piątek, 23 marca 2012

Ludzie z deszczu, mroku i mgły

O ludziach z deszczu, mroku i mgły usłyszałem kiedyś od mojego Taty, który z uporem godnym lepszej sprawy organizował nasze wspólne wypady w Karkonosze... O tej pięknej i niezwykle poetyckiej opowieści przypomniałem sobie niedawno, kiedy deszczowym i mglistym zmierzchem wracałem górskim szlakiem...

ludzie z deszczu,
mroku i mgły
mierzą w ciszy
Gór Olbrzymich ścieżki
wokół stawu
co pod lodem śpi
w osypiskach kamienistych Śnieżki
Powszechność pojawiania się zjaw, duchów i różnego rodzaju widziadeł znajdowała odbicie w kulturach ludów na długo przedtem, zanim człowiek rozpoczął spisywanie historii i tworzenie literatury. Opowiadania o manifestacjach innego, niewytłumaczalnego i niezrozumiałego, a najczęściej budzącego grozę świata duchów i demonów przekazywane były z pokolenia na pokolenie, budując wierzenia i tradycje, które także dzisiaj znajdować możemy w zwyczajach i obrzędach wielu społeczności. Wśród takich przekazów szczególne miejsce zajmują wierzenia i mitologie społeczeństw izolowanych w sposób naturalny; zamieszkujących od wielu lat miejsca odosobnione i trudno dostępne – rozrzucone na oceanie wyspy, niezbadane dżungle, lub górskie kotliny, których mieszkańcy egzystując w bezpośrednim kontakcie z nieskażoną niczym naturą w typowy jedynie dla siebie sposób rozumieją otaczający ich świat i jego prawa tłumaczone w oparciu o intuicję, wielowiekowe tradycje i wpisane w nie rytuały i obrzędy. 

 Opowieści o ludziach z „deszczu, mroku i mgły” mają u podnóża Karkonoszy i Gór Izerskich rodowód znacznie dłuższy, niż historia turystyki rozwijającej się na tych terenach od względnie niedawna. Pierwsze przekazy o widziadłach pojawiających się na górskich bezdrożach można pewnie przypisać pierwszym znanych penetratorom i eksploratorom Gór Olbrzymich. Ludzi tych, poszukujących cennych minerałów i naturalnych bogactw ukrytych w korytach górskich strumieni i skalnych, trudno dostępnych rozpadlinach 
określano zwykle wspólnym mianem Walonów. Pierwszymi legendarnymi poszukiwaczami złota w Karkonoszach byli prawdopodobnie Kreteńczycy, którzy przybyli w te góry około 2 tysięcy lat temu. Obecności tych starożytnych eksploratorów nie potwierdzają jednak żadne dowody, a opowiadania o złotonośnych karkonoskich strumieniach i skarbach z nich wydobywanych mają postać legend i baśni związanych z bardzo odległą w czasie historią gór. 
Dowody potwierdzające pobyt poszukiwaczy złota i szlachetnych kamieni na terenie Karkonoszy, związane są z Celtami, którzy w III i IV wieku p.n.e. prowadzić mieli swoje prace poszukiwawcze w okolicach dzisiejszego Karpacza. Fakt ten potwierdzać mają zarówno typowe kształty starych szybów górniczych, jak również nazwy zawierające zniekształcone celtyckie określenia oznaczające złoto. 
W czasach nowożytnych pionierami poszukującymi bogactw naturalnych w Karkonoszach byli przybysze z Walonii, którzy przybyli w Góry Olbrzymie już w pierwszej połowie XII wieku. W tym czasie Karkonosze i ich podnóża były terenem prawie niezamieszkałym. Opowieści o demonach i upiorach napotykanych w Karkonoszach i Górach Izerskich, rozpowszechniane najprawdopodobniej przez samych Walonów, miały niewątpliwie na celu odstraszanie wszystkich, którzy mogliby połakomić się na znajdowane i wydobywane w górach skarby.
Suną
w mroku
i w deszczu widziadła
w mokrej skale
złota żyła lśni
nad górami
noc głucha zapadła
stromym żlebem
płynie rzeka mgły
Opowiadania o widmowych wędrowcach wyłaniających się bezszelestnie z przetykanego mgłą mroku szczególna rolę spełniały podczas wojny trzydziestoletniej, kiedy to w góry w poszukiwaniu bezpiecznego schronienia uciekała ludność okolicznych wiosek przerażona zachłannością i okrucieństwem żołnierzy. Widziadła napotkać można było w na terenie całych Karkonoszy i Gór Izerskich. Świadkowie takich spotkań opowiadali o tym, jak z mgły i deszczu spowijających górską ścieżkę wyłaniał się sunący bezszelestnie korowód dziwacznie ubranych postaci. Milczący wędrowcy owinięci w okapturzone ni to opończe, ni to habity przechodzili w ciszy obok napotkanego człowieka, a kiedy ten w chwilę później odwracał wzrok, na szlaku nie było już nikogo. 
Spotkanie ludzi z ”deszczu, mroku i mgły” stanowiło zazwyczaj wyraźne ostrzeżenie dla spóźnionego w wędrówce po górach człowieka. Przestrogę przed niebezpieczeństwami, których zwykle wiele czaiło się na ścieżkach Karkonoszy. Wielu z tych, którzy ostrzeżenie to zlekceważyli, ginęło i zostawało w Górach Olbrzymich na zawsze...
Ludzie z deszczu
gdy spotkasz ich kiedyś
nie lekceważ danego ci znaku
zawróć z drogi 
 i nie kuś tej biedy
która czeka na ciebie na szlaku
Ludzie z deszczu
mroku i mgły
mierzą w ciszy
Gór Olbrzymich ścieżki
wokół stawu
co pod lodem śpi
w osypiskach kamienistych Śnieżki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz