środa, 25 kwietnia 2012

Nauka medytacji. Oczyszczanie niższych czakr.

Spośród wielu prostszych, czy rutynowych medytacji poczesne miejsce należy się bezspornie tym, które mają na celu oczyszczenie i zbalansowanie naszych czakr – ośrodków energii życiowej.
Jest to zagadnienie szerokie i dosyć złożone, tedy z uwagi na oczywiste ograniczenia miejsca pominę teorię, a skupię się na praktyce medytacyjnej. Anonsuję w tym miejscu, że omówię w tym tekście medytację jedynie z trzema najniższymi czakrami – bazową (inaczej: podstawy, korzenia) związaną z naszym stosunkiem do materii, pieniędzy i bezpieczeństwa, seksualną (płciową, krzyżową, sakralną) odwzorowującą schematy naszych energii seksualnych i emocji, oraz z czakrą splotu słonecznego, czyli ośrodkiem naszego ego i woli.
Istnieje wiele powszechnie dostępnych, – czy to w literaturze fachowej, czy w Internecie – sposobów na oczyszczenie i wzmocnienie czakr. Nie będę aspirował do opisywania tu wszystkich, czy nawet małej części metod, o których słyszałem. Zamieszczę natomiast opis medytacji skompilowanej z kilku innych, która u mnie samego odnosi najlepsze skutki. Doradzam jednak samodzielne poszukiwania. Układ energetyczny to coś bardzo intymnego i każdy ma prawo, (a czasem wręcz powinien) odczuwać go nieco inaczej.
nvUP7H1n+n8v8Arj3MbKFHoIQAAAAASUVORK5CYII=Usiądź wygodnie i głęboko oddychaj. Zadbaj wcześniej, by nikt Ci przez jakiś czas nie przeszkadzał, przygaś światła. Możesz zapalić świece, albo włączyć spokojną muzykę, jeśli masz taką potrzebę, ale podstawową zasadą jest, by ograniczyć ilość rozpraszających Cię bodźców do minimum. Jeśli masz więcej czasu, możesz ugruntować energię w taki sposób,  jaki opisałem w uprzednio opublikowanym tekście. Zaczynamy.
Pomyśl o sobie jako o istocie złożonej z czystego, białego światła. Wszelki ból, troski, poczucie zagubienia, czy niekompletności to tylko iluzja; otoczka nie należąca tak naprawdę do Ciebie. Jesteś rzeźbiarzem, który ma z tej bryły kamienia wydobyć Twój prawdziwy świetlisty kształt ukryty wewnątrz. Właśnie daję Ci dłuto. Pamiętaj: w Tobie jest już wszystko czego potrzebujesz. Nie zdobywasz niczego nowego; tak naprawdę w końcu wracasz do siebie. Wyobraź sobie wir czerwonego światła; mający początek dokładnie pośrodku drogi między Twoim odbytem, a genitaliami, skierowany w dół i zwieńczony czteropłatkowym, nierozwiniętym jeszcze kwiatem, w pięknym rubinowym kolorze. Zobacz to bardzo dokładnie. Nie ma nic bardziej prawdziwego niż to, co właśnie widzisz oczami umysłu. Teraz wyobraź sobie parę dłoni. Nie musisz skupiać się na dokładnym zwizualizowaniu ich wyglądu, tak naprawdę to tylko narzędzie. Poproś je, by otworzyły Twoją czakrę podstawy i zobacz jak to robią: delikatnie, jakby miały do czynienia z najcenniejszym skarbem, rozchylają płatek po płatku wieńczący ją lotos – tak, teraz w końcu dostrzegasz wyraźnie, co to za kwiat. Płatki się rozchyliły, widzisz wnętrze tego wiru. Wyobraź sobie piękne, oślepiająco jasne białe światło, które wnika do jego wnętrza i wypala wszystkie ciemne plamy, każdy cień, czy zabrudzenie, które napotka na swojej drodze. Nie czujesz bólu, ani strachu. Wiesz, że wszystko, co się właśnie dzieje jest dla Ciebie dobre i naturalne. Powtórz trzykrotnie w myślach lub na głos:
Pozwalam białemu światłu uwolnić wszystkie moje obawy związane z pieniędzmi i bezpieczeństwem w świecie fizycznym. Jestem dzieckiem Ziemi i czuję jedność ze wszystkim, co żyje!
Popatrz jeszcze raz na swoją czakrę postawy. Zmieniła się. Promieniuje teraz miękkim czerwonym światłem. Tak musiałeś widzieć słońce, gdy byłeś jeszcze w łonie matki. Dźwięki stają się przyciszone, niskie i mruczące. Światło – jakby stałe i ciężkie, leniwe, masywne jak ciepła czerwona glina. Czujesz się bezpiecznie. To powinno być takie uczucie, jakie towarzyszyło Ci w dzieciństwie, gdy chory, czy zmarznięty wracałeś ze szkoły, a mama otulała Cię kocem, dawała herbatę z sokiem malinowym i pozwalała zostać kilka dni w domu – w ciszy, spokoju, pod czułą opieką najbliższych. Zobacz jak to miękkie szkarłatne światło rozrasta się na kształt kuli i zamyka w sobie wir czakry. Poczuj jak wychodzą z niego w dół gałęzie, konary, listki, kwiaty i owoce zbudowane z czystej czerwonej energii. Pnącza, jak sieć naczyń krwionośnych wypełniają Twoje uda, kolana, łydki, kostki, stopy… Poczuj jak przez środek tych ostatnich wyrastają potężne korzenie, wnikając głęboko w ziemię. Kiedy już prawdziwie to poczujesz, powróć do kuli czerwonego światła, otaczającej Twoją czakrę podstawy – to korona drzewa, którego korzenie sięgają daleko, w głąb Ziemi, matki nas wszystkich.
Ziemia jest stała. To podstawa, na której już stanąłeś i wybudowałeś drzewo z czerwonego światła. Ale rośliny, ludzie i zwierzęta umrą bez wody. Wyobraź sobie jak Twoje gałęzie sięgają wysoko, wysoko do góry. Przestrzeń wokół nich z każdym pokonywanym centymetrem jaśnieje coraz bardziej – popatrz, nie jest już czerwona, ma kolor dojrzałej pomarańczy, bursztynowego miodu. Na swoich liściach czujesz pierwsze krople deszczu. Jedna za drugą, przyjemnie chłodne, delikatne, aksamitne w dotyku. Woda także jest pomarańczowa. Usłysz szmer ulewy. Muzyka wody – pierwsze harmonijne dźwięki na świecie. Odczuwaj wszystkimi zmysłami oczyszczające, sycące pragnienie strugi deszczu. Nie jesteś już drzewem, wznosisz się wyżej – prosto do źródła tej pomarańczowej energii, prosto do czakry seksualnej, kilka centymetrów pod Twoim pępkiem. Widzisz? Wygląda jak dwa poziomie wiry, jeden z przodu, drugi z tyłu Twojego ciała; przechodzące przezeń, stykające się w środku, otwarte na zewnątrz. Pozwól swoim mentalnym dłoniom rozchylić jej płatki. Tym razem zastaniesz ich sześć. Pamiętaj, by otworzyć swoją czakrę i z przodu, i z tyłu. Poproś białe światło, by wniknęło do niej i usunęło wszystkie zabrudzenia, szarości i cienie. Powtórz trzykrotnie:
Niech białe światło uwolni wszystkie moje lęki i obawy związane z moją atrakcyjnością i życiem seksualnym. Pozwalam mu oczyścić moje negatywne wyobrażenia i otwieram się na moce kreatywności i namiętności. Jestem istotą Wody i pozwalam sobie na bliskość i intymność z tymi, których kocham!
Twoja czakra płciowa wygląda teraz jak źródło wielkiej rzeki. Czujesz jej pulsowanie. Słyszysz szum, falowanie… To już nie źródło. To już nawet nie rzeka. Jesteś morzem, jesteś żyjącym bursztynowo-pomarańczowym oceanem. Poczuj swoje przypływy. Poczuj jak inny jesteś od lądu, który stale obmywasz. Inny – ale jednak wciąż wylewasz się na niego, wciąż stapiasz z nim, jak w pieszczocie, jak w pocałunku. Czyż ocean nie jest piękny? Ty też jesteś. Poczuj to wszystkimi zmysłami, zrozum, zaakceptuj. Teraz jesteś gotowy, by spojrzeć w górę. Widzisz horyzont? Jest taki odległy… Tuż nad nim złota kula. Poczuj jak wynurza się z Ciebie – ogień, którego woda nie ugasi, ogień, o którego istnieniu nie miałeś dotąd pojęcia. To wschód słońca. Widzisz jak z każdym centymetrem jest coraz wyżej? Widzisz jak światło wokół niego z każdą chwilą staje się mniej pomarańczowe, a bardziej żółte? To Ty nim jesteś, coraz wyżej i wyżej. Wzniosłeś się do swojego splotu słonecznego. Poczuj ciepło w tym miejscu, poczuj jak pod nim rozgrzewa się Twój brzuch. Ta czakra wygląda tak jak poprzednia, jest tylko soczyście żółta jak słoneczniki i oślepiająco jasna – jak samo słońce. Niech dłonie Twojego umysłu otworzą jej dziesięć płatków z przodu i z tyłu. Poproś białe światło, by wniknęło do Twojej czakry splotu słonecznego i usunęło wszystkie czarne plamy, cienie i zabrudzenia w głębi jej wirów. Afirmuj trzykrotnie:
Za sprawą tego białego światła uwalniam wszystkie negatywne energie, ból i troski związane z moją silną i wolną wolą, z działaniem i prestiżem, z moją mocą i egoizmem. Ku najwyższemu dobru, niech zniknie wszystko, co mi nie służy. Jestem jak płomień – pozwalam, by inni grzali się w moim blasku, lecz nie by mnie zdusili. Oto spalają się wszystkie moje słabości!
Powiedziałeś to. Jesteś ogniem. Jesteś światłem. Doskonałością. Twoja czakra splotu słonecznego to teraz rozżagwiona pochodnia. Oślepiające światło rozchodzi się z tego miejsca po całym Twoim ciele. Pozostań przez chwilę w tym stanie – poczuj się doceniony, poważany, silny i sprawny.
Poproś teraz swoje mentalne dłonie, by lekko przymknęły – ale nie zamknęły do końca! – płatki Twojej czakry, tak z przodu, jak z tyłu. Poczuj jak łagodnie opadasz. Z żółci w pomarańcz, z suchego w wilgotne. Przymknij także swoją czakrę seksualną. Zanurzasz się coraz głębiej. Pelagial, litoral, bental. Hadal. Dno, ziemia. Początkowo mulista, głębiej – skały. Stałe i twarde. Nie pomarańcz, a czerwień. Przymknij swoją czakrę podstawy. Ścieżkami gałązek i korzeni dotrzyj do swoich nóg i stóp, stań się jednym z Ziemią. Odpocznij przez chwilę, oddychaj. Podziękuj swojemu ciału, że było gotowe zmienić się i rozwinąć. Przeciągnij się i otwórz oczy. Pogratuluj sobie. W końcu wróciłeś z długiej i trudnej – najtrudniejszej – wyprawy. Z wyprawy w głąb siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz