Jak widać z powyższego wynika, że nasze dążenie do szczęścia jest ciągłą podróżą. Żeby jechać do przodu musimy mieć paliwo. Może to zabrzmi dziwnie, ale według mnie tym paliwem jest oddawanie się przyjemnościom. W ciągu każdego przeżywanego dnia powinniśmy znaleźć czas na chwilę przyjemności. Bez tego stracimy całkowicie zapał do walki o szczęście. I tak na przykład, jeśli ktoś się czuje najlepiej w środowisku podwyższonego poziomu adrenaliny, to powinien znaleźć w ciągu dnia chwilę, aby ten poziom podwyższyć (przeżywać imprezy sportowe, grać w gry strategiczne czy obejrzeć horror w kinie, czy w telewizji). Jeżeli natomiast ktoś upatruje przyjemności w harmonii ciszy i spokoju, powinien znaleźć chwilę w ciągu dnia, aby stworzyć sobie taką atmosferę (przeczytać ulubioną lekturę, obejrzeć program o przyrodzie, posłuchać spokojnej muzyki).
Oczywiście optymalną opcją wykorzystania tej energii jest połączenie jej z wytyczonymi zadaniami. Aby do codziennych obowiązków można było dołożyć elementy przyjemności. Wtedy sami zauważymy, że jesteśmy pełni sił w realizowaniu siebie. W takiej sytuacji człowiek staje się samo napędzaną konstrukcją, przed którą wydaje się nie ma przeszkód w osiąganiu stawianych sobie coraz nowszych wyzwań.
Piszę o energii w drodze jako niezbędnym elemencie potrzebnym w osiągnięciu szczęścia. Tylko wspomniana przeze mnie energia może nam pomóc w zdefiniowaniu pojęcia szczęście. Może, to jest dziwne, ale właśnie wszystko zależy od przyjętej przez nas definicji. Kwestią tej definicji zajmę się w kolejnym, kulminacyjnym kroku – szczęście. Ale o tym w następnym artykule.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz