przed tym życiem, jakie nam się należy, czyli przed cieszeniem się pełnią szczęścia.
Ukryte lęki są ważnym problemem i o ile nie potrafimy sobie sami z tym poradzić powinniśmy jak najszybciej skorzystać z pomocy psychologa. Używanie słów: „nie boję się” — na poziomie podświadomym przynosi odwrotny rezultat, bo podświadomość musi wejść w stan czegoś, co ma rozumieć, czyli w stan: „boję się” i w ten sposób kotwiczymy lęki — pomimo tego, że naszym celem było zupełnie coś innego.
W jednej ze swoich książek o przygodach Dzikiej Mrówki, Andrzej Perepeczko napisał: "Nie bać się to znaczy się bać, ale ten strach przezwyciężać".
Na samodzielne usuwanie lęków też jest wiele prostych metod jeżeli nie są one głęboko zakorzenione usunięcie ich przyjdzie łatwo. Można tu śmiało używać NLP, EFT, afirmacji, wizualizacji, strumienia obrazów, czy zakrzywiania czasoprzestrzeni, ale przede wszystkim robić rzeczy, których się boimy.

sobota, 11 sierpnia 2012

Mniejsze zło, czyli jak ułożyć sobie życie

Każdy z nas zna powiedzenie "na cudzym nieszczęściu swojego szczęścia nie zbudujesz" i zapewne coś w tym jest! Jednak, tak po głębszej mojej analizie, nasuwa mi się zupełnie inna myśl, taka zwyczajnie ludzka.
Jeżeli chcemy ułożyć  sobie życie i poznać kogoś wartościowego, to czy aby na pewno znajdziemy go wśród samotnych? Czy ktoś, kto przed czy po czterdziestce  nie  miał  potrzeby obcowania z drugim człowiekiem i chęci założenia podstawowej komórki społecznej, jaką jest rodzina, teraz raptem zacznie nadawać się do wspólnego życia i być odpowiedzialnym partnerem oraz ojcem? Cóż, chyba niestety - nie!
Tym samym, jak tu nie szukać kogoś z "odzysku" albo zwyczajnie po ludzku "zajętego", jednak gotowego na nowe i na zmiany!
Zdaję sobie sprawę, że wsadzam kij w przysłowiowe mrowisko, ale tak po cichu czy aby nie mam racji? Ktoś, kto przez połowę życia żył sam albo ewentualnie z mamusią (a w wielu przypadkach też na jej koszt), nadaje się na odpowiedzialnego partnera i głowę oraz ojca rodziny? Tacy ludzie nie zmienią siebie i tym samym swoich potrzeb oraz ukierunkowań. Oni już dawno dokonali życiowego wyboru i albo są... bez popędu seksualnego, albo tzw. bezpłciowi życiowo, a rodzina albo odpowiedzialność to dla nich  jak bajka o żelaznym wilku ;)
Natomiast ile jest osób, co żyją bo... muszą; bo rodzina, bo znajomi, bo dzieci i wszystko ważne oprócz nich i tego, co im w duszy gra! Żyją nie ze sobą, a praktycznie obok siebie i gdy przypadkiem trafiają na bratnią duszę, to z góry zostają potępieni przez ogół, gdyż  w czyjejś opinii zostawili rodzinę, zabrakło im odpowiedzialności i "tak nie wypada!"
Wypada natomiast udawać uczucie, sprawiać pozory szczęśliwej rodziny i cierpieć!? Tylko ciśnie się zasadnicze pytanie - po co  i w imię czego? Tzw."opinia społeczna" dzisiaj pogada o Tobie, a jutro już o kimś zupełnie innym! A Twój czas goni i żaden dzień się nie powtórzy. Życie tak szybko ucieka i później człowiek ma tylko same retoryczne pytania do Losu, typu - dlaczego ja, czemu mnie itd. Odpowiedź może być prozaiczna - bo Ty się dałeś, Ty się poddałeś, bo Tobie zabrakło odwagi!
Nikt za nas życia nie przeżyje i nie odejmie nam bólu oraz tego, co mierzi w środku. Dlatego czy warto patrzeć na innych i tak do końca liczyć się z ich zdaniem? Czy to "oni" płaczą po nocach i prowadzą retoryczne rozmowy z Losem? Chyba nie! Mamy jedno życie i chyba lepiej przeżyć je z uśmiechem na ustach i poczuciem sensu, niżeli będąc nieudacznikiem życiowym i wiecznie sfrustrowanym człowiekiem!
Jeżeli Los coś podsuwa, to...wypada chyba brać ;) Bo może się obrazić i swoje łaski skierować do zupełnie kogoś innego, kto bardziej liczy się z jego zdaniem i wierzy w lepsze jutro!
Jesteśmy ludźmi, mamy prawo błądzić, tylko czy to ma dotyczyć całego naszego życia? Ja uważam - NIE! Nie dajmy się zakotwiczyć i zgeneralizować!

piątek, 10 sierpnia 2012

Medytacja dwóch serc

Ile to razy, oglądając serwisy informacyjne donoszące o coraz to nowych aferach korupcyjnych i kradzieżach, albo czytając gazety elektryzujące artykułami o makabrycznych zbrodniach, czy wypadkach kręcimy z niedowierzaniem głową, zastanawiając się w jakim kierunku zmierza współczesny świat.
Zapominamy natomiast, że to my ten świat tworzymy. Nikt nie jest zbyt mały, zbyt nieistotny, by nie wywierać wpływu na otoczenie. Chcemy zmienić  naszą rzeczywistość? Świetnie. Zacznijmy więc od siebie.
Dziś zaprezentuję Państwu bardzo potężne narzędzie powstałe w tym właśnie celu – medytację dwóch serc. Jest to proces działający na dwóch poziomach, środek do uzdrowienia własnego ciała, emocji i umysłu, oraz droga do uzdrowienia zbiorowej duszy naszej planety. Medytacja ta uczy wszechogarniającej miłości – miłości do siebie, miłości do drugiego człowieka, miłości do piękna tego świata. Pomaga oczyścić się z negatywnych emocji i wybaczyć tym, do których żywimy urazę. Daje wiarę w lepsze jutro dla nas i naszych najbliższych. Wykonując ją obmywamy Ziemię z brudu, w który sami ją wpędziliśmy, wzmacniając naszą Matkę, a tym samym wszystkie jej dzieci. Z tych powodów uważam, że im więcej z nas włączy się do medytacji tym lepiej dla nas wszystkich!
By przygotować się do medytacji zapewnij sobie chwilę spokoju, ciche miejsce, w którym możesz swobodnie się położyć, lub usiąść. Zrelaksuj się, wycisz. Jako, że medytacja jest dosyć długa nie musisz zapamiętywać jej całej - możesz przeczytać ją na głos i nagrać na dyktafon (w telefonie, komputerze…), a podczas sesji posługiwać się nagraniem. Innym wyjściem jest poproszenie kogoś, by czytał Ci ją na bieżąco. Możesz włączyć spokojną muzykę, zapalić świece lub kadzidła. Ważne jest Twoje nastawienie i chęci. Zaczynamy. Zamknij oczy, dotknij językiem podniebienia i zrób kilka głębokich oddechów przez nos, wypuszczając powietrze bardzo powoli, jak przez słomkę. Poczekaj aż poczujesz się rozluźniony i powiedz:
Ojcze wszechrzeczy, pokornie proszę Cię o Twoje boskie błogosławieństwo, przewodnictwo i ochronę, zdrowie i oświecenie – niech tak się stanie!
Kontynuuj wdechy i relaksuj się. Wizualizuj spływające z góry światło. Niech obejmie Twoją głowę, czoło, twarz, policzki, szyję… Aż do stóp. Wyobraź sobie, że wdychasz świeżą świetlistą energię, a wydychasz ciemną i zużytą . Wdychaj miłość, spokój i harmonię, wydychaj zmartwienia, irytację, smutek, depresje. Nad twą głową zakwita w tym czasie piękny świetlisty kwiat. Skup się na mózgu, napełnij obydwie półkule złotym światłem. Poproś o wybaczenie złych myśli o innych ludziach, których mogłeś zranić - w swojej głowie, albo w słowach lub czynach. Obiecaj sobie praktykować miłość w myśli mowie i działaniach, spróbuj wybaczyć tym, którzy Cię skrzywdzili, błogosław im i proś Istotę Boską o wybaczenie dla nich i siebie. Doświadcz ulgi jaką niesie ze sobą odpuszczenie innym i sobie samemu win. Przyjrzyj się swemu ciału i swojej duszy, sprawdzając, czy jest w  Tobie coś nieczystego i w razie potrzeby poproś o wybaczenie. Przysięgnij od tego momentu dawać miłość tym, którzy jej potrzebują. Wyzwól się od tajemnic, które w sobie nosisz, wybacz je sobie i rozpocznij praktykę prawdomówności.
Naciśnij środek klatki piersiowej i przywołaj najprzyjemniejsze uczucie jakie znasz, jakiego doświadczyłeś  (nie ma nic złego jeśli uczucie, które wybierzesz będzie się łączyć ze wspomnieniami z czasów kiedy miałeś tylko kilka lat, miesięcy, godzin, czasów, których nawet do końca świadomie nie pamiętasz … ) i wyobraź sobie jak to uczucie, niczym fala złotego światła rozszerza się na całe Twoje ciało, pokój, w którym jesteś, naszą planetę, kosmos… Wyobraź sobie, że tuż przed Twoim sercem zawisła w powietrzu mała kula, wielkości piłki do gry – Ziemia. Wizualizuj jak z Twojego przepełnionego miłością serce opromienia ją i obejmuje jasnozielone światło. Uśmiechnij się do niej i powiedz:
 „Panie, uczyń mnie instrumentem Twojego pokoju w centrum energii mego serca, błogosław mnie i Ziemię boskim pokojem, a tam gdzie jest nienawiść pozwól mi zasiać miłość...”
Nie przestawaj wizualizować obejmującego małą Ziemię światła. Niech stanie się teraz różowe. Powiedz, kontynuując:
„...tam gdzie jest wrogość niech zapanuje wybaczenie, niech wszyscy ludzie zostaną nim pobłogosławieni! Tam gdzie jest wątpliwość – wiara. Gdzie jest desperacja – nadzieja. Tam gdzie jest ciemność, niech stanie się światło. Tam gdzie smutek – radość. Błogosławię Ziemię wielką radością wszechmocy, wszechdzieła!”
Pomyśl o wszystkich ludziach, których spotykasz na swojej drodze – znanych i nieznanych. Wyobraź sobie, że ich twarze napełniają się miłością, radością i pokojem. Pozwól, by czubek Twojej głowy i czakra korony zaczęły wibrować złotym światłem. Niech blask z ośrodka głowy, oraz serca wytrysną przed Ciebie i połączą się w stale rosnącą kulę miodowo-złotego światła, która słodyczą i ciepłem obejmuje Twoją małą planetę Ziemię, Ciebie, Twój dom, miasto, kraj i w końcu całą błękitną planetę. Poczuj się bezpiecznie zamknięty we wnętrzu boskiego serca. Powiedz:
„Ojcze wszechmocy, ojcze wszechdzieła, dziękuję Ci za błogosławieństwa przechodzące przez moje ciało, umysł i ducha. Niech tak się stanie. Niech serca wszystkich istot zostaną napełnione miłością i pokojem, zrozumieniem i harmonią, dobrą wolną wolą tu i teraz.”
Wyobraź sobie płomień na szczycie Twojej głowy. Mantruj: „om”, mrucząc, śpiewając, czy po prostu wypowiadając tę sylabę. Obserwuj jak ogień rezonuje z tym dźwiękiem, rosnąc coraz wyżej i ogarniając Cię ciepłem. Pobłogosław jeszcze raz w myślach wszystkich ludzi (w tym siebie!) obfitością, pokojem, harmonią i miłością. Powiedz:
„Boski Mistrzu, spraw żebym nie szukał tak bardzo pocieszenia jak pocieszał, nie tyle szukał miłości, co kochał, bo właśnie dzięki dawaniu otrzymujemy, wybaczając jest nam wybaczone, umierając rodzimy się do życia”.
Naciśnij ręką czubek głowy i skup się na tym miejscu, starając się zaktywizować centrum korony w Twoim ciele energetycznym. Wizualizuj jak z tego miejsca spada na Ciebie prysznic biało-złotego, tęczowego i znów białego światła oczyszczając Cię ze wszystkich negatywnych i niskich energii. Powiedz:
„Z serca mojego niech cała Ziemia zostanie pobłogosławiona dobrocią i miłością. Niech cała Ziemia zostanie obdarzona błogosławieństwem zdrowia i pokoju. Niech cała planeta Ziemia zostanie pobłogosławiona dobrą wolną wolą i harmonią. Niech tak się stanie.”
Powoli wychodź z medytacji, oddychaj głęboko. Kiedy poczujesz się już z powrotem blisko rzeczywistości pełen wdzięczności, powiedz:
„Ojcze wszechrzeczy, dziękuję za opiekę, zdrowie, oświecenie, boskie błogosławieństwo i ochronę, niech tak się stanie tu i teraz!”

środa, 8 sierpnia 2012

Dlaczego chorujemy i jak temu zapobiec?

Ludzkie pole energetyczne można opisać jako świetlistą powłokę otaczajacą i przenikającą ciało fizyczne, która emituje promieniowanie i jest określana jako aura. Ludzka aura związana jest z ludzkim ciałem i dzieli się na kilka warstw, które przenikają się i otaczają wzajemnie.
Aury można dzielić pod względem umiejscowienia, koloru, jasności i formy, gęstości i funkcji. Można zaobserwować siedem warstw aury. Na początku widoczne są tylko niższe warstwy; aby móc zobaczyć piątą, szóstą czy siódmą należy zatopić się w medytacji.
Pierwsza warstwa, trzecia, piąta i siódma mają określoną strukturę, natomiast druga, czwarta i szósta składają się z substancji płynnych, pozbawionych określonej budowy. Każda  związana  jest z czakramem. Pierwsza warstwa i pierwszy czakram związany jest z odczuwaniem bólu, albo przyjemności, druga warstwa odpowiada za emocje człowieka, trzecia warstwa wiąże się z naszym życiem umysłowym, z myśleniem lineralnym, czwarty czakram metabolizuje energie miłości.
Piąta warstwa łączy się z wyższą wolą, podobną woli świętej. Piąty czakram wiąże się z mocą słowa, powołującego rzeczy do istnienia, słuchaniem i odpowiedzialnością za nasze czyny. Szósty czakram łączy się z miłością niebiańską, taką, która przekracza granice ludzkiej miłości, obejmuje wszystko, co żyje, troszczy się o to  i chroni życie. Siódmy czakram to wyższy umysł, wiedza, połączenie elementów duchowych z fizycznymi.
Umiejscowienie czakramów odpowiada głównym splotom nerwowym. Siedem głównych czakramów tworzy się w punktach, gdzie linie światła przecinają się 21 razy; dwadzieścia jeden mniejszych czakramów znajduje się po jednym z przodu każdego ucha, po jednym nad każdą piersią, jeden w miejscu, gdzie stykają się obojczyki, po jednym na środku każdej dłoni, po jednym na podeszwie każdej stopy, po jednym za każdym uchem, po jednym nad każdą gonadą, jeden koło wątroby, jeden związany jest z żoładkiem, dwa ze śledzioną, po jednym za każdym kolanem, jeden w pobliżu grasicy i jeden w okolicy splotu słonecznego. Dwa mniejsze czakramy we wnętrzach dłoni pełnią rolę w uzdrawianiu. Wszystkie czakramy są otworami przez które energia wpływa i wypływa z aury.
Otwierając czakramy zwiększamy przepływ energii. Im więcej energii pobieramy, tym jesteśmy zdrowsi, gdyż chorobę wywołuje brak równowagi energetycznej, albo zablokowanie przepływu energii. Jest kilka sposób na otwieranie czakramów. Najprostszym sposobem jest mantra i wiadomo, że każdy czakram ma przypisaną inną mantrę. Dobrze pootwierane i oczyszczone czakry oznaczają  poprawę samopoczucia, a więc możemy usunąć m.in. skutki stresu, lęku, bóle głowy, poprawić odporność, uzyskać możemy spokój wewnętrzny i zdrowie fizyczne; zatrzymują też młodość.

Energia wewnętrzna

Jak sprawić, aby energia wewnętrzna była cały czas na tym samym poziomie? Jak nauczyć się sztuki  motywacji? To pytania, które zadaje sobie każdy z nas. Warto przeczytać ten artykuł, aby poznać odpowiedzi i wprowadzić je w życie. Zmiany zacznij już dziś!
Nowy Rok to dobry moment, aby wyznaczyć sobie ciekawe postanowienia. Kiedy określimy konkretne cele, czas przejść do działania. Zazwyczaj jest tak, że na początku nie brak motywacji, z czasem jednak jej poziom gwałtownie maleje. Co zrobić, aby wytrwać w realizacji naszych postanowień? Okazuje się, że musimy dbać o ten sam, wysoki poziom energii. Istnieje wiele czynników zewnętrznych, dzięki którym możemy ją zwiększyć. Czasem wystarczy zjeść dobry wysokoenergetyczny posiłek, posłuchać dobrej muzyki, czy wykonać serię ćwiczeń. Warto jednak zadbać o tzw. energię wewnętrzną, dzięki której uzyskamy trwałą motywację. Oto kilka sposobów na to, aby zawsze się „chciało chcieć”.

 Ćwiczenia fizyczne
Zaczynaj każdy poranek od zdrowej dawki ruchu. Mogą to być skłony, tzw. brzuszki, czy energiczny spacer do pracy. Przeznacz na ten rytuał 15 minut a skutki zobaczysz już po kilku dniach. Ćwiczenia fizyczne pomagają dotlenić organizm i poprawiają krążenie. W ten sposób zaczynasz dzień od dawki pozytywnej energii. Kolejnym momentem, gdy należy się nieco poruszać, jest południe. Gdy w połowie dnia wykorzystałaś już spory zasób sił, należy je zregenerować aby wrócić do formy. Obserwuj siebie, poznaj swój rytm. Pamiętaj zamiast kolejnej kawy, która działa krótkoterminowo lepiej otworzyć okno i wykonać kilka prostych ćwiczeń.
 Toksyczne słowa.
Ile razy w ciągu dnia powtarzamy sobie; „Nie mam siły, nie chce mi się, brak mi energii. zrobię to jutro” Są to słowa toksyczne, należy ich unikać. Zamiast tego użyj słów; „Mogę wiele, wszystko, chcę, udało mi się, zrobię to dzisiaj” Tak naprawdę to, co mówimy ma moc sprawczą. Jeśli nastawiamy się na „nie” tak też będziemy funkcjonować. Podobnie rzecz ma się z afirmacjami. Stale powtarzaj co chcesz osiągnąć, jakie są twoje marzenia. Takie głośne werbalizowanie myśli dodaje energii, zwiększa poziom motywacji, a tym samym przybliża nas do upragnionego celu. Nie odkładaj spraw na jutro. W ten sposób tracisz cenną energię, ponadto zyskujesz wyrzuty sumienia. Człowiek zniechęcony, zdenerwowany nie ma sił do działania. Zamiast zrobić coś konkretnego traci czas na myślenie o tym, czego nie zrobił.
 Energetyczne posiłki
Zaplanuj posiłki. Ciesz się nimi. Niech to będzie prawdziwa uczta dla ducha i ciała. Jedz wolno i niewiele. W ten sposób poziom energii będzie utrzymywał się dłużej. Przejadanie się jest nie tylko niezdrowe, powoduje też spadek sił witalnych. Po obfitym posiłku stajemy się senni i zmęczeni. Aby uzyskać stały poziom wewnętrznej energii sięgaj po cenne zielone warzywa; brokuły, szpinak, sałatę. Ogranicz spożycie mięsa, szczególnie tłustego. Zalega długo w żołądku i sprawia, że stajemy się ociężali. Pij dużo wody, oczyszcza organizm, poprawia nastrój. Zamiast kawy napij się zielonej herbaty. Zawsze reguluj poziom cukru. Batonik, czekolada, czy coca cola są smaczne, ale działają tylko na chwilę. Pełnoziarniste pokarmy powodują powolne uwalnianie cukru i jednolity poziom energii. Nie zapominaj o solidnym śniadaniu. Lepiej nie zjeść kolacji, niż pominąć pierwszy posiłek. Dzięki niemu mamy więcej energii przez cały dzień.  Włącz do jadłospisu nasiona (słonecznik, pestki dyni, sezam) Mogą poprawić smak potraw lub stanowić doskonałą przekąskę między posiłkami.
 Doładuj konto
Czasem po prostu nasza energia spada bez przyczyny. Istnieją jednak rzeczy, które mogą nam o niej przypomnieć. Mogą to być perfumy o świeżej nucie, np. zielonej herbaty. Znajdź swój zapach, którym otulisz się, gdy tylko poczujesz, że sił ci brak. Kolejnym sposobem jest otaczanie się energetyzującym kolorem. Czerwony, pomarańczowy, czy żółty dodaje energii. Wykorzystuj te barwy w sowim otoczeniu. Mogą stać się elementami ubioru, bądź wystroju. Poszukaj swojej piosenki. Skoczna, żywiołowa muzyka potrafi wiele zdziałać. Stwórz swój zestaw wesołych melodii, które będziesz mogła puszczać, gdy poczujesz się zmęczona. Dzięki książkom, czy wybranym cytatom również możesz odzyskać siły witalne. Połóż je gdzieś w zasięgu wzroku, żeby przypominały ci o twoich celach, planach i marzeniach.
 Bierz przykład z dzieci
Dlaczego nasze maluchy nigdy nie mają dość energii do zabawy? Być może dlatego, że traktują świat w sposób twórczy. Ciekawość i odkrywanie rzeczy od nowa jest dobrym sposobem, aby utrzymać wewnętrzny witalizm. Obserwuj dzieci, one nie tylko się bawią ale również uczą się, szukają, a przede wszystkim cieszą się ze swoich odkryć. Ty również uczyń te czynności najważniejszymi w życiu. Poszukuj nowych znajomości, rozwijaj zainteresowania, odkrywaj nowe pasje. Osoba, która ma w sobie taką dziecięcą ciekawość i radość ma również spory zapas zapału. Jego motywacja do działania jest szczera i długoterminowa.
 Cały czas działaj
Ludzie sukcesu to ci, którzy nie boją się bycia aktywnym. Okazuje się, że im więcej podejmujesz działań tym lepiej jesteś zorganizowana. Ponadto samo zadowolenie z dobrze wykonanego zadania dodaje energii. Codziennie stwórz sobie listę rzeczy, które udało ci się wykonać. Nie zawsze muszą to być spektakularne czyny, zrobienie obiadu, wykonanie jakiegoś projektu, czy zabawa z dzieckiem również mogą przynieść satysfakcję. Oczywiście nie jesteśmy robotami. Czasami zdarzy się po prostu gorszy dzień. Bądźmy dla siebie łagodne. Dbajmy o równowagę ducha i ciała. Jeśli miałaś pracowity dzień, zadbaj o spokojny wieczór. Warto dobrze zarządzać czasem i energią bo dzięki temu jesteśmy szczęśliwymi, spełnionymi ludźmi.
 Źródło; Zbigniew Ryżak„Energia wewnętrzna”;Bożena Żak-Cyran "Energia życia, energia pożywienia"

wtorek, 7 sierpnia 2012

Magia dla osiągnięcia dobrobytu

Magię odprawiaj tego dnia, kiedy Księżyc jest w nowiu. W dzień przygotuj sobie 3 zielone świece, zapalniczkę, kadzidełko cynamonowe lub z drewna goździkowca. Zmiel na proszek odrobinę gałki muszkatołowej i cynamonu i wysyp proszek na mały talerzyk.
czerwony_woreczek_komplet2_smallPrzygotuj też minerał albo kamień w kolorze zielonym. Najlepiej, gdyby to był malachit lub awenturyn. Przygotuj jeszcze 3 jednogroszowe monety, małą plastykową torebkę, łyżeczkę i portfel z drobnymi pieniążkami.

Gdy Słońce zajdzie usiądź przy stole, ustaw świece w trójkąt tak, aby jeden z rogów był skierowany ku Tobie. Między świeczkami ustaw talerzyk ze zmieszanymi ziołami i połóż na nich torebkę, a na niej trzy monety (obok siebie) jednakową stroną. Portfel połóż przy talerzyku od Twojej strony. Na nim połóż kamień. Zapal najpierw kadzidełko, a gdy się rozpali i poczujesz jego woń, zapal świeczki i pogaś wszystkie inne światła.
Przez chwilę medytuj i wpatruj się uważnie w płomienie świec. Gdy palą się równym i jasnym płomieniem, weź trzy monety i rzuć je na stół. Rzucaj je dotąd, dopóki wypadnie orzeł i dwie reszki. Do torebki wsyp cały proszek i wrzuć do niego monety. Zamknij torebkę, minerał połóż na pustym talerzyku, a torebkę włóż do portfela tak, aby dotykał pozostałych pieniędzy. Teraz potrząsając nim wypowiedz następujące słowa:

„We Wszechświecie istnieje tylko jedna Siła, a ja jestem przedstawicielem tej Siły. Zgodnie z wolną wolą wszystkich ludzi sięgam w tej chwili do Kosmicznych Zasobów zdając sobie sprawę, że nikogo i niczego nie pozbawiam, przywołuję więc do siebie poprzez te monety i proszek tyle pieniędzy, abym mógł… (sobie kupić dom) dla dobra wszystkich ludzi. I niech się tak stanie.”

Portfel włóż w to miejsce, gdzie zawsze nosisz. Pozostań w skupieniu i pozwól świeczkom wypalić się do końca. Ten rytuał można odprawiać w każdy nów. Jeśli używamy kadzielnicy, zawsze na każdy rytuał należy włożyć świeży węgiel. Pamiętaj też, że nie ma próśb niewysłuchanych, są tylko prośby źle użyte.

niedziela, 5 sierpnia 2012

Nie żałujmy tego co być mogło

"Nic nie może przecież wiecznie trwać, co zesłał los trzeba będzie stracić…" — śpiewała przed wielu laty Anna Jantar. Ale choć może piosenka niesie interesujący przekaz, to w efekcie te słowa powtarzane kilka razy dziennie przyniosą dosłownie to, o czym śpiewa piosenkarka.

Leszek Kołakowski napisał: „Nie żałujmy tego co być mogło”. Jest to niestety bardzo dobre stwierdzenie. Każdy z nas jest w jakimś stopniu sentymentalny i wspomina przeszłość, ale nikt z nas nie wie co byłoby gdyby. Nasze wyobrażenie przeszłości, która poszła inaczej niż chcieliśmy doskonale nam ukazuje, że tak być powinno. Nie byłoby by inaczej, bowiem taką drogę sobie wybraliśmy sami. Podobno wydarzenia wciąż rozgrywają się te same, a tylko zmieniają się ludzie biorący w nich udział.
Wiele jest przykładów małżeństw, gdy jedna ze stron nie jest szczęśliwa bo wciąż wspomina przeszłość. Zapomina o obecnym życiu i żyje przeszłością, a cierpi na tym obecny partner i dzieci. Można wyliczać w nieskończoność ludzi, którzy popadli w jakieś nałogi z powodu nieszczęśliwej miłości i zamiast się podźwignąć spadają coraz niżej. Często zdajemy sobie pytanie: „czy zrobiłem wszystko?” — Tak zrobiłeś wszystko. „Czy wtedy powinienem postąpić inaczej?” — Nie, bo postąpiłeś właściwie, a jeżeli ktoś nie zrozumiał twojego działania, to on ma problem a nie ty. Zapamiętaj sobie, że ktoś, kto cię olewa nie jest ciebie warty. Znajdzie się ktoś, kto w pełni Cię doceni. A jeżeli tak się stało i minęło już wiele lat, to po raz kolejny można potwierdzić słowa wyżej wspomniane: „Nie żałujmy tego co być mogło”, bo teraz jest o wiele lepiej. Nie wiesz czy byłoby tak dobrze, jak teraz jest. Czy miałbyś to co masz?
Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z podstawowych praw Wszechświata, ani z tego jak wiele tajemnic skrywa jego umysł. Oczywiście tajemnicami są wszelkiego rodzaju uśpione możliwości. Każdy z nas ma swój bliźniaczy płomień, który w końcu odnajduje. Bliźniaczy płomień, to osoba, która jest moją drugą połówką. Oddawanie się żalom z przeszłości powoduje staczanie się w dół. I tu sugerowałbym bardziej słowa piosenki Sylwii Grzeszczak „Małe rzeczy”, bo umiejętność cieszenia się z małych rzeczy sprawi, żebędziemy potrafili cieszyć się z dużych rzeczy.
Stracone pieniądze, uczucia, czy rzeczy materialne zawsze odzyskasz, ale straconych lat nie odzyskasz nigdy.

sobota, 4 sierpnia 2012

Blokady przed sukcesem

Czasem wydaje nam się, że wszelkie działania nie przynoszą żadnego rezultatu. Spotykają nas wyłącznie przykre rzeczy i wszystko wygląda tak, jakbyśmy chcieli kijem rzekę zawracać. Ale wszystkie te zdarzenia przywołuje jedynie strach.

 Strach, a właściwie lęk przed zmianami, powoduje blokady w naszym życiu. Żadna przyjemność nie przychodzi łatwo. Czy może istnieje potrzeba racjonalnego spojrzenia na daną sytuację i ocena tego, czy naprawdę jest mi tak źle?
Być może wystarczy zadać sobie pytania: Czy naprawdę na świecie panuje niedostatek? Czy naprawdę istnieją braki? A może wszystko, czego pragnę otrzymuje we właściwym czasie?
Zapominamy o tym, a może zupełnie nie zdajemy sobie z tego sprawy, że właśnie w naszych umysłach powstają stany, które kreują naszą rzeczywistość. Dobrze czujemy się, gdy ktoś obok nas ma gorzej niż my sami. Towarzystwo takiego człowieka potrafi nas podbudować, że nie ja jestem nieudacznikiem, że jeżeli jestem z tą osobą, to pech przydarzy się właśnie jemu!
Kłamstwa również powodują blokady podświadome, które wkradają się sekretnie w nasz system postrzegania spraw takimi jakimi są. Wszelki niedostatek jest również wynikiem chciwości i zachłanności. Na wszystko przychodzi właściwy czas, bo nic nie staje się od razu i na wszystko trzeba zapracować.
Żeby nasze życie uległo poprawie wymaga wiele pracy nad samym sobą, bowiem przez długie lata wmawiano nam, że bogactwo prowadzi do zepsucia, uczono nas tego, że pozytywną cechą jest skromność i pokora. I przez wiele lat wpajano nam fałszywe wzorce, które dziś owocują w naszym życiu. A przecież nawet w ciemności można dostrzec światło, a żeby się napić piwa nie trzeba kupować browaru. Odnieść sukces to usunąć wszelkiego rodzaju blokady przed sukcesem i wtedy wszystko będzie proste.
Stawianie spraw na ostrzu noża nigdy nie rozwiążę sytuacji, a wręcz przeciwnie, może ją jedynie pogorszyć. Żeby osiągnąć cel potrzeba trochę cierpliwości. Krótka chwila zwątpienia może odebrać ci szansę, którą zesłał ci los. Tylko pokonanie lęku i silna wiara we własne możliwości może doprowadzić do tego, że zespolisz się wewnętrznie. Natomiast strach bierze się z niewiedzy, a najczęściej tworzymy go sami poprzez korzystanie ze starych wzorców.
Przypomnij sobie dawne wymówki, gdy chodziłeś do szkoły. Kiedy nie chciałeś iść do szkoły wymyślałeś ból brzucha i głowy. A dziś? Czy nie zdarza się, gdy masz jakiś problem, że nagle bez przyczyny boli cię głowa, lub żołądek? To odpowiedź na obecną sytuację. Kiedyś jako dziecko wpoiłeś sobie, że ból głowy, czy żołądka jest dobrą wymówką, żeby czegoś uniknąć. Dziś twój organizm reaguje na wpojony wzorzec, z tym, że od dawna nie chodzisz do szkoły, a brak działania może przynieść złe konsekwencje, które potem nazwiesz pechem lub brakiem szczęścia. O wiele lepiej powiedzieć: „Jutro będzie wspaniały dzień, lepszy niż kiedykolwiek wcześniej” — jak uczy Joseph Murphy.

piątek, 3 sierpnia 2012

Czy umarli mogą powracać?

W swojej powieści „Upiory Afryki” doktor medycyny Stanisław Szczepaniak opisał niezwykle interesującą historię. Wydarzenia miały miejsce trzydzieści lat temu, a co jest ciekawe, znowu zaczyna się powtarzać.

Doktor jechał swoim błękitnym Dodge po jednej z dróg w RPA. Zauważył młodą dziewczynę, która zwyczajnie próbowała zatrzymać okazję. W czasie drogi hinduska opowiedziała, że była z chłopakiem na imprezie, ale on zabrał ją tylko po to, żeby zrobić na złość innej dziewczynie. Ona wkurzyła się i wyszła. Doktor zauważył, że dziewczyna jest zimna, dał jej zatem swoją marynarkę. Gdy dotarli na miejsce dziewczyna wyszła, a doktor odjechał. W kilka minut później zorientował się, że dziewczyna zabrała jego marynarkę. Natychmiast zawrócił. Poszedł do domu, w którym zniknęła dziewczyna. Drzwi otworzyła starsza kobieta i rozpłakała się na pytanie doktora o córkę. Potem okazało się, że dziewczyna nie żyje od dwóch lat i zginęła w wypadku samochodowym w miejscu, skąd zabrał ją doktor. Wszystko byłoby okej… Ale doktor potrzebował swojej marynarki. Poprosił matkę dziewczyny o możliwość zobaczenia jej pokoju. Matka wreszcie dała mu klucz do jej pokoju, gdzie wszystko było pozostawione tak jak w dniu śmierci dziewczyny. Marynarka doktora wisiała w szafie…
Ciekawostką jest fakt, że dziś, po trzydziestu latach, ta sama dziewczyna pojawia się znowu, co jest poruszane w prasie. Wsiada do samochodu, a kiedy kierowca zaczyna się do niej dobierać dziewczyna zwyczajnie znika.
Czy powyższą historię można uznać za prawdziwą? Czy może jedynie przyznamy, że doktor Stanisław Szczepaniak posiada wybujałą fantazję? Znam osobiście autora i wiem, że przedstawił on autentyczne zdarzenie i z całą pewnością on to widział i przeżył, ale czym było to zjawisko? Czysty demonizm? Jakieś wyobrażenie własnego mózgu? Czy fakt autentyczny? Te pytania można mnożyć w nieskończoność, a jednak trudno uznać, że przedstawione wydarzenia nie miały miejsca.
Już dawno nasi przodkowie uznali, że są na tym świecie rzeczy, które się filozofom nie śniły. Zatem można uznać, że oni też byli świadkami wielu zdarzeń, które mają miejsce i dziś. I zapewne ich wówczas również traktowano, jako odmieńców, bo posiadali szersze spojrzenie na istniejącą rzeczywistość.

czwartek, 2 sierpnia 2012

Szczęście to kwestia czasu

Bywamy świadkami pewnych zdarzeń, dostrzegamy, że komuś udaje się wszystko, a inny sprawia wrażenie jakby przyjaźnił się z pechem. Pamiętamy o tym, że to właśnie myśli kreują rzeczywistość, a myśli to fale.

Czym jest szczęście, a czym jest pech? Jedna z nauk Buddy ukazuje: „Człowiek jest tym, co o sobie myśli”. Potrafisz dostrzec różnicę pomiędzy wypowiedziami: „nie potrafię”, „nie dam rady”, „nie umiem”, „jest mi z tym źle”, „źle się czuje”, „stracę pracę”, „wszystko mnie wkurza”, a tymi: „potrafię”, „zrobię to”, „dam radę”, „jest dobrze”, „mam fajną pracę”, „jestem szczęśliwy”? Jak myślisz, które z tych myśli szybciej się zmaterializują? Czy jeżeli myślisz o negatywnych rzeczach, to oczekujesz szczęścia? Czy jeżeli myślisz źle o bogactwie, pieniądzach, ludziach zamożnych, czy majętnych, to oczekujesz, że kiedyś wygrasz w jakiejś grze losowej? Kiedy zatem możesz powiedzieć o szczęściu? Kiedy mówisz o pechu? Czy jeżeli robisz źle, kłamiesz, okradasz innych, sprzedajesz wadliwe produkty lub rzeczy szkodzące innym — chcesz być wtedy szczęśliwy? Czy znowu kiedy jesteś uczciwy, masz rodzinę, ale mało zarabiasz i brakuje ci pieniędzy — czy wtedy nie jesteś szczęśliwy?
Przecież jeżeli robisz wszystko jak należy i w żaden sposób nie przyczyniłeś się do krzywdy innego człowieka, czy za to ktoś może cię ukarać? Czy będziesz szczęśliwy jeżeli wzbogacisz się na nieszczęściu innego człowieka lub wzbogacisz się krzywdząc innego człowieka i wtedy będziesz oczekiwał, że wszystko w twoim życiu ułoży się najlepiej?
Osobiście znam wiele przypadków ludzi, którzy są gorliwymi katolikami, wierzą w Boga bardziej niż inni — jak o sobie mówią, a zajmują się kradzieżami lub myślą: „zrobię jeden przekręt i będę szczęśliwy do końca życia”. Czy to jest przykład osoby wierzącej w Boga?
Oczywiście można tu rozwodzić nieskończoność ideologii. Jednak jakby nie było, każdy człowiek ma sumienie i wolną wolę. Dzięki nim wykonuje takie lub inne działania. Za nie spotka go szczęście, lub pech. Nikt nie rodzi się szczęściarzem lub pechowcem, pomimo tego, że wszystko może tak wyglądać.
Pewien mój kolega urodził się tuż po północy pierwszego stycznia — był pierwszym urodzonym w nowym roku. Wcześniej dziecko urodzone jako pierwsze w roku otrzymywało nagrodę pieniężną. Ten kolega nie otrzymał nagrody, bowiem w tym roku rozpoczął się kryzys. Czy on miał pecha?
Dawno temu słyszałem taki dowcip, gdy kolega mówi do kolegi:
— Pójdę na wojnę zabiję jednego, lub dwóch…
— A jak ciebie zabiją?
— Mnie? Za co?
Można też odbiec od reguły i posłużyć się słowami: "Sukces polega na tym, że zdobywa się to co się chciało. Szczęście polega na tym, że podoba się to co się ma." — Elbert Green Hubbard. Choć polemizowałbym tutaj, bowiem należy cieszyć się z tego co się otrzymuje, ale szczęściem nazwałbym tu pomyślność w działaniu. Szczęściem może być to, że nigdy nie spóźniam się na pociąg, gdy złamię przepis drogowy nie dochodzi do kontroli policyjnej, czy przez całą drogę zielone światło lub wpadam do sklepu by kupić to czego chciałem i jest ostatnia sztuka.
Natomiast nigdy nie nazwałbym szczęściem, czy jego brakiem odniesienie sukcesu w jakiejkolwiek dziedzinie. Czasem musimy zrozumieć, że może nie nadszedł odpowiedni czas na taką rzecz. Przede wszystkim należy w złych chwilach nie myśleć, że to pech, ale że najlepsze dopiero mnie czeka.
Pamiętajmy o tym, że myśli to fale o danej częstotliwości. Co wysyłamy do Wszechświata, to zawsze do nas wraca. Nic nie zostaje bez odpowiedzi. Jeżeli robimy źle, wraca do nas zło, jeżeli robimy dobrze, wraca dobro.
"Szczęście robi dobrze ciału, ale smutek rozwija siłę umysłu" — Marcel Proust. Czasem cierpienie ukazuje nam bledy w działaniu. Na nich uczymy się działać lepiej. Pacjenci sami nie zszywają się po operacji. Tak samo nasze działanie czasem przynosi pożytek, a czasem szkodę i może trzeba tylko trochę poczekać…

środa, 1 sierpnia 2012

Alchemiczne małżeństwo

Alchemia jest przemianą jednego pierwiastka w drugi. Alchemiczne małżeństwo przemienia aspekt żeński i męski w świadomość istnienia siebie. Jeśli chcesz zabawić się w alchemika, to poczytaj jak sobie z tym poradzić.


Kobiety przez tysiące lat miały wbity program, że są gorsze od mężczyzn, że muszą być podporządkowane fizycznemu mężczyźnie. Stąd zrodziła się nienawiść między płciami, gdyż nikt nie chce być niczyim niewolnikiem. Małżeństwa w obecnej chwili szybko się rozpadają, bo została niezrozumiana podstawowa zasada boska, że „kobieta musi być posłuszna mężczyźnie”.
O co w tym wszystkim chodzi?
Kiedy światło zostało rozdzielone na dwa bieguny (+) i (-),  wówczas powstał świat biegunowy. Bóg stworzył w tym świecie człowieka (Adama) a z jego żebra stworzył kobietę ( Ewę). Człowiek to istota zjednoczona z pierwiastka męskiego i żeńskiego razem.
 Żadna kobieta ani mężczyzna nie istnieje bez wewnętrznego aspektu męskiego i żeńskiego. Wszyscy jesteśmy jako człowiek, wewnętrznie całością. Jedynie na zewnątrz przejawiamy się jako mężczyzna lub kobieta, w zależności od przeważającego czynnika sprawczego płeć.
Według praw boskich, nadświadomość jest związana z aspektem męskim i odpowiada słowu ( informacja) oraz z mężczyzną. Najpierw było słowo a słowo ciałem się stało – tak mówią słowa Ewangelii. Sama informacja bez czynów nic nie stworzy, dlatego musiał powstać aspekt żeński ( rodzący życie), aby zaistniał świat i wszelkie stworzenie.
Ten aspekt żeński związany jest z podświadomością czyli kobietą oraz z ziemią. Kobieta odpowiada światowi emocji, które są siłą sprawczą tworzenia. To emocje mają być podległe słowu czyli pierwiastkowi męskiemu w każdym człowieku. Podświadomość ( kobiecy aspekt) ma wykonywać rozkazy swojego pana jakim jest nadświadomość czyli wewnętrzny mężczyzna.
Słowo, to duchowy pierwiastek połączony z Bogiem. Emocje, to żeński  pierwiastek połączony z ziemią.
Każdy z nas posiada emocje i włada słowem. Zatem posłuszeństwo nie polega na uległości fizycznej kobiety w stosunku do mężczyzn, jak to mylnie zinterpretowano dla zatajenia praw boskich. To podświadomość każdego człowieka ma być posłuszna nadświadomości i wykonywać jej rozkazy.
Każdy człowiek ma podświadomość, która ma rozum 4 letniego dziecka i wykonuje wszystkie rozkazy płynące z informacji słowa mówionego lub pisanego. Podświadomość zawiera masę programów rodowych i przekonań, które wykonuje bez sprzeciwu. Na tej bazie tworzone są liczne szkoły programowania, które do końca nie rozumieją zasad działania podświadomości.
Sama podświadomość jest bardzo zanieczyszczona przekonaniami, co mocno ogranicza ideę wykonawczą słowa mówionego lub pisanego. Uwalnianie programów emocjonalnych powoduje, że człowiek oczyszcza swoją sferę podświadomą i w konsekwencji wewnętrznie jest posłuszny swemu duchowi ( nadświadomości).
Podświadomość wolna od ograniczeń niskich emocji, słucha rozkazów od ducha i wykonuje je bez sprzeciwu. Kobieta wewnętrzna jest zatem mocą wykonawczą a wewnętrzny mężczyzna  jest słowem, który kieruje całością. Kierownictwo to powinno pochodzić od Boga, poprzez dar intuicyjnego odbioru przekazu.
Tak zjednoczony w sobie wewnętrzny aspekt kobiety i mężczyzny jest MOCĄ zdolną przenosić nawet  góry. To jest alchemiczne małżeństwo, które może być wytworzone w każdym człowieku, bez względu na płeć.
Jeśli kobieta nie chce się poddać intuicyjnemu prowadzeniu ducha, to nie będzie mieć udanego związku z żadnym mężczyzną.
Jeśli mężczyzna nie uwalnia swoich niskich emocji, to jego słowa nie będą mieć posłuszeństwa u żadnej kobiety. Będzie wtedy jako „baba – chłop”, który wykonuje rozkazy wszystkich ludzi.
Gdy „mężczyzna” jest przyjęty przez „kobietę”, to stanowi istotę Mocy,  czyniący wedle słowa. Tak należy rozumieć to, co zostało przez wieki zafałszowane.  Jest niewielu ludzi, którzy poddają się tej zasadzie. Oni pokazują, że można czynić cuda mocą słowa.
Wszyscy uzależnieni od alkoholu, narkotyków, telewizji czy od pracy, są niewolnikami  świata materii czyli poddani emocjom. Aspekt żeński jest ich przewodnikiem!
Ich duch nie ma do nich dostępu, gdyż ciało zostaje oddzielone od ducha i żadne słowo ani przyrzeczenie nie ma posłuszeństwa u podświadomości. Dlatego ludzie uzależnieni wykonują ciągle to samo, mimo składanych obietnic naprawy. Związki ich się rozpadają, gdyż istnieje rozbieżność słowa i czynu.
W alchemicznym małżeństwie dwojga ludzi sytuacja jest zupełnie odwrotna. Jeden duch kieruje wszystkimi poczynaniami ciała i stąd płynie wielka Moc Boga, która jest przekazywana intuicyjnie a czysta podświadomość bez sprzeciwu wykonuje wszystkie rozkazy nadświadomości.
Takim zamierzeniem boskich praw, było stworzenie człowieka jako mężczyzny i kobiety. Niestety człowiek upadł w materię ( emocje)  i wszyscy ludzie stali się kobietami. Niewielu jest mężczyznami, słuchającymi swego ducha. Upadek człowieka to upadek w materialny świat zmysłowy, gdzie duch nie ma dostępu.
Każda istota spolaryzowana fizycznie ( płciowo) jest kobietą a każda duchowo rozwinięta istota ( wolna od fizyczności) – jest mężczyzną. Alchemiczne małżeństwo nie dotyczy dwojga ludzi, lecz każdego z nas, jako wewnętrznej niespolaryzowanej istoty, połączonej w jedność pierwiastka męskiego i żeńskiego.
To powrót do dziewictwa, które jest naszym naturalnym stanem bycia. Stąd płynie Moc Boga i zdolność czynienia cudów. Wobec Boga wszyscy jesteśmy równi. Nikt nie może być gorszy ani lepszy. Dziewica, to kobieta czysta duchowo a nie fizycznie. To dusza uwolniona od zmysłowości ziemskiego świata, która poszukuje Słowa Bożego. Wtedy staje się dziewica Mocą ożywioną przez słowo. Jest istota bożą, służącą Bogu, zgodnie z Jego prawem.
Jezus był przykładem Mocy Słowa Bożego. Jego słowo było równe Mocy. To, co mówił natychmiast się działo, bo słowo zawsze idzie razem z mocą działania.
To jest prawdziwe małżeństwo, którego wszyscy poszukują i to jest prawdziwy cel każdej drogi duchowej. To stan Raju, stan alchemicznego małżeństwa. To przeznaczenie ludzi na Ziemi, czyli Słowo i Moc.
Człowiek w swym wymiarze wewnętrznym, jest zarówno kobietą jak i mężczyzną. Jest zdolny do słowa i czynu, poprzez zjednoczenie swojego ciała i ducha w jedność. Alchemia łącząca podświadomość i nadświadomość, wyłania nowego, świadomego siebie człowieka, którym każdy z nas musi się stać.

Numerologia (2) - Litery

Numerologia - jak rozpocząć przygodę z symboliką liczb. Kolejny z serii artykułów, które opisują ogólne zarysy stosowania numerologii w działaniach dywinacyjnych.

 Gematria
W numerologii każdej literze alfabetu możemy przypisać wartość liczbową. W ten sposób każdemu słowu odpowiada liczba, będąca "sumą" jego liter. Liczba ta prezentuje odmienną naturę słowa. Tym sposobem numerologia umożliwia przekształcanie zdań w cyfry, odkrywając ukryte relacje pomiędzy słowami. Tradycja numerologiczna ukształtowała wiele sposobów przekształcania  liter w cyfry. W każdym z alfabetów: hebrajskim, greckim czy łacińskim można wyróżnić kilka metod. Poniżej przedstawiam najbardziej popularną metodę dla alfabetu łacińskiego. Porównaj wartości w obu tabelkach, stosując redukcję teozoficzną (opisaną w poprzedniej części artykułu). W  tabeli po prawej stronie znajduje się wykaz cyfr odpowiadających poszczególnym literom, które w pierwszej tabieli posiadają odpowiednik składający się z liczby (np. litera O, której odpowiada liczba 15=1+5=6).
tabela                                           tabela 2
Litery Ą, Ę, Ó, Ć, Ł, Ń, Ś, Ż, Ź traktujemy jak A, E, O, C, L, N, S, Z.
Barwą różową w tabelce zaznaczono samogłoski.

Samogłoski i spółgłoski
Ponieważ w kalkulacjach numerologicznych wyodrębniamy samogłoski i spółgłoski, w przypadku litery Y powinniśmy określić, czy w  danym słowie jest ona samogłoską czy  spółgłoską.
W polskiej literaturze numerologicznejtraktowane jest często jak spółgłoska, chociaż należy do samogłosek.
Ja traktuję Y jako samogłoskę.

poniedziałek, 30 lipca 2012

Numerologia (1) - Liczby

Numerologia - jak rozpocząć przygodę z symboliką liczb. Seria artykułów, które opisują ogólne zarysy stosowania numerologii w działaniach dywinacyjnych.
Liczby

Możemy wyodrębnić dwa systemy numerologiczne:

1. Chaldejski, mający swoje korzenie w indyjskiej Wedze i systemach kabalistycznych;
2. Pitagorejski, który powstał około 508 r.  p.n.e. Pitagorejczycy uważali, że element boski we Wszechświecie wyrażony jest          w matematyce, człowiek zaś może uchwycić naturę rzeczy tylko przez liczbę. System pitagorejski zdominował numerologię zachodnią (będzie on stosowany w moich przykładach).
Numerologia Sandra Jaśmina
Symbolika liczb
Numerologia wykorzystuje cyfry od 0 do 9 oraz liczby 11 i 22, będące wyższymi oktawami 2-ki i 4-ki. 11 i  22 to Liczby Mistrzowskie.
Posiadają one większy potencjał, są bardziej obciążone i wymagają większej dojrzałości, czasu oraz wysiłku, żeby zintegrować  je z osobowością.

Od zarania dziejów ludzi chcieli lepiej  poznać siebie samych. Astrolodzy znajdowali odpowiedzi w planetach i gwiazdach, a numerolodzy w liczbach. Zdobyta w ten sposób  wiedza stanowi starożytny dorobek współczesnej psychologii.

Wszechświat, w tym ludzie i nasze otoczenie, zbudowany jest z atomów, z wirującymi elektronami. W numerologii cyfry i litery odzwierciedlają kształt tych wibracji, opisując go w formie ludzkich zachowań. W  praktyce numerologicznej, badając nazwisko i datę urodzenia osoby, analizujemy różne aspekty jej życia.


Redukcja teozoficzna
Jest  to technika, dzięki której każdą liczbę możemy  przedstawić przy pomocy jednej cyfry. Metoda polega na sumowaniu cyfr,     z których składa się liczba, do momentu otrzymania pojedynczej cyfry, np. :

23111978=2+3+1+1+1+9+7+8=31=3+1=4

Niektórzy numerolodzy zapisują tę liczbę jako 31/4, gdyż 31 wywiera pewien wpływ na 4.
Jeżeli liczba 23111978 jest datą urodzenia 23-11-1978, to obliczając Liczbę Drogi Życia, rachunek powinniśmy wykonać następująco:

(2+3)=5
(1+1)=2
(1+9+7+8)=25=2+5=7


W rezultacie otrzymujemy:

5+2+7=14=1+4=5  czyli 14/5

Stany niezrównoważone
W naszym życiu  liczby przejawiają się w formie zrównoważonej (tradycyjna interpretacja liczb w numerologii) oraz w stanach  przed i po osiągnięciu równowagi. Stany  niezrównoważone występują, gdy nie potrafimy zharmonizować  w sobie wibracji, symbolizowanych przez określone liczby.

Oczyszczanie emocji – uwolnij siebie dzięki rytuałowi oczyszczającemu

Zapewne niejednokrotnie w Twoim życiu czułeś, że wszystko wymyka się z pod kontroli – z oczu płynęły łzy, twarz chowałeś bezsilnie w swoich dłoniach, traciłeś apetyt na życie.
Czy można zrobić coś, co pozwoli Ci poczuć się lepiej i uwolnić negatywne emocje i wzorce przez lata nagromadzone w Twojej duszy, sercu i umyśle? Oczywiście, że tak – choć nie jest to proste ani szybkie i często okupione jest bólem i cierpieniem – to praca nad sobą przynosi wreszcie widoczne i zadowalające efekty.
Pytanie tylko, czy stać Cię na podróż w głąb siebie i wewnętrzną przemianę? Jeśli odpowiedź brzmi tak, to ten artykuł jest właśnie dla Ciebie. Podam Ci jeden ze sprawdzonych przepisów na oczyszczenie emocji...
Znajdź sobie miejsce, gdzie poczujesz się zrelaksowany i odprężony – jeśli nie mieszkasz sam i nie masz możliwości wyciszenia się i skupienia w domowym zaciszu, znajdź sobie takie miejsce, gdzie to będzie możliwe, np. na łonie natury. Do wewnętrznej wędrówki przygotuj sobie: białą lub fioletową świecę (może być zwykły podgrzewacz), co najmniej dwie kartki papieru, coś do pisania. Praktycznie masz już wszystko. Dodatkowo możesz sięgnąć po swój kamień zaprogramowany wcześniej przez Ciebie do gromadzenia negatywnych emocji (zarówno własnych, jak i otaczających Cię wokół ludzi) – może to być np. agat, akwamaryn, ametyst, bursztyn, celestyn, gagat, kryształ górski, lapis lazuli lub inny wybrany przez Ciebie kamień. Dodatkowo możesz przygotować sobie fotografie ludzi, którzy w Twoim życiu wprowadzali zamęt, cierpienie, żal, nienawiść – wszystkie negatywne uczucia siedzące głęboko w Twym sercu. Masz już wszystko, czego Ci potrzeba? Zatem zaczynamy Naszą oczyszczającą podróż..
Zapal świecę, zamknij oczy i wyobraź sobie, że jakaś siła (mogę to być Ja, Twój Anioł Stróż, Przewodnik duchowy, ktoś zaufany) wiedzie Cię w przeszłość. Zapamiętaj każdą postać, która kiedykolwiek w jakiś sposób Cię zraniła. Staraj się zobaczyć wszystkie sytuacje, w jakich poczułeś się odrzucony, niekochany, zapomniany, niezrozumiany. Postaraj się przypomnieć sobie jak najpełniej momenty, w których nie akceptowałeś sam siebie, w których w siebie zwątpiłeś, w których siebie samego nie kochałeś lub czułeś do siebie wstręt. Staraj się wyłapać wszystkie negatywne słowa jakie padły z ust ludzi Tobie bliskich lub nieznajomych. Słyszysz ich słowa, krzyki, obelgi? Może zobaczysz jakieś dziwne obrazy, których nie pamiętasz? Może to zapamiętane wspomnienia z poprzednich wcieleń chcą zostać oczyszczone? Dobrze. To samo zrób w drugą stronę – przypomnij sobie własne popełnione błędy, twarze ludzi, których zawiodłeś, osoby, z którymi nie zdążyłeś się pożegnać lub przeprosić ich za złe uczynki.
Teraz weź bardzo głęboki wdech i wyobraź sobie, że wciągasz jak odkurzacz to wszystko, co przykrego zobaczyłeś w tej wędrówce. Wyobraź sobie tych ludzi, którzy nagle odwracają się do Ciebie z ufnością, bezwarunkową miłością, szacunkiem, skruchą. Wszyscy Ci ludzie nagle zaczynają wyciągać do Ciebie ręce w geście pojednania. Widzisz ich? Są teraz mali, bezbronni, niewinni i czują ogromny wstyd. Pora na najtrudniejszą część Naszej podróży. Wraz z wydechem wyciągnij swoją dłoń do tych ludzi. Wyobraź sobie, że się pogodziliście, że ich obejmujesz, przytulasz. Może to być Twój ojciec, który jest alkoholikiem, Twoja matka, która Cię nigdy nie przytuliła, Twój brat, który o Tobie dawno zapomniał, Twoje dziecko, które nagle odeszło, koleżanka z pracy, była sympatia, sąsiad, kolega ze szkolnej ławy... Powiedz im to, co zawsze powiedzieć chciałeś – tym razem bez nienawiści, ironii – spokojnym i opanowanym głosem. Powiedz im, że wybaczasz wszystko to, co przez te lata sprawiało, że nie mogłeś być do końca sobą. Wyrzuć z siebie obawy, wewnętrzne zahamowania, negatywne wzorce z przeszłości. Postaraj się pogodzić z tym wszystkim i zaakceptować fakt, że jesteś doskonały, kochany, szanowany, zrozumiany. Pozwól się kochać i sam pokochaj własną osobę. Pokochaj swoje słabości, niedoskonałości, swoje prawdziwe oblicze. Kiedy to uczynisz, stopniowo zacznij powracać ze wspomnień do czasu rzeczywistego.
Wyobraź sobie siebie jak zaczynasz nowe i spokojniejsze życie – zupełnie jakbyś narodził się na nowo. Niech to co niepotrzebne i negatywne w Twoim życiu zniknie raz na zawsze i niech zastąpi je nowe, czyste i nieskazitelne uczucie samoakceptacji i pokory. Od teraz Twoje serce, duszę i umysł napełnia miłość i dobroć. Nie ma tu już miejsca na żale, smutek i pustkę – jest tylko miejsce na nowe, lepsze jutro. Teraz możesz otworzyć oczy. Płaczesz? To dobrze, znaczy to, że emocje nagromadzone w Tobie znalazły ujście, dobrze wykonałeś zadanie. Teraz powiedz na głos:
Wybaczam sobie wszystkie złe uczynki, negatywne myśli i uczucia. Wybaczam wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób skrzywdzili mnie za tego lub poprzedniego życia. Z czystym sercem, umysłem i duszą zaczynam nowe i lepsze życie. Od teraz jestem pełen miłości i szacunku zarówno do innych, jak i do samego siebie. Niech tak się stanie!”.
Rytuał oczyszczający, który Wam przedstawiłam, należy robić w pełnym skupieniu i tylko wtedy, gdy czujemy, że jesteśmy na to gotowi. Pamiętacie jeszcze o tych pustych kartkach papieru? Na ich kartach zapiszcie w formie listu swoją podróż, wyrzućcie z siebie to,  co do tej pory było Wam kłodą u nogi. Podpiszcie na dole: „Z wyrazami szacunku, Wasze imię i nazwisko”. Kartkę spalcie w płomieniu świecy i wizualizujcie, że ta energia ulatuje hen, daleko, a wraca ze wzmożoną siłą do Was i wszystkich tych osób wymienionych w Waszym liście w postaci potężnej siły miłości, wybaczenia i pojednania. Możesz też w tej chwili złapać swój kamień i umieścić w nim mentalnie całą negatywną energię nagromadzoną podczas podróży.
Pozostałości po wypalonej do końca świecy, spalonej kartce zawiń teraz w chusteczkę i zakop poza domem lub wrzuć do pobliskiego zbiornika wodnego. Kamień oczyść pod bieżącą wodą lub w wodzie z solą morską i wysusz na słońcu. Otrzyj łzy, odetchnij z ulgą i idź przez życie z czystym sercem, czystym umysłem i czystą duszą. Bądź w pełni sobą i delektuj się tym uczuciem. Uwierz, że jesteś piękny i zasługujesz na wszystko, co najlepsze. Bądź dla innych przykładem, że skoro Ty możesz wybaczyć innym i zmienić siebie – to każdy może. Kochaj i bądź kochany. Akceptuj i bądź akceptowany. Słuchaj i bądź wysłuchiwany.
Pozostaje mi życzyć owocnych podróży i niezapomnianych doznań. Niech każdy z Was poczuje ulgę i spokój i zmieni swoje życie na lepsze – bo gdzie spokój i porządek w środku, tam spokój i porządek na zewnątrz.

sobota, 28 lipca 2012

Płonące lampy

Lampy służą do zastąpienia światła Słońca, gdy jego nie ma. To sztuczny twór materii. O jakie lampy chodziło Jezusowi w przypowieści o dziesięciu pannach mądrych i roztropnych? Poczytaj.
Pismo Święte jest fundamentem naszego życia duchowego. Kto jest w stanie zrozumieć biblię tak, aby wszystkie przypowieści Jezusa odnieść do siebie samego, to wówczas może zbudować  fundament pod nowy, duchowy dom.
Zrozumienie wiedzy objawionej w Piśmie dla każdego chrześcijanina i nie tylko jest wyjściem poza słowa pisma i opuszczeniem zgromadzonej religii. Same słowa nic nie znaczą, gdyż są to formy zawierające zgłoski. Znaczenie jest poza słowami.
Słowa to rzeczy w formach przekazu, które służą głębszemu poznaniu. Poza rzeczami są czasowniki, które ciągle żyją i działają jako kontynuacja nauk Mistrza. To one są ważne, a nie same słowa.
Odniosę się do jednej z przypowieści z Ewangelii Mateusza 25.1 „Wtedy podobne będzie królestwo niebios do dziesięciu panien, które wziąwszy swoje lampy, wyszły na spotkanie oblubieńca. A pięć z nich było głupich, a pięć roztropnych….”
Co ta przypowieść chce nam przekazać?
Otóż społeczeństwo dzieli się na tych, co chcą poznać prawdę i na tych, którzy się jej boją. Pierwsi zawsze mają ogień płonący, a drudzy chodzą w ciemności. Lampa jest związana ze światłem i oświetleniem mroku. Światło bierze się z widzialnego żywiołu ognia w naszym 3-wymiarowym świecie.
Ciało człowieka składa się z 4 podstawowych żywiołów: ziemia, ogień, powietrze i woda. Żywioł ognia w człowieku jest działaniem. Istota bez ognia boi się wszystkiego i nikomu nie wierzy, gdyż brak jej wiary w samą siebie. Przez to wstrzymuje swój rozwój. Natomiast człowiek z ogniem potrafi wszystko przetrawić  i przemienić.
Ogień spala, co stare i czyni miejsce na nowe. Daje siłę rozpędu do działania. Brak ognia to zastój i karłowatość. Człowiek nie wierzy w siebie i tym samym nie ufa Bogu.
Jak rozpoznać swój wewnętrzny ogień trawiący?
Żywioł ognia jest związany z jelitem cienkim, gdzie przetrawia się pokarmy oraz z sercem, które analizuje lub zbiera w całość dochodzące do niego przeczucia i informacje. Jeśli jelita są czyste, to doskonale przetrawiają spożywane pokarmy. Natomiast zanieczyszczone zatrzymują treści pokarmowe i tworzą kamienie kałowe. Te kamienie to skały na drodze rozwoju duchowego! Jelita są nazywane drugim mózgiem. Mają podobieństwo w formie układu.
Ogień, który jest w sercu, jeśli nie służy do trawienia i działania, to podąża do umysłu i tworzy głupotę. Przepala komórki nerwowe, co uniemożliwia zdrowy rozsądek, o którym jest w przypowieści. Ogień zdążający do umysłu wytwarza nadmierne ego  i pożądania w świecie materii. Zapalone lampy gasną, a  człowiek chodzi w ciemności. Tak tworzą się  nałogi i choroby psychiczne.
Żywioł ognia właściwie użyty zapala do działania i entuzjazmu. Ogień w człowieku gwałtownie przenosi informacje, w związku z czym następuje zrozumienie zachodzących w życiu doświadczeń i wyciąganie odpowiednich wniosków.
W rozwoju duchowym stale musi być zapas ognia, gdyż zapał na drodze nie może zgasnąć. Zgaszona lampa wytwarza ciemność, a to oznacza śmierć i koniec rozwoju.
Jak rozpoznać, czy nasz ogień się pali?
Istota jest co jakiś czas poddawana próbie wytrwałości. Próby to egzaminy na ścieżce rozwoju duchowego. Jeśli zdamy egzamin, to możemy pójść dalej. Jeśli nie, to zatrzymujemy się  w miejscu. Często zdarza się tak, że mamy jakieś plany ego – osobowości, a tu nagle jesteśmy proszeni o wykonanie czegoś innego.
Człowiek z żywiołem ognia zmienia swoje plany bardzo chętnie, bo wie, że przyszłość może mu zaoferować znacznie więcej niż ego. Przez innych ludzi przemawia Bóg i to On prowadzi na ścieżce. Człowiek z nadmiarem żywiołu ziemi jest jak beton, który niczego zmienić nie chce. Ma swoje plany i ich się trzyma. (Rozkład żywiołów pokazuje nam astrologia w osobistym kosmogramie).
Ogień jest bardzo ruchliwy i nigdy nie wiadomo, w którym kierunku popędzi. Jest nieodgadniony!
Tak powinien żyć człowiek, który chce poznać tajemnicę swego istnienia. Być zawsze gotowym na przyjście oblubieńca. Do takiego rozpoznania służy przypowieść Jezusa, który nie opowiadał bajek.
W Ewangelii Życia Doskonałego na końcu LXII rozdziału jest napisane: „ Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny, o której Syn Człowieczy przyjdzie. Miejcie lampy zapalone”.
W Biblii ostatnie, najważniejsze zdanie jest pominięte, aby nie usłyszeć, że te słowa są skierowane do nas wszystkich. W ten sposób przypowieści Jezusa są spłycane do opowiastek sprzed lat. Nie takie jest ich zadanie.
Czytane w oryginale ze zrozumieniem słowa Pisma są zawsze żywe dla studenta. Nasze wewnętrzne lampy, a szczególnie czakra serca, która prowadzi w wewnętrzne światy, powinna płonąć stale. Wówczas możemy być pewni rozwoju duchowego.
Obecnie jest garstka ludzi na ziemi, którzy mają otwartą czakrę serca i są zawsze gotowi na przyjęcie słów przemawiającego głosu Jaźni, czasem przez innych ludzi. Ta garstka istot rozświetla nam ziemię, aby nie zapanował całkowity mrok.
Każdy, kto zrozumiał to przesłanie Jezusa, może dołączyć do tej garstki ludzi z zapalonymi lampami i świecić jasno, rozświetlając przestrzeń wokół siebie. Niech Ziemia stanie się świetlista i zapłonie żywym światłem. O tym mówił Jezus w swej przypowieści o pannach.

Zabawa w Magię i jej skutki

Jednym z dzisiejszych zagrożeń w świecie ezoteryki są „dzieciaki” bawiące się w magię i spirytyzm. To temat stary jak świat, bo kogo w dzieciństwie nie interesowały czarownice, magia i wywoływanie duchów?
Może jesteś w grupie tych, których interesowały inne sprawy, jednak pełno jest ludzi, którzy przytakną i powiedzą, że faktycznie coś ich zawsze pociągało do tego, co niezbadane i niewyjaśnione,  zakazane...
W dzisiejszych czasach istnieje wiele książek, w których opisywane są czarownice, magowie, wampiry – powstaje też coraz więcej filmów. Nie chcę brzmieć jak ksiądz Natanek, bo nie ma w tych książkach nic, czego bym zakazywała, jednak przyznać trzeba, że często pod wpływem książek i filmów zainteresowanie dzieci i nastolatków tym tematem wzrasta. Marzą im się długie suknie, miotły, peleryna i „chatka z piernika”. Wszystko jest o.k., dopóki są to tylko niewinne zabawy z przyjaciółmi. Problem powstaje, gdy młodzi ludzie sięgają po książki o tematyce okultystycznej i zaczynają „zabawę” w czarownice i magów...
Niby nic, a tak to się zaczęło...
Kto z Was nie pamięta bajek i seriali telewizyjnych o wróżkach i czarownicach? Tam wszystko wygląda tak prosto – machanie różdżką, eliksiry, czarny kot... Przygoda z magią zaczyna się zazwyczaj niewinnie – od przeglądania sieci, w tym forów i stron internetowych. Niektórych pociągają pogańskie praktyki, innych mroczniejsze zakątki magii. Potem zaczyna się czytanie książek, zakup pierwszych narzędzi pracy i wreszcie praktyka. Celem młodych ludzi są zazwyczaj obiekty westchnień szkolnych, rodzice, nauczyciele, a czasem „przypadkowi” ludzie. Warto w tym miejscu podkreślić, że nie tylko nastolatki się w to „bawią”, ale także dorośli ludzie, którzy nie zdają sobie sprawy, jak bardzo mogą sobie i innym zaszkodzić.
Znam przypadki, gdzie już małym dzieciom wsadza się w ręce karty Tarota – niby takie do zabawy, ale pytam po co? W taki sposób można tylko zaszkodzić, nic więcej. Jeśli Wasze dziecko odkryje w sobie powołanie do zajmowania się ezoteryką, to samo sięgnie po karty czy runy – na wszystko jest odpowiedni czas. Zatrważa mnie takie podejście do tematu – ale to nie temat artykułu. Magia to potężna machina, która raz uruchomiona może spowodować nieodwracające zmiany w naszym i czyimś życiu.
Ceną może być ludzkie życie
Pewna kobieta skorzystała z magii, za pomocą której wpłynęła na wolną wolę mężczyzny. Znali się od lat, kobieta była w nim mocno zakochana, niestety ów zainteresowany tego uczucia nie odwzajemniał. Nie mogąc sobie z tym poradzić, udała się do szeptunki, która za pomocą uroku sprawiła, że mężczyzna okazał zainteresowanie. Para wkrótce się pobrała, urodziły się dzieci, byli szczęśliwi. Któregoś dnia kobieta, wracając z pracy, uległa wypadkowi samochodowemu, w którym zginęła na miejscu. Stało się tak, ponieważ ingerując w wolę męża, zabrała mu prawo do bycia z kimś mu przeznaczonym. Siły wyższe uznały, że nie ma innego sposobu, by ich rozdzielić, jak tylko pozbyć się kobiety z jego życia w sposób radykalny. Po trzech latach mężczyzna spotkał kobietę, z którą było mu dane spędzić resztę życia – okazała się nią koleżanka z lat szkolnych. Zdarzają się też przypadki, że to osoba, na którą rzucamy urok ginie lub popada w chorobę.
Wiele kobiet cieszy się, że pod wpływem uroku ukochany wrócił i znowu kocha. Nic bardziej mylnego. To tylko kukła zaprogramowana na Twoje potrzeby, a nie szczere i prawdziwe uczucie. A teraz zastanów się, czy sam/sama nie jesteś taką kukłą. Co? Przeszedł dreszcz? Niestety, tak to działa kochani – nigdy nie wiesz, czy ktoś nie zrobi z Ciebie swojej marionetki, dlatego tak ważna jest empatia – bo przecież jeśli kogoś kochasz, to musisz też czasem pozwolić tej osobie odejść.
Zakazany owoc
Pamiętajcie o jednym, zanim pójdziecie do kogoś po rytuał wpływający na czyjąś wolę lub unieszczęśliwiający kogoś – to do Was wróci i zniszczy Wam życie prędzej czy później. Założę się, że w większości przypadków zamawiając rytuał u kogoś, ten ktoś nie informuje Was o zagrożeniach, jakie to za sobą niesie. Choroby, śmierć, problemy zdrowotne - to tyko niektóre skutki tego typu praktyk - są jeszcze obciążenia karmiczne, które skutkują bardzo ciężką karmą do odpracowania w przyszłości - zamawiając takie rytuały, zawiązujesz z taką osobą, na którą rzucasz urok, "pętlę" (coś w rodzaju połączenia sznurem) i ta osoba zawsze Cię znajdzie, nieważne za ile lat i gdzie - zapłacisz za swoje uczynki z nawiązką.
Kiedyś usłyszałam, jak jakaś kobieta zajmująca się magią i rytuałami powiedziała: „A co mnie to obchodzi? Przecież to nie moja karma”. Stanowczo odradzam tego typu praktyki. Lepiej jest poprosić o rytuał odcinający, rytuał zerwania z przeszłością, niż ingerowanie w cudzą wolę i czyjeś życie. Pomyśl, jak Ty czułabyś/czułbyś się wiedząc, że kochasz kogoś, bo ktoś Cię do tego zmusił? Albo jak byś się poczuł  wiedząc, że Twoje problemy są spowodowane tym, że ktoś rzucił na Ciebie klątwę? Zastanów się kilka razy, zanim zrobisz coś, czego do końca życia możesz później żałować i niejednokrotnie nie będziesz mógł już tego naprawić...
Chwała tym, którzy zajmując się magią, potrafią powiedzieć czasami swojemu klientowi NIE. Zakazany owoc smakuje najlepiej, ale czy warto go zrywać, gdy cena może być aż tak wysoka?